"Czarownica z Liceum Seong Yang".
Opowiada o młodej dziewczynie Sakurze Haruno, która uważana jest
w swojej szkole uważana za czarownicę. Wszyscy się jej boją.
A to wszystko dlatego, że posiada pewien dar. Nie ma
przyjaciół, ani chłopaka ale do czasu, gdy spotyka
Sasuke jjanga owego liceum i wtedy ich historia się
rozpoczyna. Smutna, a zaraz wzruszająca historia ich
miłości.
- Auć!!! - krzyknął chłopak, który uderzył o ścianę.
Miał zielone, przylizane włosy. Jego brązowe oczy
patrzyły na jego prześladowców z przerażeniem. Zaczęli
go kopać. Był nieźle poturbowany. Oprawcy nie przestawali go bić. Osłonił się rękami, ale to na nic
się zdało.
- Przestańcie.- odezwał się zimny głos. Jak na komendę
odwrócili się.- odsuńcie się.- wykonali jego polecenie.
Ktoś podszedł do chłopaka, który dostrzegł cień. Podniósł głowę i popatrzył na niego przerażony. Świało
księżyca padło na niego i oświetliło jego sylwetkę.
Mógł mu się dokładnie przyjrzeć. Miał czarne włosy i tego samego koloru oczy. Ubrany był w grantową koszulkę na krótki rękaw oraz czarne dopasowane dżinsy. Był dość
wysoki jak na swój wiek ponad metr osiemdziesiąt. Palił
papierosa i patrzył się na niego. Uklęknął. Nawiązali
kontakt wzrokowy.
- Jak masz na imię? - spytał się go. Przełknął ślinę.
Bał się go.
- Han Sun Yeong.- wykrztusił.
- A więc Sun Yeong chodzisz do Liceum Chun Woo? - bardziej stwierdził niż spytał. Dostrzegł tarczę
szkoły na jego mundurku.
- Tak.- potwierdził.
- To Kim Doong Yeun was przysłał prawda? - wydmuchał
na niego dym. Brązowooki był sparaliżowany ze strachu.
- Spokojnie nic ci nie zrobię jak odpowiesz na wszystkie pytania.- zresztą i tak był mocno poturbowany. Miał podbite oko, które zaczynało robić
się fioletowe, z nosa leciała mu krew. Polik był
spuchnięty od uderzenia. Mundurek cały brudny i podarty
w niektórych miejsach. Nie mówiąc o tym, że bolały go
skopane miejsca.
- Tak. To on.- odparł, drżąc ze strachu.
- Hmmm...- wydmuchał mu dym prosto w twarz. Tamten
zakaszlał.- rozumiem. Kim Doong Yeun myślał, że zaatakuje mnie dzisiaj z zaskoczenia wysyłając swoich
najlepszych chłopaków, wdzierając się na mój teren. To była pułapka. Oni tu czekali i mieli mnie pobić zgadłem? - pokiwał głową.- tak jak myślałem. Niestety nie wziął pod uwagę, że jestem na to przygotowany.- uśmiechnął się. Skończył palić i zgasił niedopałek na jego czole. Chłopak krzyknął z bólu.- przekaż Doong Yeunowi, że jak się spotkamy następnym razem to wyląduje w szpitalu. Ma się nie zbliżać do mego terytorium. Bo jeśli ktoś z jego gangu lub on postawi tutaj swoją nogę to nie przeżyję zapewniam cię.- w oczach zielonowłosego dostrzegł prawdziwy strach.- zrozumiałeś prawda?
- Tak.- wychrypiał.
- A teraz.- brunet wstał z klęczek.- pójdziesz do swego
Jjanga# i przekażesz mu wiadomość. Spadaj stąd.- nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Pokonany wstał i ruszył biegiem przed siebie jakby ktoś go gonił.
- Jjang a co z resztą? - spytał się blondyn o niebieskich oczach, który był jego przyjacielem, a zarazem jego zastępcą. Uchiha obwiódł spojrzeniem leżących na ziemi pokonanych.
- Są na naszym terenie prawda?
- Zgadza się.
- Pozbądźcie się tych śmieci. Nie będą mi zaśmiecać
mego terenu.- Uzumaki zrozumiał. Odwrócił się i krzyknął do reszty gangu:
- Podnieście ich i wynieście na ich teren!!! Ale to już!!! - polecił im. Licealiści z gangu Sasuke zaczęli zbierać pokonanych i przenosić na ich teren, gdzie pozostawiali ich samym sobie.
- Koniec roboty.- oznajmił Uzumaki.
- Znakomicie. Spadamy stąd.- rzucił czarnooki.
- Zbieramy się!!! - obwieścił bu-jjang##. Niedługo można było usłyszeć warkot odjeżdżającyh motorów.
Zadzwonił dzwonek. Teraz była przerwa na lunch. Większość uczniowiów kierowała się do bufetu, który znajdował się w stołówce by sobie coś kupić do jedzenia, inni siedzieli w swojej klasie i zajadali drugie śniadanie z przyjaciółmi, niektórzyli stali na
korytarzu i gawędzili sobie wesoło, lecz zaraz zamilkli widząc przywódcę gangu ich szkoły idącego korytarzem. Licealiści ustępowali mu drogi by tylko nie paść ofiarą
jego gniewu, obok niego szedł Uzumaki. Weszli na schody, kierowali się na górę.
- Sasuke dokąd idziesz? - spytał się go przyjaciel.
- Na dach.- odparł Uchiha. Ten zatrzymał się i popatrzył na niego.
- Teraz?
- Tak.- wspinał się po schodach. Mógł już zobaczyć drzwui.
- Lepiej nie.- zatrzymał go kumpel.
- Czemu? - popatarzył na niego uważnie.
- Ponieważ ktoś już jest na dachu.- wyjaśnił mu pospiesznie.- przyjdźmy później na następnej.- jjang zmarszczył brwi. Nikt nie będzie mówił kiedy i gdzie będzie chodzić. Poza tym on był najsilniejszy w tym liceum i każdy powinien się go bać, czuć respekt przed nim. Nie obchodziło go to, że ktoś tam jest. Po prostu tego kogoś stamtąd wyrzuci.
- Z drogi.- mruknął, przechodząc obok blondyna.
- Sasuke zaczekaj!!! - krzyknął za nim, ale ten go nie posłuchał tylko wspinał się po schodach. Gdy skończył otworzył drzwi z hukiem, które potem zamknęły się za nim. Dostrzegł dziewczynę stojącą na barierce. Miała różowe włosy, ale nie widział jej twarzy, gdyż stała odwrócona do niego tyłem. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że ktoś tutaj jest. Nagle do jego uszu doszedł śpiew. Głos był czysty i melodyjny. Piosenka zaś wesoła i beztroska, ale nie rozumiał słów piosenki. * Były w jakimś nieznanym mu języku. Nie poruszył się zasłuchany i urzeczony pięknym głosem, który należał do dziewczyny. W końcu skończyła śpiewać. Brunet potrząsnął głową wyryając się z transu. Spojrzał na intruzkę zimnym wzrokiem. Wiedziała, że tutaj jest i chciała go "uwieść" swoim głosem, lecz się jej nie udało. Zdeterminowany by się jej pozbyć podszedł do barierki, na której stała i powiedział:
- Złaź stąd.- warknął, ale ona nawet się nie poruszyła.- słyszysz co do ciebie mówię? Zejdź, bo jeszcze spadnie chyba, że chcesz popełnić samobójstwo.- dodał zły. Nie zareagowała co go jeszcze bardziej wkurzyło. Wyciągnął rękę by ją stamtąd ściągnąć, lecz różowowłosa jakby się nagle poślizgnęła. Tak przynajmniej to wyglądało. Tymczasem zrobiła ona koziołka w powietrzu i wylądowała na własnych nogach tyłem do niego. W końcu odwróciła się w jego kierunku. Długie włosy miała związane w dwie kitki czerwonymi wstążkami z dzwonkami, które przy każdym jej ruchu dzwoniły. Dzwonki? Co to za dziwadło? pomyślał. Zielone oczy patrzyły na niego zza okularów uważnie. Podeszła do niego. Była z kilka centymetrów od niego niższa. Wysoka jak na dziewczynę przyszło mu na myśl. Był ciekaw co zrobi.
- Ty.- przemówiła i wyciągnęła w jego kierunku palec prawej ręki.
- Czego? Skoro skończyłaś już to wypad stąd. Teraz moja kolej i więcej tu nie przychodź, gdy ja tu jestem.- rzucił w jej kierunku.
- Ty.- powtórzyła, ignorując jego słowa.- dziewczyna z blond włosami, krew, łzy, strach. Strzeż się tej dziewczyny. Nigdzie z nią nie chodź. Ona jest niebezpieczna. Bardzo niebezpieczna. Jeśli z nią pójdziesz czeka cię śmierć.- powiedziała poważnym tonem. Brunet spojrzał na nią jak na wariatkę i roześmiał się.
- Masz niezłą wyobraźnię.- pogłaskał ją po głowie.
- Nie dotykaj mnie.- strząsnęła jego rękę.- strzeż się
blondynki.- dodała.
- Rozbawiłaś mnie. Udało ci się, więc ci przebaczam. Możesz iść. Ale następnym razem radzę ci tego nie robić.- w jego głosie można było usłyszeć groźbę.
- Zobaczymy.- na jej ramieniu usiadł czarny kruk i zakrakał głośnie.- spokojnie Kuro.- pogłaskała ptaka
po łebku.- ten niedowiarek się jeszcze przekona.- zwróciła się do niego.
- Jesteś wariatką.- stwierdził krótko. Nagle drzwi się otworzyły i na dach wbiegł zdyszany blondyn.
- Sasuke...- słowa uwięzły mu w gardle, widząc zielonooką. Dziewczyna nic nie powiedziała, mijając Uzumakiego przystanęła przy nim i przyjrzała mu się przenikliwym wzrokiem. Niebieskooki przełknął ślinę.
- Szczęście.- odezwała się.- wkrótce spotkasz przeznaczoną ci osobę. Torebka. Połączy was torebka.- rzuciła dziwnym tonem i odeszła. Kruk wzbił się w powietrze, gdy jego pani zamknęła za sobą drzwi. Przez chwilę Naruto stał jak słup soli, ale w końcu otrząsnął się.
- Sasuke.- podbiegł do niego.- wszystko w porządku? - spytał się go spanikowanym głosem.
- Oczywiście, a coś się stało? - zapytał się go. Nigdy nie widział tak roztrzęsionego kumpla.
- Ta dziewczyna ona ci przepowiedziała prawda? - wyszeptał.
- Coś tam bredziła o blondynce. Mam się jej strzec, ponieważ może mnie spotkać śmierć.- wzruszył ramionami.- to jakaś świruska.- popukał się w czoło.- powinna trafić do wariatkowa.- skomentował.
- Nie mów tak.- rzucił poważnym tonem.
- Dlaczego?
- Ona nie jest normalną dziewczyną.
- Tyle i ja zauważyłem. A niby kim? - popatrzył na niego zaciekawiony. Kumpel przełknął ślinę i rozejrzał się na boki jakby ona miała się zaraz zmateralizować przed nimi i ukarać ich.
- To czarownica.- powiedział szeptem.
- Czarownica? Jaka czarownica? - mocno się zdziwił. Popatrzył na niego z politowaniem.
- Chodzisz tu już trzy lata i nigdy nie słyszałeś o "Czarownicy z Liceum Seong Yang"? - spytał się go z
niedowierzaniem.
- A ta.- olśniło go. Słyszał wiele plotek na jej temat, ale ignorował je.- to była ona? - Bu-jjang pokiwał głową.
- Wyglądała na kujonkę.- oświadczył.
- To tylko pozory, ale fakt dobrze się uczy.
- Do której ona klasy chodzi?
- Sasuke ona jest w naszym wieku. Nie wiedziałeś o tym? - spojrzał na niego jak na głupka.
- Oczywiście, że tak głąbie. Tylko cię sprawdzałem.- skłamał gładko. Prawda była taka, że nie wiedział.- a która klasa? - powtórzył jak echo.
- Klasa 3-1.- rzucił. Był ciekaw czy się zorientuje.
- Ona jest naszą z koleżanką z klasy?! - to był dla niego szok. Nie zauważył jej wcześniej w klasie.
- Zgadza i uprzedzając twoje pytanie ona siedzi obok ciebie.
- Co takiego?! - to dziwadło siedziało obok niego. Nie mógł uwierzyć. Zauważył by przecież.
- Wiedziałem.- westchnął.- nie zwróciłeś na niej uwagi jak zawsze. Nigdy cię nie interesowało kto jest z tobą w klasie. I masz babo placek. A tak właściwie wiesz kto chodzi z tobą do klasy? - zapytał się go z ironią.
- Cicho bądź głąbie.- mruknął. Dobra nie zanotował jej obecności. Nawet o tym nie wiedział. Chyba powinien zacząć się orientować kto z nim chodzi, a kto nie.
- Wiń siebie.- dorzucił swe trzy grosze Uzumaki.
- Zamknij się.- dał mu po głowie.
- Auć.- pomasował bolące miejsce.- a to za co? Nic nie zrobiłem.
- Kwestinowałeś moją pozycję.
- Nic takiego...
- Chcesz jeszcze dostać? - wtrącił się brunet. Tamten umilkł.
- Nie.- odezwał się wreszcie.
- To dobrze.- nagle coś sobie przypomniał.- a co jest z tym krukiem?
- Co takiego?
- Nieważne.- machnął ręką. Postanowił dać sobie spokój. Nie wierzył w tą przepowiednie. Zrobiła to specjalnie by odwrócić jego uwagę od zrobienia jej czegoś. Była wystraszona i dlatego to wymyśliła na poczekaniu i udało się jej. Uszła z życiem. Tak na pewno było. To było jedyne, logiczne wytłumaczenie jakie przychodziło mu do głowy. Nie będzie się tym przejmował. Wyjął paczkę papierosów i wyciągnął sobie jednego.- niebo jest dzisiaj czyste.- stwierdził, patrząc w górę. Bu-jjang wzruszył ramionami. Czasem nie mógł zrozumieć nastrojów kumpla, które zmieniały się co chwila. W końcu przyłączył się do niego.
- Taa. Masz rację.
Wieczór. Brunet wracał do domu z klubu "Cosmo", gdzie razem z Naruto zawsze chodził. Oczywiście nie musiał się męczyć podrywem, bo nie minęła minuta odkąd się tam zjawił i zaraz przylgnęły do niego dwie gorące laski ubrane w kuse spódniczki i skąpe topy. Uśmiechały się do niego słodko i trzepotały rzęsami by wybrał ją, a nie rywalkę. Spodobało mu się to i flirtował z nimi na przemian, co spodowało, że pokłóciły się o niego, po czym jedna pociągnęła fioletowowłosą za włosy, a druga podrapała srebrnowłosą swoimi paznokciami po twarzy. Wkurzyły się i to bardzo. Nawet nie miał zamiaru im przerywać tylko z przyjemnością obserwował jak się o niego biją. W końcu ochrona wkorczyła do akcji i wyniosła się szarpiące dziewczyny na zewnątrz. Był rozczarowany tym, że zabrano mu zabawki, lecz w końcu znalazł pocieszenie w ramionach szatynki. Właśnie wracał z love hotel, gdzie zostawił śpiącą kochankę. Była tylko na jedną noc. Po przespaniu się z dziewczyną szybko tracił zainteresowanie nią jak w tym przypadku.
Przechodził właśnie obok bocznej ulicy, gdy usłyszał jakiś hałas. Zaciekawiony wszedł w nią, kierując się
trzaskiem skręcił w lewo. Zatrzymał się i wyjrzał zza rogu. Dostrzegł grupkę składającą się z 7 chłopaków. Dostrzegł czerwone przepaski przewiązane wokół głowy. Takie nosił tylko gang "Skorpionów" przyszło mu na myśl. Byli z liceum Chung-Poong. Nigdzie nie dostrzegł ich lidera. Pewno rozrabiają bez jego wiedzy. Jjangiem
"Skorpionów" był Rock Lee. Kogoś już zdybali na swoją ofiarę. To nie jego sprawa, odwrócił się by odejść, ale znajomy głos zwrócił jego uwagę"
- Zostawcie mnie samą to nic wam nie zrobię.- zatrzymał się i powrócił do obserwowania. W końcu w ofierze rozpoznał...
- Czarownica.- powiedział do siebie. Była w kłopotach i to dużych. Otoczyli ją. Nie miała szans na ucieczkę. Na jego wargach pojawił się uśmiech. Doskonała sytuacja. Należy się jej za dziś. Wkurzyła go. Nie wierzył w tą bzdurę o blondynce. Nie zamierzał jej pomagać. To będzie jej kara. Za wygadywanie głupot by odwrócić jego uwagę od niej. Poza tym zachowała się arogancko względem niego i nie bała się.- zobaczymy co zrobisz.- dodał. Postanowił pozostać obserwatorem.
- Mówiłam wam już. Przepuście mnie i będzie po sprawie. Nie zrobię wam krzywdy.- tamci popatrzyli na siebie i roześmieli się.
- Zabawne.- odezwał się najwyższych z nich, zapewne ich lider.- pierwszy raz dziewczyna nam się stawia. Słyszeliście chłopaki? - zwrócił się do nich rozbawiony.
- Racja.- odparł ostrzyżony na jeża.- nigdzie nie zamierzamy iść.- oznajmił.
- Właśnie.- przytaknęła reszta. Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową. Naprawdę było jej szkoda tych głupków.
- Chciałam wam oszczędzić bólu i swego czasu, ale skoro nie chcecie.- wzruszyła ramionami.- proszę bardzo. Tylko się pospieszcie. Chcę iść do domu. Jestem zmęczona.- jak na potwierdzenie swych słów ziewnęła. Przywódcę grupy to zdenerwowało.
- Nikt nas nie będzie olewał!!! Zwłaszcza dziewczyna!!! - wrzasnął.
- Ok, dobra.- mruknęła.- masz wysokie mniemanie o sobie, ale jak powiedziałam przedtem przegracie.- dodała.
- Bierzcie ją chłopaki!!! - wrzasnął.- pokażmy jej co umiemy!!! - ruszyli na nią, ale ona stała spokojnie i patrzyła jak się do niej zbliżają.
- Sami chcieliście.- nie poruszyła się. Brunet patrzył na to. Albo jest głupia lub odważna. Chyba to pierwsze zdecydował. Nie da im rady. Przegra. W razie czego ma przy sobie komórkę i zadzwoni po karetkę. Długo się nie pozbiera. Biedula skomentował w duchu. Popatrzy sobie jak skopią jej tyłek. Było mu jej żal, ale gdy sobie przypomniał poranne wydarzenie to od razu mu przeszła litość. To twoja nauczka uśmiechnął się złośliwie. Teraz będziesz miała za swoje.
- Należy ci się.- obserwował dalszy rozwój wydarzeń.
Haruno nie zamierzała dać się pokonać, gdy podbiegł do niej jeżyk to znokautowała go pięścią w twarz co spowodowało, że cofnął się do tyłu i opadł zemdlony na ziemię. Tamtych to tylko rozjuszyło i naparli na nią. Ona tylko uśmiechnęła się, gdy dwóch naraz ją zaatakowało. Uczennica stanęła na rękach i okręciła się, zadając im cios nogami. Obaj dostali w twarz. Nie przejęła się tym, że ma na sobie spódniczkę od mundurku i widać jej bieliznę. Zręcznie wykonała koziołka i stanęła znów nogami na ziemi. Ci co wcześniej ją zaatakowali otrząsnęli się i naparli na nią, ale była przygotowana. Jednemu zadała cios nogą w brzuch, powalając go na ziemię, a drugiego uderzyła w krocze. Zastygnął w bezruchu i krzyknął z bólu. Zabrała nogę. Upadł na ziemię, trzymając ręce na kroczu.
- Ty...- spojrzał na nią wściekły, ale zielonooka nie czekała tylko kopnęła go w twarz, nie wydawszy żadnego dźwięku upadł na ziemię. Zostało jej jeszcze 4, ale to dla niej nic.
- Coś was maleje.- rzuciła. Pozostała czwórka patrzyła na nią zdumiona. Nie spodziewali się, że ona potrafi walczyć.- rezygnujecie? - ziewnęła znowu.- decydujcie się jestem zmęczona.- dodała. To ich rozjuszyło. Następny napastnik ruszył na nią otwarcie, ale ona tylko przewróciła oczami, po czym uniosła nogę do góry i zadała mu cios w ramię. Zabolało go. Wykorzystała tą chwilę i walnęła go w pieścią brzuch. Nagle spostrzegła cień, który unosił pałkę w ręku. Nim opuścił na nią swoją broń, złapała ją rękami nim opadła jej na głowę.
- Stara zagrywka.- stwierdziła, odwracając głowę w jego kierunku.- i tchórzliwa. Atakować swojego wroga od tyłu. Całkowicie do ciebie pasuje. Uważaj spacerując w nocy odtąd.- ostrzegła go, po czym wyrwała mu pałkę i wyrzuciła ją, a jemu podcięła nogi i kopnęła z całej siły w twarz. Stracił przytomność.- zostało was dwóch.- popatrzyła na nich.- który następny? - żaden się nie poruszył sparaliżowany strachem.- boicie się mnie? - to podziałało na nich jak kubeł zimnej wody. Chłopak w pomarańczowej bluzie ruszył na nią, a różowowłosa puściła się biegiem przed siebie, odbiła się od ściany i zrobiła kozioła w powietrzu, przelatując nad swoją ofiarą, która była zaskoczona tym ruchem. Wyciągnęła rękę i uderzyła go płasko w szyję co spowodowało jego omdlenie. Wylądowała miękko na swych nogach. Odrzuciła warkocze za siebie i odwróciła się.- zostałeś tylko ty.- zrobiła krok do przodu, a on się wycofał.- co jest? Pękasz? A byłeś taki odważny. Mówiłam ci byś mnie przepuścił, ale nie posłuchałeś mnie. Niestety teraz musisz ponieść konsekwencje. - oznajmiła.- wystrzegaj się bieli.- ścisnęła dłoń i przywaliła mu.- to wszystko na dziś.- otrzepała się. Właśnie szła do domu. Przywódca otrząsnął się. Popatrzył zły na odchodzącą dziewczynę.
- Nie tak szybko.- wstał i pobiegł za nią. Chciał ją zaskoczyć od tyłu, lecz mu się nie udało. Złapała go za rękę i przerzuciła go sobie przez ramię, powodując że wylądował w śmieciach. Podeszła do niego.
- Wiedziałam, że to zrobisz.- chwyciła jego dłoń i wykręciła mu ją. Syknął z bólu. Bolało go.
- Puszczaj. - warknął. Mocniej mu ją wykręciła. Zawył z bólu.
- Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy. Jeśli znów to zrobisz to wylądujesz w szpitalu.- ostrzegła go.- rozumiesz? - spowodowała mu większy ból.
- Tak.- odparł.
- To dobrze.- puściła go i przeciągnęła się.- idę do domu. Jestem zmęczona.- ruszyła przed siebie.
Sasuke był w szoku. Nie spodziewał się tego po tym, że ona tak dobrze walczy!!! Jakby była jakimś zawodowym karateką. Te skoki, koziołki to było niesamowite. Musiał przyznać, że ona nie jest wariatką jak myślał. W jego oczach pojawił się błysk zainteresowania. Zaintrygowała go. Chciał się o niej dowiedzieć więcej. Nikt się nie spodziewał, że "czarownica" umie walczyć i to jak zawodowiec. Wiedział co musi zrobić. Wyjął komórkę i zadzwonił.
- Halo? - odezwał się zaspany głos. Naruto wyszedł od niego wcześniej, więc od dawna był w łóżku.
- Naruto.- rzucił Uchiha.
- Co jest? Czemu dzwonisz o tak później godzinie? - można było usłyszeć ziewnięcie.
- Mam do ciebie sprawę.- rzucił.
- Jaką?
- Znajdź mi na jutro informacje na temat tej czarownicy.
- Tej naszej ze szkoły? - upewniał się.
- Zgadza się.
- Ok, ale na jutro?
- Tak.
- Sasuke jest noc. Gdzie ja ci znajdę o tej porze informacje o niej? Wszyscy śpią.
- Wymyśl coś. Mam czas do jutra rana.- rozłączył się. Nie obchodziło go w jaki sposób i skąd wynajdzie o niej informacje. Jedyne co go obchodziło to to, że chciał je mieć na jutro.
- Kim jesteś Czarownico? - zadał sobie to pytanie. Miał nadzieję, że odpowiedź na to pytanie znajdzie jutro.
- Co o niej wiesz? - zapytał się przyjaciela. Niebieskooki skrzywił się słysząc to. Wiedział, że o spyta.
- Prawdę powiedziawszy niewiele.- odparł. Wyszli sobie na papierosa za szkołę, gdzie nauczyciele rzadko zaglądali.
- Mów co wiesz.
- Ok. Dziewczyna nazywa się Sakura Haruno. Ma 19 lat i chodzi z nami do klasy. Jest dobrą uczennicą i zajmuje drugie miejsce w szkole. Z pochodzenia jest Japonką, ale mieszka w Seoulu od 6 roku życia. Jej rodzice nie żyją. Jest sierotą i jedynaczką. - zakończył swój wywód.
- I to wszystko? - popatrzył na niego.
- Tak.
- A do którego gimnazjum chodziła.
- Czekaj niech sobie przypomnę.- skupił się Uzumaki.
- Szybciej.
- Przecież myślę.- burknął.- już mam. Gimnazjum Hwang Rang.- dodał.
- Byłeś tam?
- Niby kiedy? - oburzył się.- nie miałem zbyt dużo czasu. Jakbyś dał mi dzień lub dwa to bym zdobył więcej
informacji o niej.
- Pojedź tam dzisiaj i powyputyj uczniów.- polecił mu.
- Ale...
- Bez dyskusji.
- Dobra.- bez sensu było się z nim kłócić. Zawsze stawiał na swoim.- Sasuke czemu nagle cię ona zainteresowała? - przyjrzał mu się uważnie.
- Mam swój powód.
- A niby jaki?
- Coś się wydarzyło? - brunet przypomniał sobie wczorajszą walkę Haruno, którą wygrała. Wiedział o niej mało. Jej przeszłość była zagadkowa i ukryta. Jakby ktoś robił to specjalnie co spowodowało, że osoba zielonookiej jeszcze bardziej go zaintrygowała.
- Może. Masz tam dziś jechać.- powtórzył.
- Zrozumiałem.- popatrzył na zegarek.- chodźmy. Zaraz się zaczyna lekcja angielskiego.- zgasił papierosa.
- Już idę.- podszedł za nim.
Blondyn podjechał pod gimnazjum. Nic nadzwyczajnego. Zwykły budynek szkoły. Uczniowie. Szkołę skończyła trzy lata temu. Uczniowie z pierwszego i drugiego roku nic nie będą wiedzieć, ale trzeci rok na pewno. Zaczepił pierwszego dzieciaka jaki mu się nawinął. Był to chłopak z przylizanymi włosami.
- Hej.- odezwał się. Popatrzył na niego przestraszony.
- T-tak? - wydukał.
- Na którym jesteś roku?
- Na drugim.
- A znasz kto kończy?
- Tak.
- Wskaż mi kogoś.- polecił mu. Przylizany odwrócił się i rozejrzał się. Spostrzegł grupkę roześmianych chłopaków, którzy szli w ich stronę.
- Oni.- pokazał mu.
- Dzięki.- drugroczny szybko się ulotnił. Uzumaki zastąpił im drogę. Spojrzeli na niego.
- Jesteście seniorami nie?
- Nawet jeśli to co.
- To znakomicie. Chcę z wami pogadać.
- O kim? O czym? - odezwał się najwyższy z grupy.
- O Sakurze Haruno.- oczy rozszerzyły się mu ze strachu. Reszta popatrzyła na niego przerażona. Wow przyszło mu na myśl. Nie spodziewał się, że jej imię jest tak znane i się jej boją tutaj nadal.
- Ona cię tu przysłała? Czego chce? - cofnął się ich lider.
- Spokojnie. Ona nic nie wie. Chcę tylko pogadać o niej. To wszystko.- uspokoił się.
- Tylko rozmowa? - upewnił się.
- Tak.- potwierdził.
- Ok.- rozejrzał się dookoła.- ale nie tutaj.- dodał zdenerwowanym tonem jakby miała się zaraz pojawić i ukarać go.
- Zatem prowadź.- rzucił bu-jjang.
- Chodź.- Naruto poszedł za nim.
Brunet czekał na wiadomości od kumpla. Był ciekaw czego się dowiedział. W końcu zadzwoniła komórka. Odebrał.
- Tak? - odezwał się.
- Sasuke byłem tam i spotkałem tych co ją znali.
- Poważnie. Ale to dziwne. Przecież już dawno nie ma tam tych co...
- Wiem, ale sam mi tam kazałeś jechać.- burknął.
- Dobra mów co się dowiedziałeś. Okazało się, że chłopak, z którym rozmawiałem powtarzał klasę. Jego kumple też wyglądali na wystraszonych.
- Bali się jej?
- Tak.
- Mów, mów.
- Więc okazało się, że miał z nią zatarg. Dziewczyna wywróżyła mu, że przydarzy mu się coś złego jeśli nie rzuci życia gangstera. Nie posłuchał jej i no cóż stało się coś złego.
- A mianowicie? - przerwał mu.
- Był jjangiem tego gimnazjum. Lubił walkę i władzę, ale pewnego dnia wmieszał się w sprawy mafii. Nie powiedział co, ale chodziło o morderstwo. Zabiliby go, ale zjawiła się ona. Tylko wyglądała inaczej niż w szkole. Mówił, że była przerażająca. Poszła się z nim rozmówić, ale gdy wróciła miała krew na ubraniu. Nie powiedziała nic, ale zabrała go stamtąd i odwiozła do domu. Nie pytał o nic. Na odchodnym powiedziała mu, że mógł skończyć jak tamten facet. Poleciła mu rzucić to życie, bo inaczej zginie. Posłuchał jej, ale od tej pory unikał Sakury jak ognia. Do dziś boi się na dźwięk jej imienia.
- Czyli już tam uchodziła za czarownicę.
- Tak. Podobno przepowiadała same złe rzeczy i się sprawdzały. Rzadko co dobrego. Tak czy owak uczniowie zaczęli ją unikać, nie mówiąc o nauczycielach. I jakby tego było mało miała czarnego kruka imieniem Kuro. Była dziwna. Rozmawiała z nim.
- I nadal go ma.- wtrącił lider.
- Fakt.- przyznał mu rację.- coś jeszcze?
- To wszystko.
- A coś o jej rodzinie? Co porabiała w Japonii?
- Nic.
- Kurcze.- przeklął.- mało wiemy. Czemu jest tak mało informacji o niej?
- Może nie chcą by ktoś dowiedział się czegoś o jej przeszłości? - zasugerował.
- Naruto w końcu pomyślałeś z sensem. Prawdopodobnie masz rację.
- Serio? - ucieszył się.
- Tak. A przy okazji możesz zdobyć adres i numer telefonu?
- A po co?
- Po prostu zrób to.- rozłączył się. Jej przeszłość była owiana tajemnicą jak ona sama. Kim ona była, że prawie nic o niej nikt nie wiedział? zastanawiał się. Wkrótce się dowie.
Uchiha był zły. Naruto nie zdobył tego o co go prosił. Dwóch głupich rzeczy.
- Miałeś tylko zdobyć adres i nr telefonu!!! - wrzasnął na niego.- nie możesz wykonać tak prostej rzeczy!!! - krzyczał. Jego zastępca skrzywił się lekko. Bolały go uszy od jego wrzasku. Jjang ma donośny głos skomentował w duchu.
- Nie ma komórki.- wyjaśnił jej.
- Jak to? - uniósł brew.
- Nie ma.- czarnooki spojrzał na niego jak na idiotę. W dzisiejszych czasach każy ma komórkę. Nie wyobrażał sobie nikogo bez tego urządzenia dziś.- nie posiada jej.- dodał.
- A adres zamieszkania.
- Niestety też nie ma.
- Tylko nie wmawiaj mi, że jest bezdomna.- uprzedził go Sasuke.
- To nie to. Nie znam jej adresu. Właściwie nikt nie wie.
- Mogłeś sprawdzić w dzienniku.
- Próbowałem, ale nie udało mi się.- zaczynały mu puszczać nerwy.- to weź wyślij któregoś z chłopaków by ją śledził.- rozkazał mu.
- Ok.- poszedł wykonać rozkaz.
Minął tydzień odkąd kazał komuś śledzić dziewczynę, ale nadal nie wiedział gdzie mieszkała, gdyż nieważne kogo wysłał to wracali z niczym, mówiąc że znikała im z oczu. Nie rozumiał tego. Jak dziewczyna z różowymi włosami mogła im tak po prostu zniknąć? Taki kolor włosów to rzadkość i nie są do przegapienia.
- Matoł!!! - krzyknął na Te Hu Kanga.- do niczego się nie nadajesz. Jak reszta!!!
- Sasuke uspokój się.- odezwał się przyjaciel.
- Zamknij się.- znajdowali się tyłach szkoły.- jak można zgubić...
- Ja ci odpowiem na to pytanie.- na dźwięk tego głosu odwrócił głowę. Przed nim stała czarownica.
- Ty...
- Zostaw go w spokoju. Nie jest niczemu winien. Ale ty...- spojrzała na niego uważnie.- przekraczasz ludzkie granice. Czemu kazałeś mnie śledzić Te Ku Kangowi? - zapytała się.
- Naruto, Kang zostawcie nas samych.- licealiści zrozumieli i ulotnili się.
- Nie wiem o czym mówisz.- nie wiedział dlaczego, ale coś mu kazało kłamać.
- Przestań udawać. Wiem, że wysłałeś ich by mnie śledzili.
- Skąd...
- Widziałam w swojej wizji.- uprzedziła go.- czego ode mnie chcesz? Dlaczego chcesz znać adres mego miejsca zamieszkania.
- Dla siebie.- powiedział krótko.
- Nie mówisz mi całej prawdy.- podeszła do niego. Doleciał do niego słodki zapach kwiatów wiśni. Haruno tak pachniała. Spodobał mu się ten zapach.
- Nie jestem na spowiedzi.- odparł bezczelnie.
- Sasuke Uchiha.- użyła jego pełnego nazwiska.- zostaw mnie w spokoju.- oznajmiła.
- Dlaczego?
- Ponieważ możesz się we mnie zakochać, a to nie przyniesie ci nic dobrego. Tylko ból, cierpienie i smutek.- parsknął śmiechem.
- Znowu te twoje sztuczki.- skomentował, gdy się uspokoił się. Patrzyła na niego uważnie.
- Śmiej się póki możesz, ale czas spotkania z blondynką jest bliski. Wystrzegaj się jej. Bądź ostrożny.
- Jasne.- popukał się w czoło.
- Przekonamy się. Jeśli zignorujesz moje ostrzeżenie czeka cię śmierć.- po czym po tych słowach odeszła.
- Wariatka.- mruknął. Nie wierzył ani w jej jedno słowo. I jeszcze deklaracja, że może się w niej zakochać. Prychnął.- też coś.- nie była w jego typie. Wolał delikatne i piękne dziewczyny, a nie dziwadła z szopą włosów na głowie. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Jego los już był zadecydowany.
Miał dosyć rozmyślań o tej dziewczynie. Ciągle tkwiła mu w głowie, więc postanowił się zabawić. Przyszedł do swojego ulubionego klubu "Cosmo". Usiadł przy stoliku. Niedługo potem przyszedł kelner. Sasuke zamówił piwo. Rozjerzał się po wnętrzu. Grała głośno muzyka. Po parkiecie wywijały tyłeczkami gorące laseczki. Aż prosiły się by je poderwać. Przyniesiono mu piwo. Upił łyk. Nadal rozglądał się za zdobyczą. W końcu wywietrzył ją swoją ofiarę. Miała długie blond włosy spięte w kucyka. Błękitne oczy niczym lazurowe niebo. Miała na sobie srebrzysty top z głębokim dekoltem. Dżinsowa spódniczka podkreślała jej długie, opalone nogi. Buty na wysokim obcasie dodawały jej parę centymetrów. W uszach dyndały jej wielkie kolczyki kółka. Nie miała na sobie za dużo makijażu. W sam raz. Spodobała mu się. Napotkała jego spojrzenie. Uśmiechnął się pokazując, że jest nią zainteresowany. Podeszła do jego stolika.
- Mogę się przysiąść? - spytała się uwodzicielskim tonem.
- Zapraszam.- przesunął się. Usiadła obok niego.
- Może poznamy się lepiej? - zasugerowała.
- Jestem za.- odpowiedział jej uśmiechem. Właśnie poderwał laskę na jedną noc.
- Jestem Ino.
- Sasuke.- przedstawił się. Cały wieczór tańczył i pił tylko z nią. Świetnie się bawił. W końcu razem wyszli z klubu i skierowali się do love hotel. Brunet jak zawsze wynajął ten sam pokój, czyli nr 206. Wpadli do niego obejmując się i całując. Jej usta były takie gorące. Był spragniony jej ciała. Czuł jak narasta w nim podniecenie. Ich języki splotły się ze sobą w miłosnym tańcu. Jego ręka wsunęła się pod jej top i zaczęła masować jej piersi. Usłyszał jej cichy pomruk zadowolenia. Odwrócili się w stronę łóżka. Nagle Ino otworzyła oczy i spojrzała w stronę łazienki, której drzwi lekko zaskrzypiały i otworzyły się. Oczywiście brunet nie usłyszał tego zajęty całowaniem niebieskooki. Z wnętrza łazienki wyszedł napastnik. Miał na sobie ciemne spodnie i bluzę, ale głowy nie miał zasłoniętej. Mężczyzna był krępej budowy. Miał białe włosy i srebrne oczy. W ręku trzymał kij bejsbalowy. Chciał nim uderzyć Uchihę w głowę, który stracił czujność zajęty dziewczyną. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Ktoś wpadł do środka i jednym susem rzucił się na przeciwnika powalając go na ziemię. Czarnooki usłyszał jak ktoś upada na podłogę. Przerwał całowanie i odwrócił się. Dostrzegł srebrnoookiego, który szamotał się z jakimś nieznajomym. Ubrany był w czarne dżinsy, a na głowie miał kaptur. Dostrzegł, że białowłosy trzyma w ręku kij. W tym czasie nieznajomy przyłożył napastnikowi w twarz tak mocno, że tamtem przestał się miotać i zemdlał, po czym wstał i kopnął nogą kij bejsbalowy.
- Co tu się dzieje do jasnej cholery? - odezwał się wściekły brunet. Popatrzył na chłopaka.- kim jesteś? - dodał.
- Jej zapytaj.- wskazał palcem na blondynkę. Uchiha przeniósł wzrok na dziewczynę. Dostrzegł jej przerażoną twarz. I wtedy wszystko zrozumiał. Ona była przynętą. Ktoś zastawił na niego pułapkę.
- Odpowiadaj.- rzucił zimnym tonem.
- Ja..ja...- dukała.
- Albo wszystko mi powiesz lub skończysz gorzej niż ten koleś. Moi chłopcy z radością zabawią się z taką dziwką jak ty.- zadrżała na samą myśl.- wybieraj.
- Ok.- przełknęła ślinę.- mój chłopak mi kazał. To on to wszystko zaplanował. Ja tylko robiłam co mi kazał. Nic więcej.- głos jej drżał.
- Kim jest twój chłopak? - milczenie.- gadaj.- warknął, potrząsając nią.
- Kim Doong Yeun.- wydusiła z siebie. Znał tego gościa.
- To dupek.- warknął. Gdyby nie ten nieznajomy chłopak Doong Yeunowi by się udało. Odwrócił się, ale jego tajemniczego wybawiciela już nie było. Musiał wyjść, gdy rozmawiał z tą dziewuchą. Popatrzył na nieprzytomnego białowłosego. Nieźle oberwał, a to był jeden cios pomyślał. Spojrzał na dziewczynę.- spadaj stąd. I więcej nie pokazuj mi się na oczy. A swojemu chłopakowi przekaż by lepiej się postarał.- pokiwała głową i wybiegła z pokoju przerażona, że zmieni zdanie.
- Sasuke, oj Sasuke.- Naruto pomachał mu dłonią przed oczami. Jjang otrząsnął się z zamyślenia.
- Czego? - warknął.
- Chłopaki wykonali twoje polecenie.- rzucił.
- To dobrze. Mam nadzieję, że wyrzucili tego świra pod same Liceum Chun Woo.- dodał.- niech wie, że przejrzałem jego grę. Brunet przesłuchał napastnika w opuszczonym magazynie, gdzie wyciągnięto z niego informację. Tym zajął się blondyn i reszta, którzy byli białowłosego. W końcu wszystko wyśpiewał. Pobitego i nierzytpomnego kazał zostawić pod bramą liceum by Doong Yeun nie myślał, że może robić wszystko.
- W sumie jak powiedziałeś to dzięki temu nieznajomemu jeszcze żyjesz.
- To prawda.- zgodził się z nim.
- Tylko skąd on wiedział o tym? - zastanawiał się na głos Uzumaki. Właśnie. Brunet też o tym myślał, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Jakby już za wczasu wiedział, że tak się stanie. Przewidział przyszłość. Wtedy Uchihę olśniło. Popatrzył na pustą ławkę, gdzie siedziała Haruno. Wiedział, gdzie będzie. Wstał z krzesła i wybiegł z klasy.
- Sasuke!!! - krzyknął za nim przyjaciel, ale zignorował go. Wbiegl szybko na schody, pokonując czwarte piętro, aż znalazł się na dachu. Otworzył je z hukiem. Rozejrzał się, ale nigdzie jej nie widział, ale czuł że jest tutaj. Drzwi zamknęły się za nim.
- Gdzie jesteś? - mruknął, rozglądając się. Nagle usłyszał jakiś dźwięk za sobą. Odwrócił się i poszedł za tył wejście, gdzie zobaczył Sakurę grającą w szachy z krukiem!!! Przetarł oczy. Chyba mu się zdawało, ale nie. Ona naprawdę grała z nim szachy!!! I traktowała ją poważnie. Różowowłosa siedziała po turecku naprzeciwko Kuro. Jej wzrok skupiony był na pionkach.
- Jesteś w tym dobry. Całkiem dobry z ciebie przeciwnik.- powiedziała, zastanawiając się. Jej pionki były białe, a kruka czarne.- ruszę tak.- wzięła białą wieżę i wykonała ruch.- zobaczymy jak na to odpowiesz.- dodała z zadowoleniem. O dziwo kruk wziął w dziób czarnego skoczka i zbił jej białego gońca.- kurcze.- przeklęła.- nie przewidziałam tego.- zszokowany Sasuke obserowował tą scenkę. Pokręcił głową. Ona naprawdę jesr dziwna pomyślał po raz kolejny. Zwariowana jeszcze w dodatku. Nikt o normalnych zmysłach nie gra z ptakiem w szachy. Jakby tego było mało to on umiał w to grać co było zastanawiająco bardzo dziwne.
- Grasz z krukiem w szachy? - wykrztusił. Jego koleżanka przerwała grę i popatrzyła na niego.
- Tak.- odparła spokojnie, przenosząc wzrok znów na planszę i robiąc kolejny ruch.- kruki to inteligentne ptaki. I nie są głupie jak uważają niektórze. Wystarczy poświęcić im trochę czasu, poćwiczyć i mamy efekty.- dodała.- prawda Kuro?
- Kra!!! - zaskrzeczał jakby na potwierdzenie jej słów i zatrzepotał skrzydłami. Chyba w jej towrzystwie nic go już nie zdziwi.
- W jakiej sprawie do mnie przyszedłeś? - przeszła do rzeczy.
- Ta wczorajsza akcja w love hotel z tą blondynką i ten chłopak w kapturze. To byłaś ty prawda?
- A ty jak sądzisz? - odpowiedziła pytaniem na pytanie.
- Myślę, że...
- Właśnie.- przerwała.- znasz odpowiedź, a przychodzisz pytać mnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał się jej cicho.
- Czekała cię śmierć z jego rąk. Widziałam łzy twojej matki, cierpienie twego ojca i brata w milczeniu, smutek Naruto, żal kolegów i koleżanek. Wszyscy pograżęniu w rozpaczy i bólu. Nie mogłam tego znieść. Za dużo negatywnych uczuć. Musiałam to zrobić.- popatrzyła w niebo.- na świecie jest za dużo cierpienia , nienawiści. Ale to dopiero początek. Musisz jeszcze wiele przejść Sasuke Uchiha. Droga, którą podążasz jest pełna zakrętów i nierówności.- zamrugała.
- Jesteś filozofem? - zapytał się jej. Wszystko co mówiła brzmiało jakby tego doświadczyła. Ten jej mędrczy ton w jej wieku.
- Może.- uśmiechnęła się. Na ten widok serce zabiło mu szybciej. Jest śliczna, gdy się uśmiecha przyszło mu na myśl.
- Kim jesteś? - zapytał się jej cicho. To go ciekawiło.
- Kto wie? Sama nie wiem kim jestem.- rzekła.
- Co? - nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Nie wiedzieć kim się jest? Co za bzdury. Musiała dostrzec w jego oczach niedowierzaniem, bo powiedziała:
- Idź już. Twój przyjaciel się o ciebie martwi. Niedługo JĄ spotka. Idź już.- powtórzył. Nie wiedział czemu, ale posłuchał jej. Jego ciało poruszyło się samo. Czuł, że ona chce być sama i nie może jej pomóc z żaden sposób. Otworzył drzwi i zamknął je za sobą cicho. Nagle przystanął. Do jego uszu doszła smutna i nostalgiczna piosenka. ** Przystanął i przysłuchiwał się jej. Miała naprawdę piękny głos. Słuchał słów. Przymknął powieki i stał zasłuchany, dopóki się nie skończyła. Gdy otworzył oczy, odwrócił się i spojrzał ostatni raz na drzwi.
- Sasuke!!! Sasuke!!! - Naruto go wołał. Westchnął. Miała rację musiał iść do niego. Zszedł na dół.
Brunet wychodził ze szkoły z blondynem. Od rozmowy z Haruno minęły trzy dni. Nie rozmawiał z nią już więcej tylko patrzył się na ciągle, zastanawiając się co miała wtedy na myśli. Nie uszło to uwadze blondyna, który spytał się go o powód, a on odburknął by pilnował swego nosa. Pogrążony w myślach nie zwracał na nic uwagi. Jego przyjaciel przystanął, a on na niego wpadł co obudziło go z rozmyślań.
- Dlaczego nie idziesz głąbie? - zwrócił się do niego, ale on nie zareagował.- co jest? - podążył za wzrokiem Uzumakiego. Zmarszczył brwi, widząc grupkę uczniów zgromadzonych przy bramie. Blokowali ją. Uchiha ruszył tam ciekaw co się stał, a bu-jjang za nim. Wmieszali się w grupkę. To co zobaczył wstrząsnęło nim. Przed bramą klęczał brunet z przylizaną fryzurką i czarnymi, okrągłymi oczami oraz krzaczastymi brwiami, ubrany w swój zielony niezastąpiony kostium, lider liceum Sang Woo Rock Lee!! - co ten czubek wyrabia? - burknął zdegustowany. Nigdy go nie lubił. Jedyne co go interesowało to walka i wyzwania.
- Sasuke.- potrząsnął go za ramię Naruto.
- Co?
- Popatrz.- wskazał mu palcem. Spojrzał tam, gdzie wskazywał przyjaciel. I nie mógł uwierzyć własnym oczom. Rock Lee klęczał przed Sakurą!!! Twarz dziewczyny nie wyrażała żadnych emocji. Patrzyła się na niego, stojąc kilka metrów od krzaczastego.
- Kocham cię. - wyznał.- zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Proszę chodź ze mną. - nie odpowiedział, więc wziął jej milczenie, za "tak". Wstał z klęczek i podszedł do niej uśmiechnięty. Musi być onieśmielona moją urodą. Nic dziwnego wszystkie dziewczyny zakochują się we mnie. Jestem popularnym pomyślał.- pocałujmy się.- zamknął oczy i zbliżył twarz do niej, ale powstrzymała go dłoń różowowłosej, którą położyła na jego ustach.
- To nie jest miłość tylko zauroczenie. Zabieraj te brudne usta ode mnie.- odsuwała go od niego, ale nie dawał za wygraną.
- Nie. Jesteś moją dziewczyną. Sama się zgodziłaś.
- Nic takiego nie powiedziałam. Nie będą twoją dziewczyną.- oznajmiła mu. Niech się ode mnie odczepi. Nie chcę go zranić. To miły chłopak, ale nie mój typ przyszło jej na myśl poza tym mi nie jest pisane szczęście. Nie widzę go w mojej przyszłości. Nie jego. Brunet widząc to zagotowało się w nim. Dobra przy wyznaniu był zdegustowany, że takie dziwadło wyznało jej swoją miłość. No dobra ona też była dziwna, ale nie aż tak. Ale gdy spytał ją czy zostanie jego dziewczyną i próbował ją teraz pocałować. Miarka się przebrała. Był wściekły. Nie pozwoli by ten dupek ją pocałował. Zaczął się przepychać przez tłum.
- Sasuke nie wtrącaj się.- zignorował wypowiedź kumpla. W końcu przepchnął i ruszył w kierunku tej dwójki. Nie obchodziło go, że szepczą i gapią się na niego. Teraz liczyła się ratunek Haruny z łapsk tego palanta. Podszedł do niej i złapał za rękę zielonooką, przyciągając do siebie.
- Spadaj stąd dziwadło. Nie pozwolę ci jej tknąć.- oświadczył zimnym tonem. Lee popatrzył na niego.
- Witaj Sasuke.- odezwał się.- a teraz odsuń się i nie wtrącaj się. To sprawa między mną, a nią.- wskazał na czarownicę.
- Jeszcze czego.- schował ją za swojej plecy.- nie pozwolę ci ją tknąć.- warknął, broniąc różowowłosej jak lwica swoich młodych. Uniosła brew, ale nic nie powiedziała. Ta sytuacja była dla niej żenująca. Nie mówiąc, że wszyscy się na nich patrzyli, ale nic nie powiedziała tylko obserowowała.
- Bo co? Uchiha nie wmówisz mi, że to twój gust. Ty lubisz dziewczyny delikatne, ładne i tam gdzie trzeba były odpowiednio zaokrąglone.- miał rację i to całkowicie.
- Niestety to prawda.- odezwała się licealistka dolewając oliwy do ognia. Spojrzał na pozostałych uczniów, którzy wyglądali się zgadzać ze słowami przywódcy liceum Sang Woo. Wpakował się w kłopoty. Musiał coś szybko wymyślić i to zaraz. Nie zastanowił się, wchodząc im w drogę. Był tak wściekły, że działał bez pomyślenia. W końcu coś mu wpadło do głowy:
- Fakt, ale nie pozwolę byś tknął jakąkolwiek dziewczynę z mojej szkoły. Zrozumiałeś? Więc spadaj stąd u poszukaj dziewczyny w swoim liceum.- rozsądną wypowiedź według niego. Blondyn pokręcił głową Sasuke w co tym wdepnąłeś przyszło mu na myśl pomagać czarownicy? Ale przynajamniej sprytnie z tego wybrnąłeś.- lub zwołam chłopaków. A jest ich tutaj sporo.- Rock popatrzył gang Uchihy, który nie wiadomo skąd się pojawił by wesprzec swego lidera. Nie pozostało mu nic innego jak się wycofać.
- Dziś idę, ale jeszcze tu wrócę.- rzucił.- na razie mała.- posłał jej całusa. Skrzywiła się. Brunet wsiadł na motor i odjechał. Odwrócił się w kierunku grupki uczniów.
- Na co się gapicie? Do domu marsz. Nie ma co oglądać.- warknął. Tłum zaczął się przerzdzać. Wiedzieli, że ze złym Jjangiem lepiej nie zadzierać.- ty.- odwrócił się w kierunku Haruno, ale jakie było jego zdziwienie gdy zobaczył że dziewczyna szła do domu zamiast na niego zaczekać.- hej ty czarownico!!! - zawołał ją. Odwróciła się.
- Czego?
- Nie podziękujesz mi nawet? - obrzuciła go spojrzeniem.
- Nie prosiłam cię o pomoc.
- Co takiego? - wkurzył się.
- Słyszałeś.- odwróciła się i odeszła.
- Wracaj tu!!! - wrzasnął, lecz ona podniosła mu tylko rękę na pożegnanie.- niewdzięczna.- aż sypały z niego iskry.
- Sasuke.- podbiegł do niego.
- Chodźmy się czego napić.- mruknął. Spojrzał na niego zdziwiony, a potem na odchodzącą koleżankę. Pokręcił tylko głową. Naprawdę nie rozumiał żadnego z tych dwojga.
- Naruto!!! - usłyszał wołanie Uchihy.
- Już idę.- po chwili można było usłyszeć ryk motorów.
Po wczorajszym bolała go głowa. Przesadził z alkoholem, ale był w złym nastroju. Odsunął drzwi i stanął jak wryty. Dostrzegł ogromny bukiet czerownych róż, które trzymała w ręku Haruno. Automatycznie skierował się do niej.
- Co to jest? - wskazał na kwiaty.
- Bukiet.
- Nie jestem ślepy.- warknął. Dosyć, że był w kiepskim nastroju to jeszcze te róże.- od kogo? - chciał wiedzieć. Nie wróży to nic dobrego pomyślał Uzumaki, obserwując sytaucję z boku.
- Od Lee.- usłyszawszy to czarnooki chwycił bukiet i połamał go, po czym podszedł do kosza i wrzucił go tam.- nie przyjmuj więcej od niego niczego.- zwrócił się do niej.
- Czemu? To miły chłopak.- wzruszyła ramionami. Zmarszczył brwi.
- Wczoraj nie wyglądało byś go lubiła.
- Nie chciałam by tylko mnie pocałował.- wzruszyła ramionami.- poza tym ten bukiet był ładny.- dodała. Zacisnął pięści, po chwili wyszedł zasuwając mocno tak drzwi, że aż trzasnęły. Spojrzała na drzwi i pokręciła głową.- chłopcy.- nikt ich nie zrozumie.
Od tamtej pory Sakura co dzień rano dostała od Rocka Lee czekoladki lub kwiaty, a brunet wyrzucał wszystko do śmieci. Uzumaki tylko przyglądał się temu.
- Oto do czego prowadzi zazdrości.- mruknął.
- Mówiłeś coś? - jjang odwrócił się w jego kierunku.
- Może byś skończył z tym wyrzucaniem tych prezentów.
- Nie ma mowy.- przypomniał sobie Rocka Lee.- mam ochotę mu przyłożyć.- dodał.
- No to masz okazję.- wszyscy zbierali się już do domu. Jego przyjaciel wyglądał przez okno. Brunet zaraz się tam zjawił. Zobaczył, że Lee rozmawia z Haruno, aż go roznosiło. Zaraz wziął swoją torbę i wybiegł z klasy.- wiedziałem, że tak będzie.- podążył za nim, aby dopilnować by nie zrobił nic głupiego. Przeskakiwał stopnie, dopadł do szatnie, przebrał buty i wybiegł na zewnątrz, znajdując się przy nich.
- Co tu robisz? Miałeś się tu nie pokazywać.- rzucił zły.
- Przyszedłem do mojej dziewczyny.
- Ona nie jest twoja.
- Jest.
- Nie. Poszukaj sobie innej.
- Nie wtrącaj się. To nie twoja sprawa.
- A właśnie, że moja. To moje liceum, a ja nie pozwolę byś zaczepiał dziewczyny z mojej szkoły.- oznajmił mu.
- Doprawdy? - Rock przyjrzał mu się uważnie.- a może jesteś zazdrosny? - aż zaniemówił, gdy to usłyszał, ale zaraz się otrząsnął.
- To nie tak.
- W takim razie się przesuń.
- Nie. Wypad stąd.
- Chciałbyś.
- Już. Albo ci pomogę.
- To spróbuj.- rzucił zielony kostium. Zdegustowana i zażenowana różowowłosa przyglądała się kłócącym chłopakom.
- Jak dzieci.- skomentowała.
- Zgadzam się.- blondyn przystanął koło niej i też się przyglądał się.
- Był już incydent z torebką?
- Jaką torebką?
- Rozumiem.- na jej ramieniu przysiadł się Kuro.- na mnie już czas. Do zobaczenia w niedzielę na randce.- dodała. Brunet pochwycił to słowo.
- Randka?! Jaka randka?! - krzyknął, patrząc to na jedno to na drugie.
- Nie twoja sprawa Uchiha.- rzucił Lee odchodząc. Zacisnął dłonie w pięść.
- Nie dam się tak łatwo spławić.- powiedział do siebie.
Następnego dnia, a była to Sobota na przerwie obiadowej poszedł na dach, gdzie zamierzał zastać czarownicę i nie mylił się. Patrzyła w niebo, a kruk siedział jej na ramieniu.
- Wiedziałem, że tu będziesz.- rzucił. Popatrzyła na niego.
- Znowu ty.- westchnęła.- co tym razem? - skrzyżowała ramiona.
- Idziesz jutro na randkę z Rock Lee? - nie owijał w bawełnę i spytał się jej sprost.
- Tak.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Dziewczyny w moim wieku przecież umawiają się na randki z chłopcami.- rzekła.
- Lubisz go? - wypalił. Musiał to wiedzieć. To jedyna rzecz jaka go interesowała.
- Nie tak jak myślisz.- odparła. Uścisk w sercu zelżazł, ale nadal nie podobało się mu, że idzie z tym dziwadłem.- w takim razie anuluj tą randkę. Nie idź z nim.
- Nie.- zaprotestowała. Zirytowała go. Co za uparta dziewucha pomyślał wściekły.
- Masz to zrobić i już.- rozkazł jej.
- Dlaczego mam to zrobić? Chcesz iść ze mną? - prychnął.
- Ja z tobą? Daruj sobie.
- Więc tego nie zrobię.
- Zrobisz.
- Dobra. Podaj mi jeden powód dlaczego powinnam to anulować randkę z Rock Lee, a zrobię to.- powiedziała.
- Powód?
- Zgadza się.
- Dobra. To dziwadło i to tylko nadszarpnie twoją reptuację.
- I to wszystko?
- Tak.- nie zamierzał się przyznawać, że to ze względu na niego albo tego sobie jeszcze nie uświadomił.
- Głupota. Nie dbam o to co inni myślą o mnie. Mam to gdzieś. Nie chcesz podać prawdziwego powodu to nie. To twoja sprawa.- minęła.- a na spotkanie pójdę.- oznajmiła stanowczo i minęła. Nie wytrzymał. Złapał ją za rękę. Kruk wzniósł się w powietrze. Przyciągnął do siebie i pocałował ją. Miała ciepłe i wilgotne wargi. Jego serce dudniło. Pierwszy raz się tak czuł. To było takie przyjemne. Wiele razy całował dziewczyny, ale teraz jak ją całował nie czuł z żadną inną. Chciał więcej. Smakowały jak maliny. Tak słodko. Sakura była tym zaskoczona. Nie spodziewała się tego z jego strony. Jej serce pierwszy raz drgnęło i zaczęł bić szybciej. Kolana jej zmiękły, a w głowie miała pustkę. Nic się nie liczyło tylko ta chwila, ten pocałunek. Smak truskawek przyszło jej na myśl. Od samego początku wiedziała, że będzie miała z nim kłopoty, dlatego trzymała się od niego z daleka, lecz popełniła błąd i pozwoliła mu się koło niej kręcić. Nie mogła się w nim zakochać, a on w niej. Nie!!! krzyknęła w głowie. Położyła dłonie na jego torsie i odepchnęła go od siebie. Brunet wyglądał na zaskoczonego i zdezorientowanego. Haruno podniosła rękę i uderzyła go w policzek. Był w szoku. Pierwszy raz dziewczyna go uderzyła. Najpierw był zdumiony, ale zdumienie ustąpiło miejscu wściekłości. Jak ona śmiała to zrobić!!! krzyczało w nim.
- Ty...- urwał i zgiął się w pół. Właśnie przyłożyła mu nogą w krocze. Bolało go cholera. Jego słaby punkt.
- To cię oduczy całowania dziewczyn bez ich pozwolenia.- wytarła usta rękawem.- nigdy więcej tego nie rób. Nie będziesz mi rozkazywać. Pójdę na randkę z Rock Lee.- zamknęła za sobą drzwi. Odprowadził ją spojrzeniem. Nadal go bolało.
- Zobaczymy. Jeszcze nie wiesz co potrafię.- powiedział do siebie pewny.
Ostatnia przerwa przed lekcją angielskiego. Na ustach blondyna igrał rozmarzony uśmiech i robił maślane oczka. Sasuke zrobiło się niedobrze.
- Co tak się szczerzysz? - miał dosyć promieniującego od niego szczęścia. Nie wymyśl co zrobi z Sakurą, ale nie pozwoli na randkę z liderem Liceum Sang Woo.
- Pamiętasz co mi przepowiedziała czarownica? - sposępniał, słysząc to. Akurat muszą o tym rozmawiać.
- I?
- Wyobraź sobie, że stało się to wczoraj. Jakiś koleś wyrwał dziewczynie torebkę. To był złodziej, więc popędziłem za nim i odebrałem mu zdobycz. Torebkę odniosłę właścicielce. Uśmiechnęła się i podziękowała. Popatrzyłem jej w oczy i odpłynął. To tak jakby moje ciało przeszył prąd. Zakochałem się stary. Jest śliczna. Ma długie, grantowe włosy i białe oczy. Ma na imię Hinata. To ona. Jest mi przeznaczona. Umówiłem się z nią jutro.- no super. Jego kumpel odnalazł swoją drugą połówkę.
- Gratulację. Życzę wam szczęścia.- rzucił bez entuzjazmu. Naruto dopiero spostrzegł, że jego kumpel jest przybity.
- Co jest?
- Sakura.
- Co się znowu stało? - westchnął. Wiedział, że brunet nie będzie miał łatwo.
- Idzie na randkę z tym krzaczastym dziwadłem. Poszedłem jej to wypreswadować, ale nie chciała słuchać. Nawet jak podałem jej powód. No to się wściekłem i pocałowałem ją, a ona dała mi w twarz i kopnęła w krocze.- opowiedział mu w skrócie.
- Sasuke, Sasuke.- pokręcił głową.- siłą i rozkazami niczego nie zdziałasz.
- Zawsze działało.
- Ale nie w jej przypadku.
- Fakt. - zgodził się z nim.- co mam zrobić. Na samą myśl, że ona spędzi z Rockiem Lee dzień skręca mnie ze złości.- nagle wpadł na pomysł. Uśmiechnął się.- Naruto chyba wiem co zrobimy.- nie podobał mu się uśmieszek.- a ty mi pomożesz w tym.
- Jak zawsze. - westchnął. On nigdy się nie zmieni pomyślał.- mów.- dodał.
Rock Lee szedł na spotkanie z Haruno. Popatrzył na swoje odbicie w szybie sklepowej. Miał na sobie czarną bluzkę na krótki rękaw i dżinsy. Włosy posmarował żelem by lekko stały. Wyglądał całkiem nieźle. Cmoknął z zadowoleniem, po czym ruszył na miejsce spotkanie, ale jakie było jego zdziwienie kiedy zamiast zielonookiej dostrzegł czerwonowłosą dziewczynę o tego samego koloru oczach, który patrzyły na niego zza okularów. Ubrana był w niebieską koszulkę z głębokim dekoltem i odsłaniającą jej płaski brzuch. Do tego czarna spódniczka i sięgające do kolan czarne kozaczki na obczasach. Lekki makijaż. Uśmiechnęła się do niego.
- Cześć. Ty jesteś Rock Lee? - zdziwił się. Nie znał tej dziewczyny.
- Skąd znasz moje imię? Kim jesteś? - padło z jego ust.
- Jestem Karin. Sakura mówiła mi o tobie.- podeszła do niego i obejrzała go z wszystkich stron.- całkiem z ciebie niezły towar.- skomentowała.
- Gdzie jest Sakura? - zapytał się jej.
- Niestety nie mogła przyjść, więc przysłała mnie.- wyjaśniła.
- A ty kim jesteś dla niej?
- Nie wspominała o mnie? - zakryła dłonią zaskoczona.- no tak. Pewno zapomniała. Jestem jej przyjaciółka.
- To dziwne. Nie widziałem cię w szkole.- zaśmiała się.
- Głuptasie. - rzuciła.- ponieważ ja i ona chodzimy do innych liceum.
- No tak. Ma sens.- przyznał jej rację.
- To mogę spędzić z tobą ten dzień? Chyba nie chcesz rozczarować Sakury.- była ładna i w jego typie. Skoro była przyjaciółką jego dziewczyny to czemu nie. Złapała go za ramię.
- Czemu nie.
- Zatem chodźmy.- pociągnęła go za sobą.
Popatrzyła na zegarek. Lee spóźniał się już pół godziny.
- Czekasz na niego nadal? - usłyszała. Drgnęła i podniosła głowę. Na motorze siedział Uchiha i uśmiechał się. Miał na sobie niebieską koszulkę z krótkim rękawem i niebieskie dżinsy. Serce jej zabiło. Wyglądał w tym przystojnie. Odwróciła głowę by nie spojrzeć mu w oczy. Był dla niej niebezpieczny.
- Jedź już. Czekam na Lee.
- Ale wygląda na to, że spóźnia się.
- Daj mi spokój.- mruknęła.- i jedź sobie stąd.- dodała.
- Nie przyjdzie.- oznajmił z pewnością.
- Skąd wiesz?
- Mam takie przeczucie.
- Jasne.- prychnęła.
- Łap.- chwyciła kask.
- Po co mi on? - uniosła brew.
- Wskakuj na motor.
- Nie.
- Nie marudź i właź.
- Powiedziałam ci...
- Co ci szkodzi? Nic ci nie zrobię. Poza tym "dziewczyny w moim wieku umawiają się na randki z chłopcami".- zacytował. I tu ją miał. Miał rację. Raz może z nim pojechać.
- Dobra.- założyła kask i wsiadła. Brunet ruszył z piskiem opon.
Zatrzymali się. Dziewczyna zdjęła kask i popatrzyła przed siebie.
- Wesołe Miasteczko? - popatrzyła na niego scetpycznie.
- No co? Przychodzi do niego wiele dzieciaków w naszym wieku.- zaparkował i zgasił silnik. Jakoś nie była do tego przekonana.- no chodź.- złapał ją za dłoń i pociągnął za sobą. Chcąc nie chcąc poszła z nim, stanęli w kolejce, po czym weszli do środka. Sasuke zapłacił za bilety.- czym najpierw chcesz się przejechać? - obrzuciła spojrzeniem różne urządzenia. Prawdę powiedziawszy pierwszy raz była tutaj. Wolną chwilę poświęcała nauce, a jej było szkoda pieniędzy na jakieś rozrywki. W końcu jej wzrok padł na kolejkę górską. Brunet przyglądał się jej ciekaw co teraz myśli.
- To.- wskazała palcem. Uchiha spojrzał na ogromny tor i wysoką górkę.
- Jesteś pewna?
- Nie będziesz krzyczeć?
- Nie. I nie boję się.- odparła na jego pytanie.
- Jak chcesz.- wzruszył ramionami, po czym ruszył w kierunku kolejki górskiej. Gdy przyjechała wsiedli do niej, a potem ruszyła. Jechali z dużą prędkością. Uchiha nieraz nią jeździł, więc dla niego to był chleb powszedni. Spojrzał w bok ciekaw jej reakcji. O dziwo była spokojna. Żadnego krzyku czy jakiegoś ataku histerii co zaintrygowało go jeszcze. Co za interesująca dziewczyna. W końcu przejażdżka się skończyła.- jak było? - wzruszyła ramionami.
- Nic specjalnego.
- Nie bałaś się?
- Nie.- uśmiechnął się i pociągnął ją. Spojrzała na ich splecione dłonie. Trzymając się tak wyglądali jak para. Zarumieniła się. Była zdenerwowana tą sytuacją, ale nie wyrwała się z jego uścisku. Miał taką dużą i ciepłą dłoń. Chciał ją sprawdzić i to dokładnie. Zrobi jej drugi test. Zobaczymy co na to powiesz przyszło mu na myśl.
- Nawiedziony dom.- przeczytała.- chyba sobie żartujesz.
- Nie. Chodźmy.- pokręciła głową.
- Szpaner.- jeśli myślał, że się przestraszy i będzie się do niego tuliła to grubo się mylił. Weszli do środka. Było ciemno. Postarali się o wystrój. Można było zobaczy sztuczne pajęczyny i pająki. Nagrobki, ale nie robiło to na niej wrażenia. Nagle skądś wyskoczył człowiek przebrany za wampira i powiedział przerażającym głosem:
- Wyssę twoją krew.- uniósł pelerynę.- nuda.- skomentowała i poszła dalej, zostawiając zażenowanego wampira.
- Bardzo za nią przepraszam.- rzucił Uchicha i poszedł za nią. Następny był wilkołak, który wyciągnął łapy i zawył:
- Ugryzę cię i będziesz jedną z nas.- ale na nieszczęście jego dłoń zahaczyła przypadkowo o jej klatkę piersiową. Spojrzała na wilkołka, który z zakłopotaniem próbował wydostać łapę.
- Zboczeniec.- rzuciła, po czym złapała go za rękę i przerzuciła przez ramię. Biedak wylądował na sztucznym nagrobku. Podeszła do niego i zaczęła go kopać nogą.
- Jak śmiałeś mnie dotkąć ty draniu. Zachciało ci się młodej co? Ja ci pokażę.
- To był przypadek, naprawdę.- powiedział.
- Już ci uwierzę.- do akcji wkroczył duch i wampir.
- Proszę się uspokoić.- złapali ją.
- Nie dotykajcie mnie.- ich też załatwiła. Sasuke przyglądał się temu. Chciało mu się śmiać, ale nie mógł. W końcu podszedł do niej. - Bardzo przepraszamy.- zrobiła zamieszanie musieli stąd czmychać, pociągnął ją za sobą. Puścił ją, gdy upewnił że ich nie gonią.- co w ciebie wstąpiło? - zapytał się jej.
- No co? facet mnie obłapywał. Zrobiłam to co każda szanując się dziewczyna by zrobiła na moim miejscu: przyłożyłam mu.- brunet nie wytrzymał i roześmiał się.- ej.- oburzyła się.- z czego się śmiejesz? To była samobrona. Może ty chcesz dostać? - można było zobaczyć niebezpieczny błysk w jej oku.
- Nie. Już posmakowałem twojej siły.- próbował przestać się śmiać, ale nadal nie mógł.
- Albo przestaniesz lub pójdę do domu.- oznajmiła.
- Już, już.- machnął ręką.- gotowe.- dodał. Nagle całe napięcie zniknęło za jej sprawą. Prychnęła.
- To nie było śmieszne.- mruknęła.
- Sorry, sorry.- pokręcił głową.
- Gdzie teraz?
- Chodź za mną.- nie wiedzieli, że ktoś to zobaczył.
- Szef się tym zainteresuje.- powiedział do siebie z uśmiechem.- baw się póki możesz Uchiha.- dodał i odszedł pogwizdując. Sasuke świetnie się bawił. Przejechali się na wszystkim co mogli. Jedli lody. Sasuke spróbował jej na co Haruno się oburzyła i zrobiła to z jego. Uśmiechnął się wtedy. Gdy kupili watę cukrową różowowłosa ubrudziła sobie twarz, więc Uchiha starł ją palcem i zlizał z palca. Haruno zarumieniła się, a jej serce podskoczyło. Na tym minął im cały dzień.
- O właśnie.- przypomniał sobie nagle Uchiha.- gdzie nauczyłaś się walczyć?
- Nie uwierzysz? - wychodzili z Wesołego Miasteczka.
- Spróbuję.
- Ok. Więc jak wiesz jestem Japonką. Zostałam wychowana w tradycyjnym, japońskim domu. Mamy doujo. W moich żyłach płynie krew wojownika. Nasi przodkowie byli ninja, którzy służyli cesarzowi i krajowi. Gdy skończyłam pięć lat zaczęłam trening pod okiem dziadka. Muszę przyznać, że był surowy. Nie oszczędzał mnie, ale jestem mu wdzięczna. Gdyby nie on to nie umiałabym sztuk walki.- brunet zamrugał powiekami. Dobra naprawdę nie mógł uwierzyć. To brzmiało jak bajka.
- Wiedziałam, że tak będzie.- spojrzała na zegarek.- jest już późno. Dzięki za dzisiejszy dzień. Było fajnie.- naprawdę fantastycznie się bawiła. Ta randka była udana. W jego towarzystwie poczuła się jak normalna nastolatka, ale niestety tak nie było.- nie musisz mnie odprowadzać. Sama trafię do domu. Nara.- pożegnała się. Otrząsnął się. Pewno pomyślała, że jest ostatnim chamem i nie uwierzył.
- Zaczekaj!!! - krzyknął i dogonił ją.
- Masz rację. Brzmi to niewiarygodnie, ale wierzę ci.- oznajmił z mocą. Naprawdę tak myślał. Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję. Do zobaczenia.- zostawiła go zakłopotanego i zaskoczonego. Dotknął miejsca gdzie go pocałowała. Na jego ustach pojawił się uśmiech. Odprowadził ją wzrokiem. To był jeden z jego najlepszych dni. Pogwizdując wesoło poszedł po swój motor.
- Jesteś pewien Han Sol? - zapytał się go szatyn o brązowych, sterczących włosach. Ubrany był w zieloną bluzę i dżinsy. W uchu miał kilka kolczyków.
- Tam sam widziałem go z dziewczyną w Wesołym Miasteczku. Był na randce.- wyjaśnił mu.
- A więc ma dziewczynę?
- Tak.
- Jak wygląda?
- Różowe włosy, zielone oczy, dość wysoka jak na dziewczynę.
- Han Sol od tej pory masz śledzić Sasuke i dowiedzieć się jak najwięcej o dziewczynie. Przynieś mi je zdjęcie.
- Tak jest.- na ustach Kim Doong Yeuna pojawił się uśmiech. Teraz mógł się zemścić po tym jak go upokorzył dwa razy myślał, że go nie dopadnie, a tu nawinęła się okazja.- zobaczymy kto będzie trzeci raz górą. Ty czy ja? - wyglądał na zadowolonego i to bardzo.
Następnego dnia Sasuke pojawił się w wyśmienitym humorze w szkole. Był zadowolony. Wszyscy dostrzegli jego doskonały humor. Byli ciekawi co lub kto go spowodował. Jedyne blondyn wiedział.
- Widzę, że randka z Sakurą się udała?
- Tak.- odparł z uśmiechem.
- Nigdy nie widziałem cię w takim humorze.
- A coś ci nie pasuje? - zmarszczył brwi.
- Nie. Wszystko ok Jjang.- zapewnił go.
- To dobrze.- nagle drzwi się odsunęły i pojawiła się w nim Sakura. W rękach miała czekoladki. Jego dobry humor prysnął jak bańka mydlana.- to od Rock Lee prawda? - nachmurzył się.
- Zgadza się.- niedobrze pomyślał Uzumaki, widząc jak jego przyjaciel napiął się jak struna. I tak nie jesteś zazdrosny przyszło mu na myśl widząc jego morderczy wzrok.
- Dlaczego?
- To pożegnalny prezent. Znalazł sobie dziewczynę dzięki mnie. I podziękował mi tymi czekoladkami, które wyrażają wdzięcznośc i są pożegnanie. Chociaż nie wiem o co mu chodziło z jakąś Karin, którą przysłałam w swoim zastępstwie i niby mianowała się moją przyjaciółką.- czarnooki podszedł do niej.
- Musiałaś się przesłyszeć. Mówiłem ci, że to dziawadło. Miło z jego strony, że dał ci czekoladki. Bredził jakieś głupoty.- Sasuke do czego się posunąłeś by zdobyć tą dziewczynę. Naprawdę ci się podoba. Wzięło cię na poważnie, ale o tym nie zamierzasz jej powiedzieć pokręcił głową. Wolał się nie wtrącać.
Od tamtej pory stosunki Uchihy i Haruno uległy zmianie. Spotykali się ze sobą dość często. A trwało to już trzy miesiące. Cała szkoła już o tym wiedziała i wszyscy uczniowe obserwowali związek "czarownicy" i "jjanga" z ciekawością co z tego wyniknie. Trzymali się za ręce. Właśni wracali z kina. Uśmiechali się.
- Film był całkiem ciekawy.- skomentował.- dziecko potrafiło przesuwać przedmioty za pomocą umysłu.
- Tak niesamowite.- przyjrzał się jej.
- Słuchaj a jak jest z twoim darem?
- Widzenia przyszłości? - pokiwał głową.- cóż wizje pojawiają się nagle i są bardzo realne. To tak jakby oglądać film na żywo.- wyjaśniła.- mam go od dziecka. W moim klanie zawsze ktoś rodzi się z mocą jasnowidzenia. I tym razem padło na mnie.
- Lubisz go?
- Przyzwyczaiłam się. To nic strasznego. Dziadek mówi, że to czyni mnie wyjątkową.
- Czy możesz zobaczyć swoją przyszłość?
- Nie.- pokręciła głową.- na mnie to nie działa. Tylko innych ludzi.- wytłumaczyła mu. Spojrzała mu w oczy. Zaczynał być dla niej coraz bliższy. Jej serce zawsze przyspieszało, gdy go tylko zobaczyła. Było jej z nim dobrze. Nieraz czuła motyli w brzuchu co oznaczało jedno: zaczynała się w nim zakochiwać. Niedobrze. Czuła, że ta sielanka nie potrwa długo. Coś nadchodziło. Jakieś niebezpieczeństwo. I wtedy to się stało. Zobaczyła to wszystko: śmiech, płacz, krew, pożar i...Zbladła. Wizja minęła.
- Wszystko w porządku? - usłyszała jego zatroskany głos.
- Tak.
- Zbladłaś.
- Pewno po tych frytkach. Zemdliło mnie. Nie czuję się dobrze.
- Może wstąpimy do apteki i coś kupimy?
- Nie trzeba. Pójdę do domu i odpocznę.
- Dobrze.- puścił jej rękę.
- Do zobaczenia.- pomachała mu i odeszła. Odprowadził ją zaniepokojonym spojrzeniem.
Uchiha wpatrywał się w piwo stojącym przed nim. Znajdował się w klubie "Cosmo". Tutaj spotkał z kumplem.
- Co jest Sasuke? Wyglądasz na zatroskanego?
- Sakura. Ona zachowywała się dziwnie.- rzucił.
- Czemu?
- Mówiło, że ją zemdliło i poszła do domu.
- Więc masz odpowiedź. Nie ma się czym martwić.
- Ale ona wyglądała na przerażona. Czuję, że coś nie tak.
- Zdaje ci się stary. Może miała wiesz te dni.- podkreślił i nie chciała ci powiedzieć. A bała się pewno, że pobrudzi sobie ubranie.
- No nie wiem.- nie wyglądał na przekonanego.
- To na pewno to.
- Skoro tak mówisz.
- Zapomnijmy dziś o dziewczynach i napijmy się.- Uzumaki chodził z Hinatą. Poznał ją. Była miłą i nieśmiałą dziewczyną, ale pasowała do Naruto.
- Na jeden wieczór.- podniósł butelkę w górę by wznieść toast.
- Tak.- ale nie mógł pozbyć uczucia, że coś jest nie tak.
- Proszę.- Han Sol podał mu zdjęcia. Doong Yeun widział roześmiane twarze obojga. Ostrożnie przez ten czas Han Sol obserwował każde ich spotkanie. Wiedział już wszystko o tej dziewczynie. Przygotowywał plan zemsty przez te miesiące. Teraz się zemści. Spojrzał na zdjęcie dziewczyny. Była ładna, ale nie jego typ.
- Czas ruszyć z planem.- szatyn wziął do ręki zdjęcia Uchihy.- i zniszczyć Sasuke.- wyjął zapalniczkę i podpalił fotografię, aż z nic nie zostało prócz popiołu.- ciesz się czasem, który ci pozostał.- uśmiechnął się brązowooki.
Obudził go dzwonek komórki. Ktoś do niego dzwonił. Zaspany spojrzał na wyświetlacz, gdzie pisało Sakura. Odebrał. Od razu się obudził.
- Halo? - odezwał się z bijącym sercem. A jak jej się coś stało? zastanawiał No bo coś musiało być skoro dzwoniła do niego o tak późnej porze.
- Sasuke to ja.
- Jestem pod twoim domem. Możesz mnie wpuścić? - usłyszał.
- Czekaj już schodzę.- rozłączył się. Narzucił na siebie dżinsy i zszedł na dół. Otworzył jej drzwi. Jego rodziców. Oboje pracowali za granicą, a jego starszy brat był gdzieś w Afryce i robił zdjęcia. Z zawodu był fotografem. Stała pod drzwiami.
- Wpuścisz mnie?
- Jasne.- przepuścił ją. Weszła do środka. Zamknął drzwi.- co się stało?
- Gdzie jest twój pokój? - zawahał się, ale odpowiedział:
- Na górze.
- Zaprowadź mnie tam.- zachowywała się dziwnie, ale nic nie powiedział.
- Chodź za mną.- ruszył przodem, a ona za nim. W końcu weszli do pomieszczenia.- to tutaj.- usiadła na łóżku.
- Usiądź koło mnie.- poklepała miejsce obok siebie.
- Ok.- coś było nie tak czuł to. Spojrzał na nią zatroskany. Położyła dłonie na jego torsie i zaczęła błądzić po jego klacie. Pochyliła się nad nim. Brunet znieruchomiał.- co ty wyrabiasz?
- Przecież wiesz.- pocałowała go. Uchiha był zaskoczony, więc nie oddał pocałunku. Przerwał pocałunek.
- Dobra.- zmarszczył brwi.- co się stało? - powtórzył jak echo.
- Nic. Chcę to z tobą zrobić.- powstrzymał ją przed pocałowaniem go.
- Dlaczego?
- Ponieważ jestem gotowa.
- Tak nagle?
- Zgadza się.
- Kłamiesz.
- Mówię poważnie, ale jeśli nie chcesz to nie. Idę do domu. - wstała. Czuł, że była w desperacji. Jakby wiedziała, że coś się wydarzy.
- Czekaj.- nie zamierzała mu nic powiedzieć. Chciała tylko jego bliskości. Musiał to wyczuć, bo złapał ją za rękę.- rozumiem.- domyślił się, że chce być dziś z nim w nocy. Chce poczuć się kochana. Potrzebowała czułości. Przybliżyła się do niego. Złączył ich usta w pocałunku. Oddawała je. Objął ją. Jego ciałem wstrząsnęło pożądanie. Pragnął jej. I to bardzo. Zamruczał zadowolony, gdy przeczesała dłonią jego włosy. Przebił się przez ścianę zębów i zaczął penetrować wnętrze jej ust. Ich języki splotły się w miłosnym tańcu. Haruno płonęła. To było coś nowego i niesamowitego. To uczucie paliło ją od środka. Westchnęła cicho, czując jego pocałunki na swojej szyi. Badała dłońmi jego mięśnie. Była zachwycona ich twardością. Jego dłonie wsunęły się pod jej bluzkę i zręcznie odpięły jej stanik, którego pozbył się wraz z pierwszą przeszkodą. Jęknęła czując jak pieści jej piersi ustami. Odpięła guziki jego dżinsów i ściągnęła z niego. Został tylko w bokserkach. Pocałunkami zszedł na jej brzuch. Wzdychała cicho. Krzyknęła cicho, gdy dotknął jej kobiecości. Pozbył się jej spódnicy i majteczek. Pochylił się i włączył do ruchu swój język. Oddychała ciężko. Już dłużej nie wytrzymała. Paliło ją w podbrzuszu. - Sasuke.- zrozumiał. Pozbył się ostatniej części swej garderoby i wszedł w nią. Zacisnęła powieki. Trochę się bała. To był jej pierwszy.
- Nie zrobię ci krzywdy.- pocałował ją i przebił się przez jej błonę. Z jej oczu popłynęły łzy. Zabolało, ale zaraz przeszło. Niedługo potem zaczęła odczuwać przyjemność. Jęczała co tylko bardziej podniecało Sasuke. To nie był zwykły seks. Tej nocy połączyli się w jedno ciało. Dostali się do krainy, gdzie tylko kochankowie mogą przebywać. Czuła, że niedługo dojedzie. Krzyknęła głośno, osiągając orgazm, brunet dołączył do niej po chwili. Oddychali ciężko, ich odechy po mału zaczęły się uspokajać. Wyszedł z niej i przykrył starannie kołdrą.
- Kocham cię.- wyszeptał. Ona tylko w odpowiedzi się uśmiechnęła i zasnęła. Niedługo potem on podążył za nią.
Gdy następnego dnia się obudził. Jej nie było obok. Dotknął pościeli. Była zimna. Musiała wstać już dawno przyszło mu na myśl. Wstał, ubrał się i poszedł do szkoły. Różowowłosej tam nie było. Zdziwił się lekko, ale myślał że przyjdzie. Nie zrobiła tego. Czekał na nią cały dzień pełen nadziei, ale nie przyszła. Dzwonił do niej, ale nie odbierała. Był zaniepokojony tym. Gdzie ona może być? zastanawiał się. Dzisiaj jechał do domu sam. Naruto miał randkę z Hyuugą i już się ulotnił, ale przed bramą czekał na niego szarowłosy.
- Han Sol. Czego chcesz? - rzucił nieprzyjemnym głosem.
- Chodź za mną. Mamy twoją dziewczynę.
- Już w to uwierzę.- rzucił kpiąco.
- A to wystarczy? - pokazał mu triumfalnie komórkę dziewczyny. Oczy mu się rozszczerzyły. Nie kłamał. Oni naprawdę ją uwięzili.
- Kim Doong Yeun.- zacisnął dłonie.
- Idź za mną. Żadnych sztuczek.- nie miał wyboru. Poszedł za nim. Zaprowadził go do opuszczonego magazynu, siedziby gangu szatyna. Wszedłem w gniazdo żmij pomyślał, ale musiał ratować Haruno mogli ją skrzywdzić, a on na to im nie pozwoli. Wszedł do środka, gdzie czekał już na niego jego odwieczny wróg.
- No, proszę Sasuke przyszedł do mnie.- uśmiechnął się z drwiną.
- Gdzie jest Sakura? - zapytał się.
- W bezpiecznym miejscu.- bawił się nożem.
- Wypuść ją. Ona nie ma z tym nic wspólnego. Chciałeś tylko mnie. I masz. Wypuść ją.- powtórzył.
- Sasuke, Sasuke.- wstał podchodząc do niego.- niczego się nie nauczyłeś przez te lata? Nie zamierzam jej wypuścić.- oznajmił z uśmiechem.
- Ty draniu.- chciał do niego doskoczyć, ale ktoś uderzył go mocno w głowę. Upadł na ziemię nieprzytomny. Doong Yeun uśmiechnął się.
- Zabierzcie go i zwiąźcie.- polecił.
- A co z dziewczyną? - zapytał się chłopak z irokezem.
- Zabawcie się. To wasza nagroda.- odparł. Uśmiechnął się patrząc na nieprzytomnego czarnookiego.- ja już dostałem to czego chciałem.- dodał.
Nie mogła się poruszyć. Związali ją mocno. Nie zdążyła ostrzec Sasuke. Jak mogła być taka głupia. Poruszała rękami. Zamierzała się wydostać z więzeł. Czuła, że niedługo się wydostanie. Udało się przyszło jej na myśl gdy poczuła wolne miejsce, lecz nadal trzymała ręce z tyłu. Do pomieszczenia wszedł chłopak z irokezem.
- Szef zajął się Uchihą.- rzucił krótko.
- A co z nią? - wskazał na różowowłosą. Poczuła strach. Sasuke był w niebezpieczeństwie!!! Do jej oczu naleciały łzy, ale powstrzymała je. Nie może teraz okazać słabości.
- Możemy zrobić z nią co chcemy.- na ich ustach pojawiły się lubieżne uśmiechy. Popatrzyła na nich.
- Nie martw się. Zajmiemy się tobą dobrze ślicznotką.- wtedy błyskawicznie wstała i kopnęła jednego w twarz. Upadła na ziemię.
- Ty suko.- wysyczał. Dostrzegła kij. Chwyciła go i uśmiechnęła się.
- Dawajcie chłopcy. Jestem gotowa.- ruszyli na nią.
Brązowooki kopnął bruneta w twarz. Trochę go "podreperował".
- Co z nim zrobimy? - rzucił jeden z nich.
- Podpal magazyn. - odparł lider.
- Co takiego? - Han Sol spojrzał na niego przerażony.- chcesz by spłonął? Nie przesadz trochę? Chcesz zabić człowieka? - wiedział, że on jest szalony, ale nie aż tak.
- To śmiec. Zrób co ci mówię...
- Chyba, że chcesz zająć jego miejsce.
- Rozumiem.- popatrzył na nieprzytomnego bruneta. Nie miał nic do niego, ale nie chciał zająć miejsca Sasuke. Musiał wykonać rozkaz.
- I taki wasz koniec.- rzuciła kij na ziemię. Na betonie leżeli pokonani jej przeciwnicy. A teraz po Sasuke pomyślała i ruszyła biegiem po ukochanego.
Rozglądała się szukając znajomej sylwetki. Nagle do jej oczu napłynęły łzy. Dym. Czuła zapach spalenizny. Zakasłała. Magazyn się palił uświadomiła sobie. Podpalił go z nami w środku. Chce nas spalić żywcem dotarło do niej. Musi znaleźć bruneta i to szybko. Podarła kawałek swojej koszulki i zakryła usta oraz nos. Musi go znaleźć, choć miała utrudnioną widoczność. W końcu dostrzegła zarys znajomej sylwetki.
- Sasuke.- podbiegła do niej i uklęknął przy nim. Potrząsnęła nim.- obudź się.- do jej oczu naleciały łzy. Bała się, że coś mu się stało. Wzięła dłoń z jego głowy. Dostrzegła krew na niej. Ogarnęło ją przerażenia. Część moje wizji się spełniła przyszło jej na myśl. Nie może pozwolić by się wypełnia.- obudź się.- potrząsnęła nim. Usłyszała jęk. Brunet otworzył oczy. Kamień spadł jej z serce.- możesz chodzić? Musimy się stąd wynosić.
- Tak.- wydukał. Wstał z ociąganiem. Pomogła wstać.- magazyn płonie. Trzeba uciekać.- ruszyła w stronę wyjścia. Otworzyła drzwi. Byli już blisko. Uda się przyszło jej na myśl. I wtedy dostrzegła, że belka spada na nich.
- Nie!!! - krzyknęła i wypchnęła go na zewnątrz. Brunet zdążył dostrzec jej smutek i łzy.- żegnaj Sasuke.- szepnęła. Płonące belki spadły na nią i zakryły ją.
- Sakura!!! - krzyknął przerażony. Wstał, chciał ją ratować, ale czyjeś ręce go powstrzymały. - puszczaj mnie!!! Sakura jest tam!!! Muszę ją ratować!!! - krzyczał zrozpaczony.
- Sasuke nie możesz.- rozpoznał głos blondyna.
- Synu ogień jest za duży.- to był strażak. Wtedy wysoki płomień buchnął w powietrze. Odciągnęli go, ale on się wyrywał.
- Sakura!!! Sakura!!! - wrzeszczał desperacko, patrząc na płomienie.
- Nic nie można było już zrobić Sasuke. Przykro mi.- powiedział ze współczuciem Uzumaki. Puścił kumpla. Uchiha opadł na kolana bezradny.- Sakura!!! - wrzasnął głośno.
Od pożaru minęły dwa miesiące. Kim Doong został złapany i razem z Han Solem osadzony w więzienu na dwa lata. Wszystko się dobrze skończyło. Sasuke nie był tak poważnie ranny jak się zdawało. Rana na głowie szybko się goiła, nie miał wstrząsu mózgu. Wszyscy uciekli z magazynu prócz Sakury. Nie udało się jej. Uratowała mu życie, a sama spłonęła. Jego serce przeszył ból. Blondyn spojrzał ze smutkiem na kumpla. To było już dwa miesiące. Brunet stracił radość życia. Był markotny i przygaszony. Mógł dostrzec ból i cierpienie na twarzy Uchihy. Nic dziwnego stracił ukochaną. I nadal się z tym nie pogodził i nie pozbierał po tym.
- Sasuke.- zagadnął go wesoło niebieskooki.- możesz pójdziesz ze mną do klubu? - zaproponował mu. Skrzywił się.- nie mam ochoty.- żadna dziewczyna mu się tam podobała. Gdy jakaś z nim flirtrowała porówynawał ją do Haruno. I zawsze czegoś jej brakowało. Po prostu nie była Sakurą i nie był zainteresowany dziewczynami.- zostaw mnie samego.- dodał.
- Jak chcesz.- mruknął, wychodząc z klasy i kierując się do wyjścia. To ona zawiadomiła go przez telefon gdzie są, przyjechał tam, ale za późno. On też zawdzięczał jej wiele, ale nie zdążył jej podziękować. Wyszedł ze szkoły. Spojrzał na górę. Na jego twarzy pojawił się szok i zdumienie.- niemożliwe.- wyszeptał, ale zaraz się uśmiechnął, po czym odszedł zastanawiając się reakcji Uchihy.
Sasuke westchnął. Został sam w klasie. Nie miał ochoty iść do domu. Jego wzrok padł puste miejsce, gdzie zawsze siedziała.
- Sakura.- wyszeptał. Jego głos był przepełniony bólem i smutkiem. Tak bardzo za nią tęsknił. Odwrócił się w stronę okno. Na niebie dostrzegł kruka. Wydawał mu się znajomy. Zamrugał oczami. Ptaka nie było. Zdawało mi się pomyślał i otworzył okno. Do jego uszu doszedł melodyjny głos.*** Piosenka była wesoła, a zaraz taka smutna i nostalgiczna. Jego serce drgnęło. Wiedział do kogo on należy. Wstał z krzesła i wybiegł z klasy niczym burza. Wbiegł na schody, przeskakiwał po dwa stopnie. W jego serce wstąpiła nadzieja. Musiał jak najszybciej znaleźć się się na dachu. W końcu dostrzegł drzwi, otworzył je i wyskoczył niczym proca na dach. Rozejrzał się. W końcu dostrzegł postać stojącą na barierce. Stała i śpiewała. Na ramieniu dziewczyny siedział kruk. Różowe włosy związane w kitki podskakiwały na wietrze. W końcu skończyła śpiewać. Podszedł do niej z bijącym sercem.
- Sakura.- padło jej imię z jego ust. Odwróciła się do niego z uśmiechem.
- Witaj Sasuke.- to była ona. Nie śnił. Cała i zdrowa.
- Ty żyjesz...- ogromny ciężar spadł mu z serce. Przyjrzała mu się. Wyglądał miziernie. Sińce pod oczami. Widać było, że mało sypiał. Cierpienie w przygasłych, czarnych oczach. Ale nadal to był on. Ten który sprawił że jej serce zabiło dla niego.
- Tak.
- Jak to możliwe? Przecież sam widziałem jak ty...- umilkł, to nie mogło przejść mu przez gardło.
- Prawda.- przytaknęła.- ale widzisz udało mi się wtedy uskoczyć nim wszystkie płonące belki spadły na mnie. I nie wiem jakim cudem, ale wyczołgałam się stamtąd tylnym wyjściem, po czym zemdlałam. Znalazł mnie jakiś facet, który zawiózł mnie do szpitala, gdzie przeleżałam dwa miesiące. Miałam liczne poparzenia, ale zniknęły. Ja widzisz jestem tutaj. Wróciłam.- zakończyła. Uśmiechnął się.
- Ja też.- odparł.- i to bardzo.- oczy ożywiły mu się. Nareszcie był szczęśliwy.
- Kocham cię.- wyznała mu.
- Ja ciebie też.- zeskoczyła z barierki i rzuciła mu się w ramiona, złapał ją okręcając różowowłosą dookoła siebie. W końcu zatrzymał się. Uśmiechnęli się do siebie szczęśliwi. Ich usta złączyły się w pocałunku.
Już nigdy nie wypuszczę cię z ramion
będziemy szli razem przez życie trzymając
się za ręce. Nigdy nie puszczę twej dłoni
już nigdy, obiecuję ci to...
w swojej szkole uważana za czarownicę. Wszyscy się jej boją.
A to wszystko dlatego, że posiada pewien dar. Nie ma
przyjaciół, ani chłopaka ale do czasu, gdy spotyka
Sasuke jjanga owego liceum i wtedy ich historia się
rozpoczyna. Smutna, a zaraz wzruszająca historia ich
miłości.
- Auć!!! - krzyknął chłopak, który uderzył o ścianę.
Miał zielone, przylizane włosy. Jego brązowe oczy
patrzyły na jego prześladowców z przerażeniem. Zaczęli
go kopać. Był nieźle poturbowany. Oprawcy nie przestawali go bić. Osłonił się rękami, ale to na nic
się zdało.
- Przestańcie.- odezwał się zimny głos. Jak na komendę
odwrócili się.- odsuńcie się.- wykonali jego polecenie.
Ktoś podszedł do chłopaka, który dostrzegł cień. Podniósł głowę i popatrzył na niego przerażony. Świało
księżyca padło na niego i oświetliło jego sylwetkę.
Mógł mu się dokładnie przyjrzeć. Miał czarne włosy i tego samego koloru oczy. Ubrany był w grantową koszulkę na krótki rękaw oraz czarne dopasowane dżinsy. Był dość
wysoki jak na swój wiek ponad metr osiemdziesiąt. Palił
papierosa i patrzył się na niego. Uklęknął. Nawiązali
kontakt wzrokowy.
- Jak masz na imię? - spytał się go. Przełknął ślinę.
Bał się go.
- Han Sun Yeong.- wykrztusił.
- A więc Sun Yeong chodzisz do Liceum Chun Woo? - bardziej stwierdził niż spytał. Dostrzegł tarczę
szkoły na jego mundurku.
- Tak.- potwierdził.
- To Kim Doong Yeun was przysłał prawda? - wydmuchał
na niego dym. Brązowooki był sparaliżowany ze strachu.
- Spokojnie nic ci nie zrobię jak odpowiesz na wszystkie pytania.- zresztą i tak był mocno poturbowany. Miał podbite oko, które zaczynało robić
się fioletowe, z nosa leciała mu krew. Polik był
spuchnięty od uderzenia. Mundurek cały brudny i podarty
w niektórych miejsach. Nie mówiąc o tym, że bolały go
skopane miejsca.
- Tak. To on.- odparł, drżąc ze strachu.
- Hmmm...- wydmuchał mu dym prosto w twarz. Tamten
zakaszlał.- rozumiem. Kim Doong Yeun myślał, że zaatakuje mnie dzisiaj z zaskoczenia wysyłając swoich
najlepszych chłopaków, wdzierając się na mój teren. To była pułapka. Oni tu czekali i mieli mnie pobić zgadłem? - pokiwał głową.- tak jak myślałem. Niestety nie wziął pod uwagę, że jestem na to przygotowany.- uśmiechnął się. Skończył palić i zgasił niedopałek na jego czole. Chłopak krzyknął z bólu.- przekaż Doong Yeunowi, że jak się spotkamy następnym razem to wyląduje w szpitalu. Ma się nie zbliżać do mego terytorium. Bo jeśli ktoś z jego gangu lub on postawi tutaj swoją nogę to nie przeżyję zapewniam cię.- w oczach zielonowłosego dostrzegł prawdziwy strach.- zrozumiałeś prawda?
- Tak.- wychrypiał.
- A teraz.- brunet wstał z klęczek.- pójdziesz do swego
Jjanga# i przekażesz mu wiadomość. Spadaj stąd.- nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Pokonany wstał i ruszył biegiem przed siebie jakby ktoś go gonił.
- Jjang a co z resztą? - spytał się blondyn o niebieskich oczach, który był jego przyjacielem, a zarazem jego zastępcą. Uchiha obwiódł spojrzeniem leżących na ziemi pokonanych.
- Są na naszym terenie prawda?
- Zgadza się.
- Pozbądźcie się tych śmieci. Nie będą mi zaśmiecać
mego terenu.- Uzumaki zrozumiał. Odwrócił się i krzyknął do reszty gangu:
- Podnieście ich i wynieście na ich teren!!! Ale to już!!! - polecił im. Licealiści z gangu Sasuke zaczęli zbierać pokonanych i przenosić na ich teren, gdzie pozostawiali ich samym sobie.
- Koniec roboty.- oznajmił Uzumaki.
- Znakomicie. Spadamy stąd.- rzucił czarnooki.
- Zbieramy się!!! - obwieścił bu-jjang##. Niedługo można było usłyszeć warkot odjeżdżającyh motorów.
Zadzwonił dzwonek. Teraz była przerwa na lunch. Większość uczniowiów kierowała się do bufetu, który znajdował się w stołówce by sobie coś kupić do jedzenia, inni siedzieli w swojej klasie i zajadali drugie śniadanie z przyjaciółmi, niektórzyli stali na
korytarzu i gawędzili sobie wesoło, lecz zaraz zamilkli widząc przywódcę gangu ich szkoły idącego korytarzem. Licealiści ustępowali mu drogi by tylko nie paść ofiarą
jego gniewu, obok niego szedł Uzumaki. Weszli na schody, kierowali się na górę.
- Sasuke dokąd idziesz? - spytał się go przyjaciel.
- Na dach.- odparł Uchiha. Ten zatrzymał się i popatrzył na niego.
- Teraz?
- Tak.- wspinał się po schodach. Mógł już zobaczyć drzwui.
- Lepiej nie.- zatrzymał go kumpel.
- Czemu? - popatarzył na niego uważnie.
- Ponieważ ktoś już jest na dachu.- wyjaśnił mu pospiesznie.- przyjdźmy później na następnej.- jjang zmarszczył brwi. Nikt nie będzie mówił kiedy i gdzie będzie chodzić. Poza tym on był najsilniejszy w tym liceum i każdy powinien się go bać, czuć respekt przed nim. Nie obchodziło go to, że ktoś tam jest. Po prostu tego kogoś stamtąd wyrzuci.
- Z drogi.- mruknął, przechodząc obok blondyna.
- Sasuke zaczekaj!!! - krzyknął za nim, ale ten go nie posłuchał tylko wspinał się po schodach. Gdy skończył otworzył drzwi z hukiem, które potem zamknęły się za nim. Dostrzegł dziewczynę stojącą na barierce. Miała różowe włosy, ale nie widział jej twarzy, gdyż stała odwrócona do niego tyłem. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że ktoś tutaj jest. Nagle do jego uszu doszedł śpiew. Głos był czysty i melodyjny. Piosenka zaś wesoła i beztroska, ale nie rozumiał słów piosenki. * Były w jakimś nieznanym mu języku. Nie poruszył się zasłuchany i urzeczony pięknym głosem, który należał do dziewczyny. W końcu skończyła śpiewać. Brunet potrząsnął głową wyryając się z transu. Spojrzał na intruzkę zimnym wzrokiem. Wiedziała, że tutaj jest i chciała go "uwieść" swoim głosem, lecz się jej nie udało. Zdeterminowany by się jej pozbyć podszedł do barierki, na której stała i powiedział:
- Złaź stąd.- warknął, ale ona nawet się nie poruszyła.- słyszysz co do ciebie mówię? Zejdź, bo jeszcze spadnie chyba, że chcesz popełnić samobójstwo.- dodał zły. Nie zareagowała co go jeszcze bardziej wkurzyło. Wyciągnął rękę by ją stamtąd ściągnąć, lecz różowowłosa jakby się nagle poślizgnęła. Tak przynajmniej to wyglądało. Tymczasem zrobiła ona koziołka w powietrzu i wylądowała na własnych nogach tyłem do niego. W końcu odwróciła się w jego kierunku. Długie włosy miała związane w dwie kitki czerwonymi wstążkami z dzwonkami, które przy każdym jej ruchu dzwoniły. Dzwonki? Co to za dziwadło? pomyślał. Zielone oczy patrzyły na niego zza okularów uważnie. Podeszła do niego. Była z kilka centymetrów od niego niższa. Wysoka jak na dziewczynę przyszło mu na myśl. Był ciekaw co zrobi.
- Ty.- przemówiła i wyciągnęła w jego kierunku palec prawej ręki.
- Czego? Skoro skończyłaś już to wypad stąd. Teraz moja kolej i więcej tu nie przychodź, gdy ja tu jestem.- rzucił w jej kierunku.
- Ty.- powtórzyła, ignorując jego słowa.- dziewczyna z blond włosami, krew, łzy, strach. Strzeż się tej dziewczyny. Nigdzie z nią nie chodź. Ona jest niebezpieczna. Bardzo niebezpieczna. Jeśli z nią pójdziesz czeka cię śmierć.- powiedziała poważnym tonem. Brunet spojrzał na nią jak na wariatkę i roześmiał się.
- Masz niezłą wyobraźnię.- pogłaskał ją po głowie.
- Nie dotykaj mnie.- strząsnęła jego rękę.- strzeż się
blondynki.- dodała.
- Rozbawiłaś mnie. Udało ci się, więc ci przebaczam. Możesz iść. Ale następnym razem radzę ci tego nie robić.- w jego głosie można było usłyszeć groźbę.
- Zobaczymy.- na jej ramieniu usiadł czarny kruk i zakrakał głośnie.- spokojnie Kuro.- pogłaskała ptaka
po łebku.- ten niedowiarek się jeszcze przekona.- zwróciła się do niego.
- Jesteś wariatką.- stwierdził krótko. Nagle drzwi się otworzyły i na dach wbiegł zdyszany blondyn.
- Sasuke...- słowa uwięzły mu w gardle, widząc zielonooką. Dziewczyna nic nie powiedziała, mijając Uzumakiego przystanęła przy nim i przyjrzała mu się przenikliwym wzrokiem. Niebieskooki przełknął ślinę.
- Szczęście.- odezwała się.- wkrótce spotkasz przeznaczoną ci osobę. Torebka. Połączy was torebka.- rzuciła dziwnym tonem i odeszła. Kruk wzbił się w powietrze, gdy jego pani zamknęła za sobą drzwi. Przez chwilę Naruto stał jak słup soli, ale w końcu otrząsnął się.
- Sasuke.- podbiegł do niego.- wszystko w porządku? - spytał się go spanikowanym głosem.
- Oczywiście, a coś się stało? - zapytał się go. Nigdy nie widział tak roztrzęsionego kumpla.
- Ta dziewczyna ona ci przepowiedziała prawda? - wyszeptał.
- Coś tam bredziła o blondynce. Mam się jej strzec, ponieważ może mnie spotkać śmierć.- wzruszył ramionami.- to jakaś świruska.- popukał się w czoło.- powinna trafić do wariatkowa.- skomentował.
- Nie mów tak.- rzucił poważnym tonem.
- Dlaczego?
- Ona nie jest normalną dziewczyną.
- Tyle i ja zauważyłem. A niby kim? - popatrzył na niego zaciekawiony. Kumpel przełknął ślinę i rozejrzał się na boki jakby ona miała się zaraz zmateralizować przed nimi i ukarać ich.
- To czarownica.- powiedział szeptem.
- Czarownica? Jaka czarownica? - mocno się zdziwił. Popatrzył na niego z politowaniem.
- Chodzisz tu już trzy lata i nigdy nie słyszałeś o "Czarownicy z Liceum Seong Yang"? - spytał się go z
niedowierzaniem.
- A ta.- olśniło go. Słyszał wiele plotek na jej temat, ale ignorował je.- to była ona? - Bu-jjang pokiwał głową.
- Wyglądała na kujonkę.- oświadczył.
- To tylko pozory, ale fakt dobrze się uczy.
- Do której ona klasy chodzi?
- Sasuke ona jest w naszym wieku. Nie wiedziałeś o tym? - spojrzał na niego jak na głupka.
- Oczywiście, że tak głąbie. Tylko cię sprawdzałem.- skłamał gładko. Prawda była taka, że nie wiedział.- a która klasa? - powtórzył jak echo.
- Klasa 3-1.- rzucił. Był ciekaw czy się zorientuje.
- Ona jest naszą z koleżanką z klasy?! - to był dla niego szok. Nie zauważył jej wcześniej w klasie.
- Zgadza i uprzedzając twoje pytanie ona siedzi obok ciebie.
- Co takiego?! - to dziwadło siedziało obok niego. Nie mógł uwierzyć. Zauważył by przecież.
- Wiedziałem.- westchnął.- nie zwróciłeś na niej uwagi jak zawsze. Nigdy cię nie interesowało kto jest z tobą w klasie. I masz babo placek. A tak właściwie wiesz kto chodzi z tobą do klasy? - zapytał się go z ironią.
- Cicho bądź głąbie.- mruknął. Dobra nie zanotował jej obecności. Nawet o tym nie wiedział. Chyba powinien zacząć się orientować kto z nim chodzi, a kto nie.
- Wiń siebie.- dorzucił swe trzy grosze Uzumaki.
- Zamknij się.- dał mu po głowie.
- Auć.- pomasował bolące miejsce.- a to za co? Nic nie zrobiłem.
- Kwestinowałeś moją pozycję.
- Nic takiego...
- Chcesz jeszcze dostać? - wtrącił się brunet. Tamten umilkł.
- Nie.- odezwał się wreszcie.
- To dobrze.- nagle coś sobie przypomniał.- a co jest z tym krukiem?
- Co takiego?
- Nieważne.- machnął ręką. Postanowił dać sobie spokój. Nie wierzył w tą przepowiednie. Zrobiła to specjalnie by odwrócić jego uwagę od zrobienia jej czegoś. Była wystraszona i dlatego to wymyśliła na poczekaniu i udało się jej. Uszła z życiem. Tak na pewno było. To było jedyne, logiczne wytłumaczenie jakie przychodziło mu do głowy. Nie będzie się tym przejmował. Wyjął paczkę papierosów i wyciągnął sobie jednego.- niebo jest dzisiaj czyste.- stwierdził, patrząc w górę. Bu-jjang wzruszył ramionami. Czasem nie mógł zrozumieć nastrojów kumpla, które zmieniały się co chwila. W końcu przyłączył się do niego.
- Taa. Masz rację.
Wieczór. Brunet wracał do domu z klubu "Cosmo", gdzie razem z Naruto zawsze chodził. Oczywiście nie musiał się męczyć podrywem, bo nie minęła minuta odkąd się tam zjawił i zaraz przylgnęły do niego dwie gorące laski ubrane w kuse spódniczki i skąpe topy. Uśmiechały się do niego słodko i trzepotały rzęsami by wybrał ją, a nie rywalkę. Spodobało mu się to i flirtował z nimi na przemian, co spodowało, że pokłóciły się o niego, po czym jedna pociągnęła fioletowowłosą za włosy, a druga podrapała srebrnowłosą swoimi paznokciami po twarzy. Wkurzyły się i to bardzo. Nawet nie miał zamiaru im przerywać tylko z przyjemnością obserwował jak się o niego biją. W końcu ochrona wkorczyła do akcji i wyniosła się szarpiące dziewczyny na zewnątrz. Był rozczarowany tym, że zabrano mu zabawki, lecz w końcu znalazł pocieszenie w ramionach szatynki. Właśnie wracał z love hotel, gdzie zostawił śpiącą kochankę. Była tylko na jedną noc. Po przespaniu się z dziewczyną szybko tracił zainteresowanie nią jak w tym przypadku.
Przechodził właśnie obok bocznej ulicy, gdy usłyszał jakiś hałas. Zaciekawiony wszedł w nią, kierując się
trzaskiem skręcił w lewo. Zatrzymał się i wyjrzał zza rogu. Dostrzegł grupkę składającą się z 7 chłopaków. Dostrzegł czerwone przepaski przewiązane wokół głowy. Takie nosił tylko gang "Skorpionów" przyszło mu na myśl. Byli z liceum Chung-Poong. Nigdzie nie dostrzegł ich lidera. Pewno rozrabiają bez jego wiedzy. Jjangiem
"Skorpionów" był Rock Lee. Kogoś już zdybali na swoją ofiarę. To nie jego sprawa, odwrócił się by odejść, ale znajomy głos zwrócił jego uwagę"
- Zostawcie mnie samą to nic wam nie zrobię.- zatrzymał się i powrócił do obserwowania. W końcu w ofierze rozpoznał...
- Czarownica.- powiedział do siebie. Była w kłopotach i to dużych. Otoczyli ją. Nie miała szans na ucieczkę. Na jego wargach pojawił się uśmiech. Doskonała sytuacja. Należy się jej za dziś. Wkurzyła go. Nie wierzył w tą bzdurę o blondynce. Nie zamierzał jej pomagać. To będzie jej kara. Za wygadywanie głupot by odwrócić jego uwagę od niej. Poza tym zachowała się arogancko względem niego i nie bała się.- zobaczymy co zrobisz.- dodał. Postanowił pozostać obserwatorem.
- Mówiłam wam już. Przepuście mnie i będzie po sprawie. Nie zrobię wam krzywdy.- tamci popatrzyli na siebie i roześmieli się.
- Zabawne.- odezwał się najwyższych z nich, zapewne ich lider.- pierwszy raz dziewczyna nam się stawia. Słyszeliście chłopaki? - zwrócił się do nich rozbawiony.
- Racja.- odparł ostrzyżony na jeża.- nigdzie nie zamierzamy iść.- oznajmił.
- Właśnie.- przytaknęła reszta. Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową. Naprawdę było jej szkoda tych głupków.
- Chciałam wam oszczędzić bólu i swego czasu, ale skoro nie chcecie.- wzruszyła ramionami.- proszę bardzo. Tylko się pospieszcie. Chcę iść do domu. Jestem zmęczona.- jak na potwierdzenie swych słów ziewnęła. Przywódcę grupy to zdenerwowało.
- Nikt nas nie będzie olewał!!! Zwłaszcza dziewczyna!!! - wrzasnął.
- Ok, dobra.- mruknęła.- masz wysokie mniemanie o sobie, ale jak powiedziałam przedtem przegracie.- dodała.
- Bierzcie ją chłopaki!!! - wrzasnął.- pokażmy jej co umiemy!!! - ruszyli na nią, ale ona stała spokojnie i patrzyła jak się do niej zbliżają.
- Sami chcieliście.- nie poruszyła się. Brunet patrzył na to. Albo jest głupia lub odważna. Chyba to pierwsze zdecydował. Nie da im rady. Przegra. W razie czego ma przy sobie komórkę i zadzwoni po karetkę. Długo się nie pozbiera. Biedula skomentował w duchu. Popatrzy sobie jak skopią jej tyłek. Było mu jej żal, ale gdy sobie przypomniał poranne wydarzenie to od razu mu przeszła litość. To twoja nauczka uśmiechnął się złośliwie. Teraz będziesz miała za swoje.
- Należy ci się.- obserwował dalszy rozwój wydarzeń.
Haruno nie zamierzała dać się pokonać, gdy podbiegł do niej jeżyk to znokautowała go pięścią w twarz co spowodowało, że cofnął się do tyłu i opadł zemdlony na ziemię. Tamtych to tylko rozjuszyło i naparli na nią. Ona tylko uśmiechnęła się, gdy dwóch naraz ją zaatakowało. Uczennica stanęła na rękach i okręciła się, zadając im cios nogami. Obaj dostali w twarz. Nie przejęła się tym, że ma na sobie spódniczkę od mundurku i widać jej bieliznę. Zręcznie wykonała koziołka i stanęła znów nogami na ziemi. Ci co wcześniej ją zaatakowali otrząsnęli się i naparli na nią, ale była przygotowana. Jednemu zadała cios nogą w brzuch, powalając go na ziemię, a drugiego uderzyła w krocze. Zastygnął w bezruchu i krzyknął z bólu. Zabrała nogę. Upadł na ziemię, trzymając ręce na kroczu.
- Ty...- spojrzał na nią wściekły, ale zielonooka nie czekała tylko kopnęła go w twarz, nie wydawszy żadnego dźwięku upadł na ziemię. Zostało jej jeszcze 4, ale to dla niej nic.
- Coś was maleje.- rzuciła. Pozostała czwórka patrzyła na nią zdumiona. Nie spodziewali się, że ona potrafi walczyć.- rezygnujecie? - ziewnęła znowu.- decydujcie się jestem zmęczona.- dodała. To ich rozjuszyło. Następny napastnik ruszył na nią otwarcie, ale ona tylko przewróciła oczami, po czym uniosła nogę do góry i zadała mu cios w ramię. Zabolało go. Wykorzystała tą chwilę i walnęła go w pieścią brzuch. Nagle spostrzegła cień, który unosił pałkę w ręku. Nim opuścił na nią swoją broń, złapała ją rękami nim opadła jej na głowę.
- Stara zagrywka.- stwierdziła, odwracając głowę w jego kierunku.- i tchórzliwa. Atakować swojego wroga od tyłu. Całkowicie do ciebie pasuje. Uważaj spacerując w nocy odtąd.- ostrzegła go, po czym wyrwała mu pałkę i wyrzuciła ją, a jemu podcięła nogi i kopnęła z całej siły w twarz. Stracił przytomność.- zostało was dwóch.- popatrzyła na nich.- który następny? - żaden się nie poruszył sparaliżowany strachem.- boicie się mnie? - to podziałało na nich jak kubeł zimnej wody. Chłopak w pomarańczowej bluzie ruszył na nią, a różowowłosa puściła się biegiem przed siebie, odbiła się od ściany i zrobiła kozioła w powietrzu, przelatując nad swoją ofiarą, która była zaskoczona tym ruchem. Wyciągnęła rękę i uderzyła go płasko w szyję co spowodowało jego omdlenie. Wylądowała miękko na swych nogach. Odrzuciła warkocze za siebie i odwróciła się.- zostałeś tylko ty.- zrobiła krok do przodu, a on się wycofał.- co jest? Pękasz? A byłeś taki odważny. Mówiłam ci byś mnie przepuścił, ale nie posłuchałeś mnie. Niestety teraz musisz ponieść konsekwencje. - oznajmiła.- wystrzegaj się bieli.- ścisnęła dłoń i przywaliła mu.- to wszystko na dziś.- otrzepała się. Właśnie szła do domu. Przywódca otrząsnął się. Popatrzył zły na odchodzącą dziewczynę.
- Nie tak szybko.- wstał i pobiegł za nią. Chciał ją zaskoczyć od tyłu, lecz mu się nie udało. Złapała go za rękę i przerzuciła go sobie przez ramię, powodując że wylądował w śmieciach. Podeszła do niego.
- Wiedziałam, że to zrobisz.- chwyciła jego dłoń i wykręciła mu ją. Syknął z bólu. Bolało go.
- Puszczaj. - warknął. Mocniej mu ją wykręciła. Zawył z bólu.
- Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy. Jeśli znów to zrobisz to wylądujesz w szpitalu.- ostrzegła go.- rozumiesz? - spowodowała mu większy ból.
- Tak.- odparł.
- To dobrze.- puściła go i przeciągnęła się.- idę do domu. Jestem zmęczona.- ruszyła przed siebie.
Sasuke był w szoku. Nie spodziewał się tego po tym, że ona tak dobrze walczy!!! Jakby była jakimś zawodowym karateką. Te skoki, koziołki to było niesamowite. Musiał przyznać, że ona nie jest wariatką jak myślał. W jego oczach pojawił się błysk zainteresowania. Zaintrygowała go. Chciał się o niej dowiedzieć więcej. Nikt się nie spodziewał, że "czarownica" umie walczyć i to jak zawodowiec. Wiedział co musi zrobić. Wyjął komórkę i zadzwonił.
- Halo? - odezwał się zaspany głos. Naruto wyszedł od niego wcześniej, więc od dawna był w łóżku.
- Naruto.- rzucił Uchiha.
- Co jest? Czemu dzwonisz o tak później godzinie? - można było usłyszeć ziewnięcie.
- Mam do ciebie sprawę.- rzucił.
- Jaką?
- Znajdź mi na jutro informacje na temat tej czarownicy.
- Tej naszej ze szkoły? - upewniał się.
- Zgadza się.
- Ok, ale na jutro?
- Tak.
- Sasuke jest noc. Gdzie ja ci znajdę o tej porze informacje o niej? Wszyscy śpią.
- Wymyśl coś. Mam czas do jutra rana.- rozłączył się. Nie obchodziło go w jaki sposób i skąd wynajdzie o niej informacje. Jedyne co go obchodziło to to, że chciał je mieć na jutro.
- Kim jesteś Czarownico? - zadał sobie to pytanie. Miał nadzieję, że odpowiedź na to pytanie znajdzie jutro.
- Co o niej wiesz? - zapytał się przyjaciela. Niebieskooki skrzywił się słysząc to. Wiedział, że o spyta.
- Prawdę powiedziawszy niewiele.- odparł. Wyszli sobie na papierosa za szkołę, gdzie nauczyciele rzadko zaglądali.
- Mów co wiesz.
- Ok. Dziewczyna nazywa się Sakura Haruno. Ma 19 lat i chodzi z nami do klasy. Jest dobrą uczennicą i zajmuje drugie miejsce w szkole. Z pochodzenia jest Japonką, ale mieszka w Seoulu od 6 roku życia. Jej rodzice nie żyją. Jest sierotą i jedynaczką. - zakończył swój wywód.
- I to wszystko? - popatrzył na niego.
- Tak.
- A do którego gimnazjum chodziła.
- Czekaj niech sobie przypomnę.- skupił się Uzumaki.
- Szybciej.
- Przecież myślę.- burknął.- już mam. Gimnazjum Hwang Rang.- dodał.
- Byłeś tam?
- Niby kiedy? - oburzył się.- nie miałem zbyt dużo czasu. Jakbyś dał mi dzień lub dwa to bym zdobył więcej
informacji o niej.
- Pojedź tam dzisiaj i powyputyj uczniów.- polecił mu.
- Ale...
- Bez dyskusji.
- Dobra.- bez sensu było się z nim kłócić. Zawsze stawiał na swoim.- Sasuke czemu nagle cię ona zainteresowała? - przyjrzał mu się uważnie.
- Mam swój powód.
- A niby jaki?
- Coś się wydarzyło? - brunet przypomniał sobie wczorajszą walkę Haruno, którą wygrała. Wiedział o niej mało. Jej przeszłość była zagadkowa i ukryta. Jakby ktoś robił to specjalnie co spowodowało, że osoba zielonookiej jeszcze bardziej go zaintrygowała.
- Może. Masz tam dziś jechać.- powtórzył.
- Zrozumiałem.- popatrzył na zegarek.- chodźmy. Zaraz się zaczyna lekcja angielskiego.- zgasił papierosa.
- Już idę.- podszedł za nim.
Blondyn podjechał pod gimnazjum. Nic nadzwyczajnego. Zwykły budynek szkoły. Uczniowie. Szkołę skończyła trzy lata temu. Uczniowie z pierwszego i drugiego roku nic nie będą wiedzieć, ale trzeci rok na pewno. Zaczepił pierwszego dzieciaka jaki mu się nawinął. Był to chłopak z przylizanymi włosami.
- Hej.- odezwał się. Popatrzył na niego przestraszony.
- T-tak? - wydukał.
- Na którym jesteś roku?
- Na drugim.
- A znasz kto kończy?
- Tak.
- Wskaż mi kogoś.- polecił mu. Przylizany odwrócił się i rozejrzał się. Spostrzegł grupkę roześmianych chłopaków, którzy szli w ich stronę.
- Oni.- pokazał mu.
- Dzięki.- drugroczny szybko się ulotnił. Uzumaki zastąpił im drogę. Spojrzeli na niego.
- Jesteście seniorami nie?
- Nawet jeśli to co.
- To znakomicie. Chcę z wami pogadać.
- O kim? O czym? - odezwał się najwyższy z grupy.
- O Sakurze Haruno.- oczy rozszerzyły się mu ze strachu. Reszta popatrzyła na niego przerażona. Wow przyszło mu na myśl. Nie spodziewał się, że jej imię jest tak znane i się jej boją tutaj nadal.
- Ona cię tu przysłała? Czego chce? - cofnął się ich lider.
- Spokojnie. Ona nic nie wie. Chcę tylko pogadać o niej. To wszystko.- uspokoił się.
- Tylko rozmowa? - upewnił się.
- Tak.- potwierdził.
- Ok.- rozejrzał się dookoła.- ale nie tutaj.- dodał zdenerwowanym tonem jakby miała się zaraz pojawić i ukarać go.
- Zatem prowadź.- rzucił bu-jjang.
- Chodź.- Naruto poszedł za nim.
Brunet czekał na wiadomości od kumpla. Był ciekaw czego się dowiedział. W końcu zadzwoniła komórka. Odebrał.
- Tak? - odezwał się.
- Sasuke byłem tam i spotkałem tych co ją znali.
- Poważnie. Ale to dziwne. Przecież już dawno nie ma tam tych co...
- Wiem, ale sam mi tam kazałeś jechać.- burknął.
- Dobra mów co się dowiedziałeś. Okazało się, że chłopak, z którym rozmawiałem powtarzał klasę. Jego kumple też wyglądali na wystraszonych.
- Bali się jej?
- Tak.
- Mów, mów.
- Więc okazało się, że miał z nią zatarg. Dziewczyna wywróżyła mu, że przydarzy mu się coś złego jeśli nie rzuci życia gangstera. Nie posłuchał jej i no cóż stało się coś złego.
- A mianowicie? - przerwał mu.
- Był jjangiem tego gimnazjum. Lubił walkę i władzę, ale pewnego dnia wmieszał się w sprawy mafii. Nie powiedział co, ale chodziło o morderstwo. Zabiliby go, ale zjawiła się ona. Tylko wyglądała inaczej niż w szkole. Mówił, że była przerażająca. Poszła się z nim rozmówić, ale gdy wróciła miała krew na ubraniu. Nie powiedziała nic, ale zabrała go stamtąd i odwiozła do domu. Nie pytał o nic. Na odchodnym powiedziała mu, że mógł skończyć jak tamten facet. Poleciła mu rzucić to życie, bo inaczej zginie. Posłuchał jej, ale od tej pory unikał Sakury jak ognia. Do dziś boi się na dźwięk jej imienia.
- Czyli już tam uchodziła za czarownicę.
- Tak. Podobno przepowiadała same złe rzeczy i się sprawdzały. Rzadko co dobrego. Tak czy owak uczniowie zaczęli ją unikać, nie mówiąc o nauczycielach. I jakby tego było mało miała czarnego kruka imieniem Kuro. Była dziwna. Rozmawiała z nim.
- I nadal go ma.- wtrącił lider.
- Fakt.- przyznał mu rację.- coś jeszcze?
- To wszystko.
- A coś o jej rodzinie? Co porabiała w Japonii?
- Nic.
- Kurcze.- przeklął.- mało wiemy. Czemu jest tak mało informacji o niej?
- Może nie chcą by ktoś dowiedział się czegoś o jej przeszłości? - zasugerował.
- Naruto w końcu pomyślałeś z sensem. Prawdopodobnie masz rację.
- Serio? - ucieszył się.
- Tak. A przy okazji możesz zdobyć adres i numer telefonu?
- A po co?
- Po prostu zrób to.- rozłączył się. Jej przeszłość była owiana tajemnicą jak ona sama. Kim ona była, że prawie nic o niej nikt nie wiedział? zastanawiał się. Wkrótce się dowie.
Uchiha był zły. Naruto nie zdobył tego o co go prosił. Dwóch głupich rzeczy.
- Miałeś tylko zdobyć adres i nr telefonu!!! - wrzasnął na niego.- nie możesz wykonać tak prostej rzeczy!!! - krzyczał. Jego zastępca skrzywił się lekko. Bolały go uszy od jego wrzasku. Jjang ma donośny głos skomentował w duchu.
- Nie ma komórki.- wyjaśnił jej.
- Jak to? - uniósł brew.
- Nie ma.- czarnooki spojrzał na niego jak na idiotę. W dzisiejszych czasach każy ma komórkę. Nie wyobrażał sobie nikogo bez tego urządzenia dziś.- nie posiada jej.- dodał.
- A adres zamieszkania.
- Niestety też nie ma.
- Tylko nie wmawiaj mi, że jest bezdomna.- uprzedził go Sasuke.
- To nie to. Nie znam jej adresu. Właściwie nikt nie wie.
- Mogłeś sprawdzić w dzienniku.
- Próbowałem, ale nie udało mi się.- zaczynały mu puszczać nerwy.- to weź wyślij któregoś z chłopaków by ją śledził.- rozkazał mu.
- Ok.- poszedł wykonać rozkaz.
Minął tydzień odkąd kazał komuś śledzić dziewczynę, ale nadal nie wiedział gdzie mieszkała, gdyż nieważne kogo wysłał to wracali z niczym, mówiąc że znikała im z oczu. Nie rozumiał tego. Jak dziewczyna z różowymi włosami mogła im tak po prostu zniknąć? Taki kolor włosów to rzadkość i nie są do przegapienia.
- Matoł!!! - krzyknął na Te Hu Kanga.- do niczego się nie nadajesz. Jak reszta!!!
- Sasuke uspokój się.- odezwał się przyjaciel.
- Zamknij się.- znajdowali się tyłach szkoły.- jak można zgubić...
- Ja ci odpowiem na to pytanie.- na dźwięk tego głosu odwrócił głowę. Przed nim stała czarownica.
- Ty...
- Zostaw go w spokoju. Nie jest niczemu winien. Ale ty...- spojrzała na niego uważnie.- przekraczasz ludzkie granice. Czemu kazałeś mnie śledzić Te Ku Kangowi? - zapytała się.
- Naruto, Kang zostawcie nas samych.- licealiści zrozumieli i ulotnili się.
- Nie wiem o czym mówisz.- nie wiedział dlaczego, ale coś mu kazało kłamać.
- Przestań udawać. Wiem, że wysłałeś ich by mnie śledzili.
- Skąd...
- Widziałam w swojej wizji.- uprzedziła go.- czego ode mnie chcesz? Dlaczego chcesz znać adres mego miejsca zamieszkania.
- Dla siebie.- powiedział krótko.
- Nie mówisz mi całej prawdy.- podeszła do niego. Doleciał do niego słodki zapach kwiatów wiśni. Haruno tak pachniała. Spodobał mu się ten zapach.
- Nie jestem na spowiedzi.- odparł bezczelnie.
- Sasuke Uchiha.- użyła jego pełnego nazwiska.- zostaw mnie w spokoju.- oznajmiła.
- Dlaczego?
- Ponieważ możesz się we mnie zakochać, a to nie przyniesie ci nic dobrego. Tylko ból, cierpienie i smutek.- parsknął śmiechem.
- Znowu te twoje sztuczki.- skomentował, gdy się uspokoił się. Patrzyła na niego uważnie.
- Śmiej się póki możesz, ale czas spotkania z blondynką jest bliski. Wystrzegaj się jej. Bądź ostrożny.
- Jasne.- popukał się w czoło.
- Przekonamy się. Jeśli zignorujesz moje ostrzeżenie czeka cię śmierć.- po czym po tych słowach odeszła.
- Wariatka.- mruknął. Nie wierzył ani w jej jedno słowo. I jeszcze deklaracja, że może się w niej zakochać. Prychnął.- też coś.- nie była w jego typie. Wolał delikatne i piękne dziewczyny, a nie dziwadła z szopą włosów na głowie. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Jego los już był zadecydowany.
Miał dosyć rozmyślań o tej dziewczynie. Ciągle tkwiła mu w głowie, więc postanowił się zabawić. Przyszedł do swojego ulubionego klubu "Cosmo". Usiadł przy stoliku. Niedługo potem przyszedł kelner. Sasuke zamówił piwo. Rozjerzał się po wnętrzu. Grała głośno muzyka. Po parkiecie wywijały tyłeczkami gorące laseczki. Aż prosiły się by je poderwać. Przyniesiono mu piwo. Upił łyk. Nadal rozglądał się za zdobyczą. W końcu wywietrzył ją swoją ofiarę. Miała długie blond włosy spięte w kucyka. Błękitne oczy niczym lazurowe niebo. Miała na sobie srebrzysty top z głębokim dekoltem. Dżinsowa spódniczka podkreślała jej długie, opalone nogi. Buty na wysokim obcasie dodawały jej parę centymetrów. W uszach dyndały jej wielkie kolczyki kółka. Nie miała na sobie za dużo makijażu. W sam raz. Spodobała mu się. Napotkała jego spojrzenie. Uśmiechnął się pokazując, że jest nią zainteresowany. Podeszła do jego stolika.
- Mogę się przysiąść? - spytała się uwodzicielskim tonem.
- Zapraszam.- przesunął się. Usiadła obok niego.
- Może poznamy się lepiej? - zasugerowała.
- Jestem za.- odpowiedział jej uśmiechem. Właśnie poderwał laskę na jedną noc.
- Jestem Ino.
- Sasuke.- przedstawił się. Cały wieczór tańczył i pił tylko z nią. Świetnie się bawił. W końcu razem wyszli z klubu i skierowali się do love hotel. Brunet jak zawsze wynajął ten sam pokój, czyli nr 206. Wpadli do niego obejmując się i całując. Jej usta były takie gorące. Był spragniony jej ciała. Czuł jak narasta w nim podniecenie. Ich języki splotły się ze sobą w miłosnym tańcu. Jego ręka wsunęła się pod jej top i zaczęła masować jej piersi. Usłyszał jej cichy pomruk zadowolenia. Odwrócili się w stronę łóżka. Nagle Ino otworzyła oczy i spojrzała w stronę łazienki, której drzwi lekko zaskrzypiały i otworzyły się. Oczywiście brunet nie usłyszał tego zajęty całowaniem niebieskooki. Z wnętrza łazienki wyszedł napastnik. Miał na sobie ciemne spodnie i bluzę, ale głowy nie miał zasłoniętej. Mężczyzna był krępej budowy. Miał białe włosy i srebrne oczy. W ręku trzymał kij bejsbalowy. Chciał nim uderzyć Uchihę w głowę, który stracił czujność zajęty dziewczyną. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Ktoś wpadł do środka i jednym susem rzucił się na przeciwnika powalając go na ziemię. Czarnooki usłyszał jak ktoś upada na podłogę. Przerwał całowanie i odwrócił się. Dostrzegł srebrnoookiego, który szamotał się z jakimś nieznajomym. Ubrany był w czarne dżinsy, a na głowie miał kaptur. Dostrzegł, że białowłosy trzyma w ręku kij. W tym czasie nieznajomy przyłożył napastnikowi w twarz tak mocno, że tamtem przestał się miotać i zemdlał, po czym wstał i kopnął nogą kij bejsbalowy.
- Co tu się dzieje do jasnej cholery? - odezwał się wściekły brunet. Popatrzył na chłopaka.- kim jesteś? - dodał.
- Jej zapytaj.- wskazał palcem na blondynkę. Uchiha przeniósł wzrok na dziewczynę. Dostrzegł jej przerażoną twarz. I wtedy wszystko zrozumiał. Ona była przynętą. Ktoś zastawił na niego pułapkę.
- Odpowiadaj.- rzucił zimnym tonem.
- Ja..ja...- dukała.
- Albo wszystko mi powiesz lub skończysz gorzej niż ten koleś. Moi chłopcy z radością zabawią się z taką dziwką jak ty.- zadrżała na samą myśl.- wybieraj.
- Ok.- przełknęła ślinę.- mój chłopak mi kazał. To on to wszystko zaplanował. Ja tylko robiłam co mi kazał. Nic więcej.- głos jej drżał.
- Kim jest twój chłopak? - milczenie.- gadaj.- warknął, potrząsając nią.
- Kim Doong Yeun.- wydusiła z siebie. Znał tego gościa.
- To dupek.- warknął. Gdyby nie ten nieznajomy chłopak Doong Yeunowi by się udało. Odwrócił się, ale jego tajemniczego wybawiciela już nie było. Musiał wyjść, gdy rozmawiał z tą dziewuchą. Popatrzył na nieprzytomnego białowłosego. Nieźle oberwał, a to był jeden cios pomyślał. Spojrzał na dziewczynę.- spadaj stąd. I więcej nie pokazuj mi się na oczy. A swojemu chłopakowi przekaż by lepiej się postarał.- pokiwała głową i wybiegła z pokoju przerażona, że zmieni zdanie.
- Sasuke, oj Sasuke.- Naruto pomachał mu dłonią przed oczami. Jjang otrząsnął się z zamyślenia.
- Czego? - warknął.
- Chłopaki wykonali twoje polecenie.- rzucił.
- To dobrze. Mam nadzieję, że wyrzucili tego świra pod same Liceum Chun Woo.- dodał.- niech wie, że przejrzałem jego grę. Brunet przesłuchał napastnika w opuszczonym magazynie, gdzie wyciągnięto z niego informację. Tym zajął się blondyn i reszta, którzy byli białowłosego. W końcu wszystko wyśpiewał. Pobitego i nierzytpomnego kazał zostawić pod bramą liceum by Doong Yeun nie myślał, że może robić wszystko.
- W sumie jak powiedziałeś to dzięki temu nieznajomemu jeszcze żyjesz.
- To prawda.- zgodził się z nim.
- Tylko skąd on wiedział o tym? - zastanawiał się na głos Uzumaki. Właśnie. Brunet też o tym myślał, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Jakby już za wczasu wiedział, że tak się stanie. Przewidział przyszłość. Wtedy Uchihę olśniło. Popatrzył na pustą ławkę, gdzie siedziała Haruno. Wiedział, gdzie będzie. Wstał z krzesła i wybiegł z klasy.
- Sasuke!!! - krzyknął za nim przyjaciel, ale zignorował go. Wbiegl szybko na schody, pokonując czwarte piętro, aż znalazł się na dachu. Otworzył je z hukiem. Rozejrzał się, ale nigdzie jej nie widział, ale czuł że jest tutaj. Drzwi zamknęły się za nim.
- Gdzie jesteś? - mruknął, rozglądając się. Nagle usłyszał jakiś dźwięk za sobą. Odwrócił się i poszedł za tył wejście, gdzie zobaczył Sakurę grającą w szachy z krukiem!!! Przetarł oczy. Chyba mu się zdawało, ale nie. Ona naprawdę grała z nim szachy!!! I traktowała ją poważnie. Różowowłosa siedziała po turecku naprzeciwko Kuro. Jej wzrok skupiony był na pionkach.
- Jesteś w tym dobry. Całkiem dobry z ciebie przeciwnik.- powiedziała, zastanawiając się. Jej pionki były białe, a kruka czarne.- ruszę tak.- wzięła białą wieżę i wykonała ruch.- zobaczymy jak na to odpowiesz.- dodała z zadowoleniem. O dziwo kruk wziął w dziób czarnego skoczka i zbił jej białego gońca.- kurcze.- przeklęła.- nie przewidziałam tego.- zszokowany Sasuke obserowował tą scenkę. Pokręcił głową. Ona naprawdę jesr dziwna pomyślał po raz kolejny. Zwariowana jeszcze w dodatku. Nikt o normalnych zmysłach nie gra z ptakiem w szachy. Jakby tego było mało to on umiał w to grać co było zastanawiająco bardzo dziwne.
- Grasz z krukiem w szachy? - wykrztusił. Jego koleżanka przerwała grę i popatrzyła na niego.
- Tak.- odparła spokojnie, przenosząc wzrok znów na planszę i robiąc kolejny ruch.- kruki to inteligentne ptaki. I nie są głupie jak uważają niektórze. Wystarczy poświęcić im trochę czasu, poćwiczyć i mamy efekty.- dodała.- prawda Kuro?
- Kra!!! - zaskrzeczał jakby na potwierdzenie jej słów i zatrzepotał skrzydłami. Chyba w jej towrzystwie nic go już nie zdziwi.
- W jakiej sprawie do mnie przyszedłeś? - przeszła do rzeczy.
- Ta wczorajsza akcja w love hotel z tą blondynką i ten chłopak w kapturze. To byłaś ty prawda?
- A ty jak sądzisz? - odpowiedziła pytaniem na pytanie.
- Myślę, że...
- Właśnie.- przerwała.- znasz odpowiedź, a przychodzisz pytać mnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał się jej cicho.
- Czekała cię śmierć z jego rąk. Widziałam łzy twojej matki, cierpienie twego ojca i brata w milczeniu, smutek Naruto, żal kolegów i koleżanek. Wszyscy pograżęniu w rozpaczy i bólu. Nie mogłam tego znieść. Za dużo negatywnych uczuć. Musiałam to zrobić.- popatrzyła w niebo.- na świecie jest za dużo cierpienia , nienawiści. Ale to dopiero początek. Musisz jeszcze wiele przejść Sasuke Uchiha. Droga, którą podążasz jest pełna zakrętów i nierówności.- zamrugała.
- Jesteś filozofem? - zapytał się jej. Wszystko co mówiła brzmiało jakby tego doświadczyła. Ten jej mędrczy ton w jej wieku.
- Może.- uśmiechnęła się. Na ten widok serce zabiło mu szybciej. Jest śliczna, gdy się uśmiecha przyszło mu na myśl.
- Kim jesteś? - zapytał się jej cicho. To go ciekawiło.
- Kto wie? Sama nie wiem kim jestem.- rzekła.
- Co? - nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Nie wiedzieć kim się jest? Co za bzdury. Musiała dostrzec w jego oczach niedowierzaniem, bo powiedziała:
- Idź już. Twój przyjaciel się o ciebie martwi. Niedługo JĄ spotka. Idź już.- powtórzył. Nie wiedział czemu, ale posłuchał jej. Jego ciało poruszyło się samo. Czuł, że ona chce być sama i nie może jej pomóc z żaden sposób. Otworzył drzwi i zamknął je za sobą cicho. Nagle przystanął. Do jego uszu doszła smutna i nostalgiczna piosenka. ** Przystanął i przysłuchiwał się jej. Miała naprawdę piękny głos. Słuchał słów. Przymknął powieki i stał zasłuchany, dopóki się nie skończyła. Gdy otworzył oczy, odwrócił się i spojrzał ostatni raz na drzwi.
- Sasuke!!! Sasuke!!! - Naruto go wołał. Westchnął. Miała rację musiał iść do niego. Zszedł na dół.
Brunet wychodził ze szkoły z blondynem. Od rozmowy z Haruno minęły trzy dni. Nie rozmawiał z nią już więcej tylko patrzył się na ciągle, zastanawiając się co miała wtedy na myśli. Nie uszło to uwadze blondyna, który spytał się go o powód, a on odburknął by pilnował swego nosa. Pogrążony w myślach nie zwracał na nic uwagi. Jego przyjaciel przystanął, a on na niego wpadł co obudziło go z rozmyślań.
- Dlaczego nie idziesz głąbie? - zwrócił się do niego, ale on nie zareagował.- co jest? - podążył za wzrokiem Uzumakiego. Zmarszczył brwi, widząc grupkę uczniów zgromadzonych przy bramie. Blokowali ją. Uchiha ruszył tam ciekaw co się stał, a bu-jjang za nim. Wmieszali się w grupkę. To co zobaczył wstrząsnęło nim. Przed bramą klęczał brunet z przylizaną fryzurką i czarnymi, okrągłymi oczami oraz krzaczastymi brwiami, ubrany w swój zielony niezastąpiony kostium, lider liceum Sang Woo Rock Lee!! - co ten czubek wyrabia? - burknął zdegustowany. Nigdy go nie lubił. Jedyne co go interesowało to walka i wyzwania.
- Sasuke.- potrząsnął go za ramię Naruto.
- Co?
- Popatrz.- wskazał mu palcem. Spojrzał tam, gdzie wskazywał przyjaciel. I nie mógł uwierzyć własnym oczom. Rock Lee klęczał przed Sakurą!!! Twarz dziewczyny nie wyrażała żadnych emocji. Patrzyła się na niego, stojąc kilka metrów od krzaczastego.
- Kocham cię. - wyznał.- zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Proszę chodź ze mną. - nie odpowiedział, więc wziął jej milczenie, za "tak". Wstał z klęczek i podszedł do niej uśmiechnięty. Musi być onieśmielona moją urodą. Nic dziwnego wszystkie dziewczyny zakochują się we mnie. Jestem popularnym pomyślał.- pocałujmy się.- zamknął oczy i zbliżył twarz do niej, ale powstrzymała go dłoń różowowłosej, którą położyła na jego ustach.
- To nie jest miłość tylko zauroczenie. Zabieraj te brudne usta ode mnie.- odsuwała go od niego, ale nie dawał za wygraną.
- Nie. Jesteś moją dziewczyną. Sama się zgodziłaś.
- Nic takiego nie powiedziałam. Nie będą twoją dziewczyną.- oznajmiła mu. Niech się ode mnie odczepi. Nie chcę go zranić. To miły chłopak, ale nie mój typ przyszło jej na myśl poza tym mi nie jest pisane szczęście. Nie widzę go w mojej przyszłości. Nie jego. Brunet widząc to zagotowało się w nim. Dobra przy wyznaniu był zdegustowany, że takie dziwadło wyznało jej swoją miłość. No dobra ona też była dziwna, ale nie aż tak. Ale gdy spytał ją czy zostanie jego dziewczyną i próbował ją teraz pocałować. Miarka się przebrała. Był wściekły. Nie pozwoli by ten dupek ją pocałował. Zaczął się przepychać przez tłum.
- Sasuke nie wtrącaj się.- zignorował wypowiedź kumpla. W końcu przepchnął i ruszył w kierunku tej dwójki. Nie obchodziło go, że szepczą i gapią się na niego. Teraz liczyła się ratunek Haruny z łapsk tego palanta. Podszedł do niej i złapał za rękę zielonooką, przyciągając do siebie.
- Spadaj stąd dziwadło. Nie pozwolę ci jej tknąć.- oświadczył zimnym tonem. Lee popatrzył na niego.
- Witaj Sasuke.- odezwał się.- a teraz odsuń się i nie wtrącaj się. To sprawa między mną, a nią.- wskazał na czarownicę.
- Jeszcze czego.- schował ją za swojej plecy.- nie pozwolę ci ją tknąć.- warknął, broniąc różowowłosej jak lwica swoich młodych. Uniosła brew, ale nic nie powiedziała. Ta sytuacja była dla niej żenująca. Nie mówiąc, że wszyscy się na nich patrzyli, ale nic nie powiedziała tylko obserowowała.
- Bo co? Uchiha nie wmówisz mi, że to twój gust. Ty lubisz dziewczyny delikatne, ładne i tam gdzie trzeba były odpowiednio zaokrąglone.- miał rację i to całkowicie.
- Niestety to prawda.- odezwała się licealistka dolewając oliwy do ognia. Spojrzał na pozostałych uczniów, którzy wyglądali się zgadzać ze słowami przywódcy liceum Sang Woo. Wpakował się w kłopoty. Musiał coś szybko wymyślić i to zaraz. Nie zastanowił się, wchodząc im w drogę. Był tak wściekły, że działał bez pomyślenia. W końcu coś mu wpadło do głowy:
- Fakt, ale nie pozwolę byś tknął jakąkolwiek dziewczynę z mojej szkoły. Zrozumiałeś? Więc spadaj stąd u poszukaj dziewczyny w swoim liceum.- rozsądną wypowiedź według niego. Blondyn pokręcił głową Sasuke w co tym wdepnąłeś przyszło mu na myśl pomagać czarownicy? Ale przynajamniej sprytnie z tego wybrnąłeś.- lub zwołam chłopaków. A jest ich tutaj sporo.- Rock popatrzył gang Uchihy, który nie wiadomo skąd się pojawił by wesprzec swego lidera. Nie pozostało mu nic innego jak się wycofać.
- Dziś idę, ale jeszcze tu wrócę.- rzucił.- na razie mała.- posłał jej całusa. Skrzywiła się. Brunet wsiadł na motor i odjechał. Odwrócił się w kierunku grupki uczniów.
- Na co się gapicie? Do domu marsz. Nie ma co oglądać.- warknął. Tłum zaczął się przerzdzać. Wiedzieli, że ze złym Jjangiem lepiej nie zadzierać.- ty.- odwrócił się w kierunku Haruno, ale jakie było jego zdziwienie gdy zobaczył że dziewczyna szła do domu zamiast na niego zaczekać.- hej ty czarownico!!! - zawołał ją. Odwróciła się.
- Czego?
- Nie podziękujesz mi nawet? - obrzuciła go spojrzeniem.
- Nie prosiłam cię o pomoc.
- Co takiego? - wkurzył się.
- Słyszałeś.- odwróciła się i odeszła.
- Wracaj tu!!! - wrzasnął, lecz ona podniosła mu tylko rękę na pożegnanie.- niewdzięczna.- aż sypały z niego iskry.
- Sasuke.- podbiegł do niego.
- Chodźmy się czego napić.- mruknął. Spojrzał na niego zdziwiony, a potem na odchodzącą koleżankę. Pokręcił tylko głową. Naprawdę nie rozumiał żadnego z tych dwojga.
- Naruto!!! - usłyszał wołanie Uchihy.
- Już idę.- po chwili można było usłyszeć ryk motorów.
Po wczorajszym bolała go głowa. Przesadził z alkoholem, ale był w złym nastroju. Odsunął drzwi i stanął jak wryty. Dostrzegł ogromny bukiet czerownych róż, które trzymała w ręku Haruno. Automatycznie skierował się do niej.
- Co to jest? - wskazał na kwiaty.
- Bukiet.
- Nie jestem ślepy.- warknął. Dosyć, że był w kiepskim nastroju to jeszcze te róże.- od kogo? - chciał wiedzieć. Nie wróży to nic dobrego pomyślał Uzumaki, obserwując sytaucję z boku.
- Od Lee.- usłyszawszy to czarnooki chwycił bukiet i połamał go, po czym podszedł do kosza i wrzucił go tam.- nie przyjmuj więcej od niego niczego.- zwrócił się do niej.
- Czemu? To miły chłopak.- wzruszyła ramionami. Zmarszczył brwi.
- Wczoraj nie wyglądało byś go lubiła.
- Nie chciałam by tylko mnie pocałował.- wzruszyła ramionami.- poza tym ten bukiet był ładny.- dodała. Zacisnął pięści, po chwili wyszedł zasuwając mocno tak drzwi, że aż trzasnęły. Spojrzała na drzwi i pokręciła głową.- chłopcy.- nikt ich nie zrozumie.
Od tamtej pory Sakura co dzień rano dostała od Rocka Lee czekoladki lub kwiaty, a brunet wyrzucał wszystko do śmieci. Uzumaki tylko przyglądał się temu.
- Oto do czego prowadzi zazdrości.- mruknął.
- Mówiłeś coś? - jjang odwrócił się w jego kierunku.
- Może byś skończył z tym wyrzucaniem tych prezentów.
- Nie ma mowy.- przypomniał sobie Rocka Lee.- mam ochotę mu przyłożyć.- dodał.
- No to masz okazję.- wszyscy zbierali się już do domu. Jego przyjaciel wyglądał przez okno. Brunet zaraz się tam zjawił. Zobaczył, że Lee rozmawia z Haruno, aż go roznosiło. Zaraz wziął swoją torbę i wybiegł z klasy.- wiedziałem, że tak będzie.- podążył za nim, aby dopilnować by nie zrobił nic głupiego. Przeskakiwał stopnie, dopadł do szatnie, przebrał buty i wybiegł na zewnątrz, znajdując się przy nich.
- Co tu robisz? Miałeś się tu nie pokazywać.- rzucił zły.
- Przyszedłem do mojej dziewczyny.
- Ona nie jest twoja.
- Jest.
- Nie. Poszukaj sobie innej.
- Nie wtrącaj się. To nie twoja sprawa.
- A właśnie, że moja. To moje liceum, a ja nie pozwolę byś zaczepiał dziewczyny z mojej szkoły.- oznajmił mu.
- Doprawdy? - Rock przyjrzał mu się uważnie.- a może jesteś zazdrosny? - aż zaniemówił, gdy to usłyszał, ale zaraz się otrząsnął.
- To nie tak.
- W takim razie się przesuń.
- Nie. Wypad stąd.
- Chciałbyś.
- Już. Albo ci pomogę.
- To spróbuj.- rzucił zielony kostium. Zdegustowana i zażenowana różowowłosa przyglądała się kłócącym chłopakom.
- Jak dzieci.- skomentowała.
- Zgadzam się.- blondyn przystanął koło niej i też się przyglądał się.
- Był już incydent z torebką?
- Jaką torebką?
- Rozumiem.- na jej ramieniu przysiadł się Kuro.- na mnie już czas. Do zobaczenia w niedzielę na randce.- dodała. Brunet pochwycił to słowo.
- Randka?! Jaka randka?! - krzyknął, patrząc to na jedno to na drugie.
- Nie twoja sprawa Uchiha.- rzucił Lee odchodząc. Zacisnął dłonie w pięść.
- Nie dam się tak łatwo spławić.- powiedział do siebie.
Następnego dnia, a była to Sobota na przerwie obiadowej poszedł na dach, gdzie zamierzał zastać czarownicę i nie mylił się. Patrzyła w niebo, a kruk siedział jej na ramieniu.
- Wiedziałem, że tu będziesz.- rzucił. Popatrzyła na niego.
- Znowu ty.- westchnęła.- co tym razem? - skrzyżowała ramiona.
- Idziesz jutro na randkę z Rock Lee? - nie owijał w bawełnę i spytał się jej sprost.
- Tak.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Dziewczyny w moim wieku przecież umawiają się na randki z chłopcami.- rzekła.
- Lubisz go? - wypalił. Musiał to wiedzieć. To jedyna rzecz jaka go interesowała.
- Nie tak jak myślisz.- odparła. Uścisk w sercu zelżazł, ale nadal nie podobało się mu, że idzie z tym dziwadłem.- w takim razie anuluj tą randkę. Nie idź z nim.
- Nie.- zaprotestowała. Zirytowała go. Co za uparta dziewucha pomyślał wściekły.
- Masz to zrobić i już.- rozkazł jej.
- Dlaczego mam to zrobić? Chcesz iść ze mną? - prychnął.
- Ja z tobą? Daruj sobie.
- Więc tego nie zrobię.
- Zrobisz.
- Dobra. Podaj mi jeden powód dlaczego powinnam to anulować randkę z Rock Lee, a zrobię to.- powiedziała.
- Powód?
- Zgadza się.
- Dobra. To dziwadło i to tylko nadszarpnie twoją reptuację.
- I to wszystko?
- Tak.- nie zamierzał się przyznawać, że to ze względu na niego albo tego sobie jeszcze nie uświadomił.
- Głupota. Nie dbam o to co inni myślą o mnie. Mam to gdzieś. Nie chcesz podać prawdziwego powodu to nie. To twoja sprawa.- minęła.- a na spotkanie pójdę.- oznajmiła stanowczo i minęła. Nie wytrzymał. Złapał ją za rękę. Kruk wzniósł się w powietrze. Przyciągnął do siebie i pocałował ją. Miała ciepłe i wilgotne wargi. Jego serce dudniło. Pierwszy raz się tak czuł. To było takie przyjemne. Wiele razy całował dziewczyny, ale teraz jak ją całował nie czuł z żadną inną. Chciał więcej. Smakowały jak maliny. Tak słodko. Sakura była tym zaskoczona. Nie spodziewała się tego z jego strony. Jej serce pierwszy raz drgnęło i zaczęł bić szybciej. Kolana jej zmiękły, a w głowie miała pustkę. Nic się nie liczyło tylko ta chwila, ten pocałunek. Smak truskawek przyszło jej na myśl. Od samego początku wiedziała, że będzie miała z nim kłopoty, dlatego trzymała się od niego z daleka, lecz popełniła błąd i pozwoliła mu się koło niej kręcić. Nie mogła się w nim zakochać, a on w niej. Nie!!! krzyknęła w głowie. Położyła dłonie na jego torsie i odepchnęła go od siebie. Brunet wyglądał na zaskoczonego i zdezorientowanego. Haruno podniosła rękę i uderzyła go w policzek. Był w szoku. Pierwszy raz dziewczyna go uderzyła. Najpierw był zdumiony, ale zdumienie ustąpiło miejscu wściekłości. Jak ona śmiała to zrobić!!! krzyczało w nim.
- Ty...- urwał i zgiął się w pół. Właśnie przyłożyła mu nogą w krocze. Bolało go cholera. Jego słaby punkt.
- To cię oduczy całowania dziewczyn bez ich pozwolenia.- wytarła usta rękawem.- nigdy więcej tego nie rób. Nie będziesz mi rozkazywać. Pójdę na randkę z Rock Lee.- zamknęła za sobą drzwi. Odprowadził ją spojrzeniem. Nadal go bolało.
- Zobaczymy. Jeszcze nie wiesz co potrafię.- powiedział do siebie pewny.
Ostatnia przerwa przed lekcją angielskiego. Na ustach blondyna igrał rozmarzony uśmiech i robił maślane oczka. Sasuke zrobiło się niedobrze.
- Co tak się szczerzysz? - miał dosyć promieniującego od niego szczęścia. Nie wymyśl co zrobi z Sakurą, ale nie pozwoli na randkę z liderem Liceum Sang Woo.
- Pamiętasz co mi przepowiedziała czarownica? - sposępniał, słysząc to. Akurat muszą o tym rozmawiać.
- I?
- Wyobraź sobie, że stało się to wczoraj. Jakiś koleś wyrwał dziewczynie torebkę. To był złodziej, więc popędziłem za nim i odebrałem mu zdobycz. Torebkę odniosłę właścicielce. Uśmiechnęła się i podziękowała. Popatrzyłem jej w oczy i odpłynął. To tak jakby moje ciało przeszył prąd. Zakochałem się stary. Jest śliczna. Ma długie, grantowe włosy i białe oczy. Ma na imię Hinata. To ona. Jest mi przeznaczona. Umówiłem się z nią jutro.- no super. Jego kumpel odnalazł swoją drugą połówkę.
- Gratulację. Życzę wam szczęścia.- rzucił bez entuzjazmu. Naruto dopiero spostrzegł, że jego kumpel jest przybity.
- Co jest?
- Sakura.
- Co się znowu stało? - westchnął. Wiedział, że brunet nie będzie miał łatwo.
- Idzie na randkę z tym krzaczastym dziwadłem. Poszedłem jej to wypreswadować, ale nie chciała słuchać. Nawet jak podałem jej powód. No to się wściekłem i pocałowałem ją, a ona dała mi w twarz i kopnęła w krocze.- opowiedział mu w skrócie.
- Sasuke, Sasuke.- pokręcił głową.- siłą i rozkazami niczego nie zdziałasz.
- Zawsze działało.
- Ale nie w jej przypadku.
- Fakt. - zgodził się z nim.- co mam zrobić. Na samą myśl, że ona spędzi z Rockiem Lee dzień skręca mnie ze złości.- nagle wpadł na pomysł. Uśmiechnął się.- Naruto chyba wiem co zrobimy.- nie podobał mu się uśmieszek.- a ty mi pomożesz w tym.
- Jak zawsze. - westchnął. On nigdy się nie zmieni pomyślał.- mów.- dodał.
Rock Lee szedł na spotkanie z Haruno. Popatrzył na swoje odbicie w szybie sklepowej. Miał na sobie czarną bluzkę na krótki rękaw i dżinsy. Włosy posmarował żelem by lekko stały. Wyglądał całkiem nieźle. Cmoknął z zadowoleniem, po czym ruszył na miejsce spotkanie, ale jakie było jego zdziwienie kiedy zamiast zielonookiej dostrzegł czerwonowłosą dziewczynę o tego samego koloru oczach, który patrzyły na niego zza okularów. Ubrana był w niebieską koszulkę z głębokim dekoltem i odsłaniającą jej płaski brzuch. Do tego czarna spódniczka i sięgające do kolan czarne kozaczki na obczasach. Lekki makijaż. Uśmiechnęła się do niego.
- Cześć. Ty jesteś Rock Lee? - zdziwił się. Nie znał tej dziewczyny.
- Skąd znasz moje imię? Kim jesteś? - padło z jego ust.
- Jestem Karin. Sakura mówiła mi o tobie.- podeszła do niego i obejrzała go z wszystkich stron.- całkiem z ciebie niezły towar.- skomentowała.
- Gdzie jest Sakura? - zapytał się jej.
- Niestety nie mogła przyjść, więc przysłała mnie.- wyjaśniła.
- A ty kim jesteś dla niej?
- Nie wspominała o mnie? - zakryła dłonią zaskoczona.- no tak. Pewno zapomniała. Jestem jej przyjaciółka.
- To dziwne. Nie widziałem cię w szkole.- zaśmiała się.
- Głuptasie. - rzuciła.- ponieważ ja i ona chodzimy do innych liceum.
- No tak. Ma sens.- przyznał jej rację.
- To mogę spędzić z tobą ten dzień? Chyba nie chcesz rozczarować Sakury.- była ładna i w jego typie. Skoro była przyjaciółką jego dziewczyny to czemu nie. Złapała go za ramię.
- Czemu nie.
- Zatem chodźmy.- pociągnęła go za sobą.
Popatrzyła na zegarek. Lee spóźniał się już pół godziny.
- Czekasz na niego nadal? - usłyszała. Drgnęła i podniosła głowę. Na motorze siedział Uchiha i uśmiechał się. Miał na sobie niebieską koszulkę z krótkim rękawem i niebieskie dżinsy. Serce jej zabiło. Wyglądał w tym przystojnie. Odwróciła głowę by nie spojrzeć mu w oczy. Był dla niej niebezpieczny.
- Jedź już. Czekam na Lee.
- Ale wygląda na to, że spóźnia się.
- Daj mi spokój.- mruknęła.- i jedź sobie stąd.- dodała.
- Nie przyjdzie.- oznajmił z pewnością.
- Skąd wiesz?
- Mam takie przeczucie.
- Jasne.- prychnęła.
- Łap.- chwyciła kask.
- Po co mi on? - uniosła brew.
- Wskakuj na motor.
- Nie.
- Nie marudź i właź.
- Powiedziałam ci...
- Co ci szkodzi? Nic ci nie zrobię. Poza tym "dziewczyny w moim wieku umawiają się na randki z chłopcami".- zacytował. I tu ją miał. Miał rację. Raz może z nim pojechać.
- Dobra.- założyła kask i wsiadła. Brunet ruszył z piskiem opon.
Zatrzymali się. Dziewczyna zdjęła kask i popatrzyła przed siebie.
- Wesołe Miasteczko? - popatrzyła na niego scetpycznie.
- No co? Przychodzi do niego wiele dzieciaków w naszym wieku.- zaparkował i zgasił silnik. Jakoś nie była do tego przekonana.- no chodź.- złapał ją za dłoń i pociągnął za sobą. Chcąc nie chcąc poszła z nim, stanęli w kolejce, po czym weszli do środka. Sasuke zapłacił za bilety.- czym najpierw chcesz się przejechać? - obrzuciła spojrzeniem różne urządzenia. Prawdę powiedziawszy pierwszy raz była tutaj. Wolną chwilę poświęcała nauce, a jej było szkoda pieniędzy na jakieś rozrywki. W końcu jej wzrok padł na kolejkę górską. Brunet przyglądał się jej ciekaw co teraz myśli.
- To.- wskazała palcem. Uchiha spojrzał na ogromny tor i wysoką górkę.
- Jesteś pewna?
- Nie będziesz krzyczeć?
- Nie. I nie boję się.- odparła na jego pytanie.
- Jak chcesz.- wzruszył ramionami, po czym ruszył w kierunku kolejki górskiej. Gdy przyjechała wsiedli do niej, a potem ruszyła. Jechali z dużą prędkością. Uchiha nieraz nią jeździł, więc dla niego to był chleb powszedni. Spojrzał w bok ciekaw jej reakcji. O dziwo była spokojna. Żadnego krzyku czy jakiegoś ataku histerii co zaintrygowało go jeszcze. Co za interesująca dziewczyna. W końcu przejażdżka się skończyła.- jak było? - wzruszyła ramionami.
- Nic specjalnego.
- Nie bałaś się?
- Nie.- uśmiechnął się i pociągnął ją. Spojrzała na ich splecione dłonie. Trzymając się tak wyglądali jak para. Zarumieniła się. Była zdenerwowana tą sytuacją, ale nie wyrwała się z jego uścisku. Miał taką dużą i ciepłą dłoń. Chciał ją sprawdzić i to dokładnie. Zrobi jej drugi test. Zobaczymy co na to powiesz przyszło mu na myśl.
- Nawiedziony dom.- przeczytała.- chyba sobie żartujesz.
- Nie. Chodźmy.- pokręciła głową.
- Szpaner.- jeśli myślał, że się przestraszy i będzie się do niego tuliła to grubo się mylił. Weszli do środka. Było ciemno. Postarali się o wystrój. Można było zobaczy sztuczne pajęczyny i pająki. Nagrobki, ale nie robiło to na niej wrażenia. Nagle skądś wyskoczył człowiek przebrany za wampira i powiedział przerażającym głosem:
- Wyssę twoją krew.- uniósł pelerynę.- nuda.- skomentowała i poszła dalej, zostawiając zażenowanego wampira.
- Bardzo za nią przepraszam.- rzucił Uchicha i poszedł za nią. Następny był wilkołak, który wyciągnął łapy i zawył:
- Ugryzę cię i będziesz jedną z nas.- ale na nieszczęście jego dłoń zahaczyła przypadkowo o jej klatkę piersiową. Spojrzała na wilkołka, który z zakłopotaniem próbował wydostać łapę.
- Zboczeniec.- rzuciła, po czym złapała go za rękę i przerzuciła przez ramię. Biedak wylądował na sztucznym nagrobku. Podeszła do niego i zaczęła go kopać nogą.
- Jak śmiałeś mnie dotkąć ty draniu. Zachciało ci się młodej co? Ja ci pokażę.
- To był przypadek, naprawdę.- powiedział.
- Już ci uwierzę.- do akcji wkroczył duch i wampir.
- Proszę się uspokoić.- złapali ją.
- Nie dotykajcie mnie.- ich też załatwiła. Sasuke przyglądał się temu. Chciało mu się śmiać, ale nie mógł. W końcu podszedł do niej. - Bardzo przepraszamy.- zrobiła zamieszanie musieli stąd czmychać, pociągnął ją za sobą. Puścił ją, gdy upewnił że ich nie gonią.- co w ciebie wstąpiło? - zapytał się jej.
- No co? facet mnie obłapywał. Zrobiłam to co każda szanując się dziewczyna by zrobiła na moim miejscu: przyłożyłam mu.- brunet nie wytrzymał i roześmiał się.- ej.- oburzyła się.- z czego się śmiejesz? To była samobrona. Może ty chcesz dostać? - można było zobaczyć niebezpieczny błysk w jej oku.
- Nie. Już posmakowałem twojej siły.- próbował przestać się śmiać, ale nadal nie mógł.
- Albo przestaniesz lub pójdę do domu.- oznajmiła.
- Już, już.- machnął ręką.- gotowe.- dodał. Nagle całe napięcie zniknęło za jej sprawą. Prychnęła.
- To nie było śmieszne.- mruknęła.
- Sorry, sorry.- pokręcił głową.
- Gdzie teraz?
- Chodź za mną.- nie wiedzieli, że ktoś to zobaczył.
- Szef się tym zainteresuje.- powiedział do siebie z uśmiechem.- baw się póki możesz Uchiha.- dodał i odszedł pogwizdując. Sasuke świetnie się bawił. Przejechali się na wszystkim co mogli. Jedli lody. Sasuke spróbował jej na co Haruno się oburzyła i zrobiła to z jego. Uśmiechnął się wtedy. Gdy kupili watę cukrową różowowłosa ubrudziła sobie twarz, więc Uchiha starł ją palcem i zlizał z palca. Haruno zarumieniła się, a jej serce podskoczyło. Na tym minął im cały dzień.
- O właśnie.- przypomniał sobie nagle Uchiha.- gdzie nauczyłaś się walczyć?
- Nie uwierzysz? - wychodzili z Wesołego Miasteczka.
- Spróbuję.
- Ok. Więc jak wiesz jestem Japonką. Zostałam wychowana w tradycyjnym, japońskim domu. Mamy doujo. W moich żyłach płynie krew wojownika. Nasi przodkowie byli ninja, którzy służyli cesarzowi i krajowi. Gdy skończyłam pięć lat zaczęłam trening pod okiem dziadka. Muszę przyznać, że był surowy. Nie oszczędzał mnie, ale jestem mu wdzięczna. Gdyby nie on to nie umiałabym sztuk walki.- brunet zamrugał powiekami. Dobra naprawdę nie mógł uwierzyć. To brzmiało jak bajka.
- Wiedziałam, że tak będzie.- spojrzała na zegarek.- jest już późno. Dzięki za dzisiejszy dzień. Było fajnie.- naprawdę fantastycznie się bawiła. Ta randka była udana. W jego towarzystwie poczuła się jak normalna nastolatka, ale niestety tak nie było.- nie musisz mnie odprowadzać. Sama trafię do domu. Nara.- pożegnała się. Otrząsnął się. Pewno pomyślała, że jest ostatnim chamem i nie uwierzył.
- Zaczekaj!!! - krzyknął i dogonił ją.
- Masz rację. Brzmi to niewiarygodnie, ale wierzę ci.- oznajmił z mocą. Naprawdę tak myślał. Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję. Do zobaczenia.- zostawiła go zakłopotanego i zaskoczonego. Dotknął miejsca gdzie go pocałowała. Na jego ustach pojawił się uśmiech. Odprowadził ją wzrokiem. To był jeden z jego najlepszych dni. Pogwizdując wesoło poszedł po swój motor.
- Jesteś pewien Han Sol? - zapytał się go szatyn o brązowych, sterczących włosach. Ubrany był w zieloną bluzę i dżinsy. W uchu miał kilka kolczyków.
- Tam sam widziałem go z dziewczyną w Wesołym Miasteczku. Był na randce.- wyjaśnił mu.
- A więc ma dziewczynę?
- Tak.
- Jak wygląda?
- Różowe włosy, zielone oczy, dość wysoka jak na dziewczynę.
- Han Sol od tej pory masz śledzić Sasuke i dowiedzieć się jak najwięcej o dziewczynie. Przynieś mi je zdjęcie.
- Tak jest.- na ustach Kim Doong Yeuna pojawił się uśmiech. Teraz mógł się zemścić po tym jak go upokorzył dwa razy myślał, że go nie dopadnie, a tu nawinęła się okazja.- zobaczymy kto będzie trzeci raz górą. Ty czy ja? - wyglądał na zadowolonego i to bardzo.
Następnego dnia Sasuke pojawił się w wyśmienitym humorze w szkole. Był zadowolony. Wszyscy dostrzegli jego doskonały humor. Byli ciekawi co lub kto go spowodował. Jedyne blondyn wiedział.
- Widzę, że randka z Sakurą się udała?
- Tak.- odparł z uśmiechem.
- Nigdy nie widziałem cię w takim humorze.
- A coś ci nie pasuje? - zmarszczył brwi.
- Nie. Wszystko ok Jjang.- zapewnił go.
- To dobrze.- nagle drzwi się odsunęły i pojawiła się w nim Sakura. W rękach miała czekoladki. Jego dobry humor prysnął jak bańka mydlana.- to od Rock Lee prawda? - nachmurzył się.
- Zgadza się.- niedobrze pomyślał Uzumaki, widząc jak jego przyjaciel napiął się jak struna. I tak nie jesteś zazdrosny przyszło mu na myśl widząc jego morderczy wzrok.
- Dlaczego?
- To pożegnalny prezent. Znalazł sobie dziewczynę dzięki mnie. I podziękował mi tymi czekoladkami, które wyrażają wdzięcznośc i są pożegnanie. Chociaż nie wiem o co mu chodziło z jakąś Karin, którą przysłałam w swoim zastępstwie i niby mianowała się moją przyjaciółką.- czarnooki podszedł do niej.
- Musiałaś się przesłyszeć. Mówiłem ci, że to dziawadło. Miło z jego strony, że dał ci czekoladki. Bredził jakieś głupoty.- Sasuke do czego się posunąłeś by zdobyć tą dziewczynę. Naprawdę ci się podoba. Wzięło cię na poważnie, ale o tym nie zamierzasz jej powiedzieć pokręcił głową. Wolał się nie wtrącać.
Od tamtej pory stosunki Uchihy i Haruno uległy zmianie. Spotykali się ze sobą dość często. A trwało to już trzy miesiące. Cała szkoła już o tym wiedziała i wszyscy uczniowe obserwowali związek "czarownicy" i "jjanga" z ciekawością co z tego wyniknie. Trzymali się za ręce. Właśni wracali z kina. Uśmiechali się.
- Film był całkiem ciekawy.- skomentował.- dziecko potrafiło przesuwać przedmioty za pomocą umysłu.
- Tak niesamowite.- przyjrzał się jej.
- Słuchaj a jak jest z twoim darem?
- Widzenia przyszłości? - pokiwał głową.- cóż wizje pojawiają się nagle i są bardzo realne. To tak jakby oglądać film na żywo.- wyjaśniła.- mam go od dziecka. W moim klanie zawsze ktoś rodzi się z mocą jasnowidzenia. I tym razem padło na mnie.
- Lubisz go?
- Przyzwyczaiłam się. To nic strasznego. Dziadek mówi, że to czyni mnie wyjątkową.
- Czy możesz zobaczyć swoją przyszłość?
- Nie.- pokręciła głową.- na mnie to nie działa. Tylko innych ludzi.- wytłumaczyła mu. Spojrzała mu w oczy. Zaczynał być dla niej coraz bliższy. Jej serce zawsze przyspieszało, gdy go tylko zobaczyła. Było jej z nim dobrze. Nieraz czuła motyli w brzuchu co oznaczało jedno: zaczynała się w nim zakochiwać. Niedobrze. Czuła, że ta sielanka nie potrwa długo. Coś nadchodziło. Jakieś niebezpieczeństwo. I wtedy to się stało. Zobaczyła to wszystko: śmiech, płacz, krew, pożar i...Zbladła. Wizja minęła.
- Wszystko w porządku? - usłyszała jego zatroskany głos.
- Tak.
- Zbladłaś.
- Pewno po tych frytkach. Zemdliło mnie. Nie czuję się dobrze.
- Może wstąpimy do apteki i coś kupimy?
- Nie trzeba. Pójdę do domu i odpocznę.
- Dobrze.- puścił jej rękę.
- Do zobaczenia.- pomachała mu i odeszła. Odprowadził ją zaniepokojonym spojrzeniem.
Uchiha wpatrywał się w piwo stojącym przed nim. Znajdował się w klubie "Cosmo". Tutaj spotkał z kumplem.
- Co jest Sasuke? Wyglądasz na zatroskanego?
- Sakura. Ona zachowywała się dziwnie.- rzucił.
- Czemu?
- Mówiło, że ją zemdliło i poszła do domu.
- Więc masz odpowiedź. Nie ma się czym martwić.
- Ale ona wyglądała na przerażona. Czuję, że coś nie tak.
- Zdaje ci się stary. Może miała wiesz te dni.- podkreślił i nie chciała ci powiedzieć. A bała się pewno, że pobrudzi sobie ubranie.
- No nie wiem.- nie wyglądał na przekonanego.
- To na pewno to.
- Skoro tak mówisz.
- Zapomnijmy dziś o dziewczynach i napijmy się.- Uzumaki chodził z Hinatą. Poznał ją. Była miłą i nieśmiałą dziewczyną, ale pasowała do Naruto.
- Na jeden wieczór.- podniósł butelkę w górę by wznieść toast.
- Tak.- ale nie mógł pozbyć uczucia, że coś jest nie tak.
- Proszę.- Han Sol podał mu zdjęcia. Doong Yeun widział roześmiane twarze obojga. Ostrożnie przez ten czas Han Sol obserwował każde ich spotkanie. Wiedział już wszystko o tej dziewczynie. Przygotowywał plan zemsty przez te miesiące. Teraz się zemści. Spojrzał na zdjęcie dziewczyny. Była ładna, ale nie jego typ.
- Czas ruszyć z planem.- szatyn wziął do ręki zdjęcia Uchihy.- i zniszczyć Sasuke.- wyjął zapalniczkę i podpalił fotografię, aż z nic nie zostało prócz popiołu.- ciesz się czasem, który ci pozostał.- uśmiechnął się brązowooki.
Obudził go dzwonek komórki. Ktoś do niego dzwonił. Zaspany spojrzał na wyświetlacz, gdzie pisało Sakura. Odebrał. Od razu się obudził.
- Halo? - odezwał się z bijącym sercem. A jak jej się coś stało? zastanawiał No bo coś musiało być skoro dzwoniła do niego o tak późnej porze.
- Sasuke to ja.
- Jestem pod twoim domem. Możesz mnie wpuścić? - usłyszał.
- Czekaj już schodzę.- rozłączył się. Narzucił na siebie dżinsy i zszedł na dół. Otworzył jej drzwi. Jego rodziców. Oboje pracowali za granicą, a jego starszy brat był gdzieś w Afryce i robił zdjęcia. Z zawodu był fotografem. Stała pod drzwiami.
- Wpuścisz mnie?
- Jasne.- przepuścił ją. Weszła do środka. Zamknął drzwi.- co się stało?
- Gdzie jest twój pokój? - zawahał się, ale odpowiedział:
- Na górze.
- Zaprowadź mnie tam.- zachowywała się dziwnie, ale nic nie powiedział.
- Chodź za mną.- ruszył przodem, a ona za nim. W końcu weszli do pomieszczenia.- to tutaj.- usiadła na łóżku.
- Usiądź koło mnie.- poklepała miejsce obok siebie.
- Ok.- coś było nie tak czuł to. Spojrzał na nią zatroskany. Położyła dłonie na jego torsie i zaczęła błądzić po jego klacie. Pochyliła się nad nim. Brunet znieruchomiał.- co ty wyrabiasz?
- Przecież wiesz.- pocałowała go. Uchiha był zaskoczony, więc nie oddał pocałunku. Przerwał pocałunek.
- Dobra.- zmarszczył brwi.- co się stało? - powtórzył jak echo.
- Nic. Chcę to z tobą zrobić.- powstrzymał ją przed pocałowaniem go.
- Dlaczego?
- Ponieważ jestem gotowa.
- Tak nagle?
- Zgadza się.
- Kłamiesz.
- Mówię poważnie, ale jeśli nie chcesz to nie. Idę do domu. - wstała. Czuł, że była w desperacji. Jakby wiedziała, że coś się wydarzy.
- Czekaj.- nie zamierzała mu nic powiedzieć. Chciała tylko jego bliskości. Musiał to wyczuć, bo złapał ją za rękę.- rozumiem.- domyślił się, że chce być dziś z nim w nocy. Chce poczuć się kochana. Potrzebowała czułości. Przybliżyła się do niego. Złączył ich usta w pocałunku. Oddawała je. Objął ją. Jego ciałem wstrząsnęło pożądanie. Pragnął jej. I to bardzo. Zamruczał zadowolony, gdy przeczesała dłonią jego włosy. Przebił się przez ścianę zębów i zaczął penetrować wnętrze jej ust. Ich języki splotły się w miłosnym tańcu. Haruno płonęła. To było coś nowego i niesamowitego. To uczucie paliło ją od środka. Westchnęła cicho, czując jego pocałunki na swojej szyi. Badała dłońmi jego mięśnie. Była zachwycona ich twardością. Jego dłonie wsunęły się pod jej bluzkę i zręcznie odpięły jej stanik, którego pozbył się wraz z pierwszą przeszkodą. Jęknęła czując jak pieści jej piersi ustami. Odpięła guziki jego dżinsów i ściągnęła z niego. Został tylko w bokserkach. Pocałunkami zszedł na jej brzuch. Wzdychała cicho. Krzyknęła cicho, gdy dotknął jej kobiecości. Pozbył się jej spódnicy i majteczek. Pochylił się i włączył do ruchu swój język. Oddychała ciężko. Już dłużej nie wytrzymała. Paliło ją w podbrzuszu. - Sasuke.- zrozumiał. Pozbył się ostatniej części swej garderoby i wszedł w nią. Zacisnęła powieki. Trochę się bała. To był jej pierwszy.
- Nie zrobię ci krzywdy.- pocałował ją i przebił się przez jej błonę. Z jej oczu popłynęły łzy. Zabolało, ale zaraz przeszło. Niedługo potem zaczęła odczuwać przyjemność. Jęczała co tylko bardziej podniecało Sasuke. To nie był zwykły seks. Tej nocy połączyli się w jedno ciało. Dostali się do krainy, gdzie tylko kochankowie mogą przebywać. Czuła, że niedługo dojedzie. Krzyknęła głośno, osiągając orgazm, brunet dołączył do niej po chwili. Oddychali ciężko, ich odechy po mału zaczęły się uspokajać. Wyszedł z niej i przykrył starannie kołdrą.
- Kocham cię.- wyszeptał. Ona tylko w odpowiedzi się uśmiechnęła i zasnęła. Niedługo potem on podążył za nią.
Gdy następnego dnia się obudził. Jej nie było obok. Dotknął pościeli. Była zimna. Musiała wstać już dawno przyszło mu na myśl. Wstał, ubrał się i poszedł do szkoły. Różowowłosej tam nie było. Zdziwił się lekko, ale myślał że przyjdzie. Nie zrobiła tego. Czekał na nią cały dzień pełen nadziei, ale nie przyszła. Dzwonił do niej, ale nie odbierała. Był zaniepokojony tym. Gdzie ona może być? zastanawiał się. Dzisiaj jechał do domu sam. Naruto miał randkę z Hyuugą i już się ulotnił, ale przed bramą czekał na niego szarowłosy.
- Han Sol. Czego chcesz? - rzucił nieprzyjemnym głosem.
- Chodź za mną. Mamy twoją dziewczynę.
- Już w to uwierzę.- rzucił kpiąco.
- A to wystarczy? - pokazał mu triumfalnie komórkę dziewczyny. Oczy mu się rozszczerzyły. Nie kłamał. Oni naprawdę ją uwięzili.
- Kim Doong Yeun.- zacisnął dłonie.
- Idź za mną. Żadnych sztuczek.- nie miał wyboru. Poszedł za nim. Zaprowadził go do opuszczonego magazynu, siedziby gangu szatyna. Wszedłem w gniazdo żmij pomyślał, ale musiał ratować Haruno mogli ją skrzywdzić, a on na to im nie pozwoli. Wszedł do środka, gdzie czekał już na niego jego odwieczny wróg.
- No, proszę Sasuke przyszedł do mnie.- uśmiechnął się z drwiną.
- Gdzie jest Sakura? - zapytał się.
- W bezpiecznym miejscu.- bawił się nożem.
- Wypuść ją. Ona nie ma z tym nic wspólnego. Chciałeś tylko mnie. I masz. Wypuść ją.- powtórzył.
- Sasuke, Sasuke.- wstał podchodząc do niego.- niczego się nie nauczyłeś przez te lata? Nie zamierzam jej wypuścić.- oznajmił z uśmiechem.
- Ty draniu.- chciał do niego doskoczyć, ale ktoś uderzył go mocno w głowę. Upadł na ziemię nieprzytomny. Doong Yeun uśmiechnął się.
- Zabierzcie go i zwiąźcie.- polecił.
- A co z dziewczyną? - zapytał się chłopak z irokezem.
- Zabawcie się. To wasza nagroda.- odparł. Uśmiechnął się patrząc na nieprzytomnego czarnookiego.- ja już dostałem to czego chciałem.- dodał.
Nie mogła się poruszyć. Związali ją mocno. Nie zdążyła ostrzec Sasuke. Jak mogła być taka głupia. Poruszała rękami. Zamierzała się wydostać z więzeł. Czuła, że niedługo się wydostanie. Udało się przyszło jej na myśl gdy poczuła wolne miejsce, lecz nadal trzymała ręce z tyłu. Do pomieszczenia wszedł chłopak z irokezem.
- Szef zajął się Uchihą.- rzucił krótko.
- A co z nią? - wskazał na różowowłosą. Poczuła strach. Sasuke był w niebezpieczeństwie!!! Do jej oczu naleciały łzy, ale powstrzymała je. Nie może teraz okazać słabości.
- Możemy zrobić z nią co chcemy.- na ich ustach pojawiły się lubieżne uśmiechy. Popatrzyła na nich.
- Nie martw się. Zajmiemy się tobą dobrze ślicznotką.- wtedy błyskawicznie wstała i kopnęła jednego w twarz. Upadła na ziemię.
- Ty suko.- wysyczał. Dostrzegła kij. Chwyciła go i uśmiechnęła się.
- Dawajcie chłopcy. Jestem gotowa.- ruszyli na nią.
Brązowooki kopnął bruneta w twarz. Trochę go "podreperował".
- Co z nim zrobimy? - rzucił jeden z nich.
- Podpal magazyn. - odparł lider.
- Co takiego? - Han Sol spojrzał na niego przerażony.- chcesz by spłonął? Nie przesadz trochę? Chcesz zabić człowieka? - wiedział, że on jest szalony, ale nie aż tak.
- To śmiec. Zrób co ci mówię...
- Chyba, że chcesz zająć jego miejsce.
- Rozumiem.- popatrzył na nieprzytomnego bruneta. Nie miał nic do niego, ale nie chciał zająć miejsca Sasuke. Musiał wykonać rozkaz.
- I taki wasz koniec.- rzuciła kij na ziemię. Na betonie leżeli pokonani jej przeciwnicy. A teraz po Sasuke pomyślała i ruszyła biegiem po ukochanego.
Rozglądała się szukając znajomej sylwetki. Nagle do jej oczu napłynęły łzy. Dym. Czuła zapach spalenizny. Zakasłała. Magazyn się palił uświadomiła sobie. Podpalił go z nami w środku. Chce nas spalić żywcem dotarło do niej. Musi znaleźć bruneta i to szybko. Podarła kawałek swojej koszulki i zakryła usta oraz nos. Musi go znaleźć, choć miała utrudnioną widoczność. W końcu dostrzegła zarys znajomej sylwetki.
- Sasuke.- podbiegła do niej i uklęknął przy nim. Potrząsnęła nim.- obudź się.- do jej oczu naleciały łzy. Bała się, że coś mu się stało. Wzięła dłoń z jego głowy. Dostrzegła krew na niej. Ogarnęło ją przerażenia. Część moje wizji się spełniła przyszło jej na myśl. Nie może pozwolić by się wypełnia.- obudź się.- potrząsnęła nim. Usłyszała jęk. Brunet otworzył oczy. Kamień spadł jej z serce.- możesz chodzić? Musimy się stąd wynosić.
- Tak.- wydukał. Wstał z ociąganiem. Pomogła wstać.- magazyn płonie. Trzeba uciekać.- ruszyła w stronę wyjścia. Otworzyła drzwi. Byli już blisko. Uda się przyszło jej na myśl. I wtedy dostrzegła, że belka spada na nich.
- Nie!!! - krzyknęła i wypchnęła go na zewnątrz. Brunet zdążył dostrzec jej smutek i łzy.- żegnaj Sasuke.- szepnęła. Płonące belki spadły na nią i zakryły ją.
- Sakura!!! - krzyknął przerażony. Wstał, chciał ją ratować, ale czyjeś ręce go powstrzymały. - puszczaj mnie!!! Sakura jest tam!!! Muszę ją ratować!!! - krzyczał zrozpaczony.
- Sasuke nie możesz.- rozpoznał głos blondyna.
- Synu ogień jest za duży.- to był strażak. Wtedy wysoki płomień buchnął w powietrze. Odciągnęli go, ale on się wyrywał.
- Sakura!!! Sakura!!! - wrzeszczał desperacko, patrząc na płomienie.
- Nic nie można było już zrobić Sasuke. Przykro mi.- powiedział ze współczuciem Uzumaki. Puścił kumpla. Uchiha opadł na kolana bezradny.- Sakura!!! - wrzasnął głośno.
Od pożaru minęły dwa miesiące. Kim Doong został złapany i razem z Han Solem osadzony w więzienu na dwa lata. Wszystko się dobrze skończyło. Sasuke nie był tak poważnie ranny jak się zdawało. Rana na głowie szybko się goiła, nie miał wstrząsu mózgu. Wszyscy uciekli z magazynu prócz Sakury. Nie udało się jej. Uratowała mu życie, a sama spłonęła. Jego serce przeszył ból. Blondyn spojrzał ze smutkiem na kumpla. To było już dwa miesiące. Brunet stracił radość życia. Był markotny i przygaszony. Mógł dostrzec ból i cierpienie na twarzy Uchihy. Nic dziwnego stracił ukochaną. I nadal się z tym nie pogodził i nie pozbierał po tym.
- Sasuke.- zagadnął go wesoło niebieskooki.- możesz pójdziesz ze mną do klubu? - zaproponował mu. Skrzywił się.- nie mam ochoty.- żadna dziewczyna mu się tam podobała. Gdy jakaś z nim flirtrowała porówynawał ją do Haruno. I zawsze czegoś jej brakowało. Po prostu nie była Sakurą i nie był zainteresowany dziewczynami.- zostaw mnie samego.- dodał.
- Jak chcesz.- mruknął, wychodząc z klasy i kierując się do wyjścia. To ona zawiadomiła go przez telefon gdzie są, przyjechał tam, ale za późno. On też zawdzięczał jej wiele, ale nie zdążył jej podziękować. Wyszedł ze szkoły. Spojrzał na górę. Na jego twarzy pojawił się szok i zdumienie.- niemożliwe.- wyszeptał, ale zaraz się uśmiechnął, po czym odszedł zastanawiając się reakcji Uchihy.
Sasuke westchnął. Został sam w klasie. Nie miał ochoty iść do domu. Jego wzrok padł puste miejsce, gdzie zawsze siedziała.
- Sakura.- wyszeptał. Jego głos był przepełniony bólem i smutkiem. Tak bardzo za nią tęsknił. Odwrócił się w stronę okno. Na niebie dostrzegł kruka. Wydawał mu się znajomy. Zamrugał oczami. Ptaka nie było. Zdawało mi się pomyślał i otworzył okno. Do jego uszu doszedł melodyjny głos.*** Piosenka była wesoła, a zaraz taka smutna i nostalgiczna. Jego serce drgnęło. Wiedział do kogo on należy. Wstał z krzesła i wybiegł z klasy niczym burza. Wbiegł na schody, przeskakiwał po dwa stopnie. W jego serce wstąpiła nadzieja. Musiał jak najszybciej znaleźć się się na dachu. W końcu dostrzegł drzwi, otworzył je i wyskoczył niczym proca na dach. Rozejrzał się. W końcu dostrzegł postać stojącą na barierce. Stała i śpiewała. Na ramieniu dziewczyny siedział kruk. Różowe włosy związane w kitki podskakiwały na wietrze. W końcu skończyła śpiewać. Podszedł do niej z bijącym sercem.
- Sakura.- padło jej imię z jego ust. Odwróciła się do niego z uśmiechem.
- Witaj Sasuke.- to była ona. Nie śnił. Cała i zdrowa.
- Ty żyjesz...- ogromny ciężar spadł mu z serce. Przyjrzała mu się. Wyglądał miziernie. Sińce pod oczami. Widać było, że mało sypiał. Cierpienie w przygasłych, czarnych oczach. Ale nadal to był on. Ten który sprawił że jej serce zabiło dla niego.
- Tak.
- Jak to możliwe? Przecież sam widziałem jak ty...- umilkł, to nie mogło przejść mu przez gardło.
- Prawda.- przytaknęła.- ale widzisz udało mi się wtedy uskoczyć nim wszystkie płonące belki spadły na mnie. I nie wiem jakim cudem, ale wyczołgałam się stamtąd tylnym wyjściem, po czym zemdlałam. Znalazł mnie jakiś facet, który zawiózł mnie do szpitala, gdzie przeleżałam dwa miesiące. Miałam liczne poparzenia, ale zniknęły. Ja widzisz jestem tutaj. Wróciłam.- zakończyła. Uśmiechnął się.
- Ja też.- odparł.- i to bardzo.- oczy ożywiły mu się. Nareszcie był szczęśliwy.
- Kocham cię.- wyznała mu.
- Ja ciebie też.- zeskoczyła z barierki i rzuciła mu się w ramiona, złapał ją okręcając różowowłosą dookoła siebie. W końcu zatrzymał się. Uśmiechnęli się do siebie szczęśliwi. Ich usta złączyły się w pocałunku.
Już nigdy nie wypuszczę cię z ramion
będziemy szli razem przez życie trzymając
się za ręce. Nigdy nie puszczę twej dłoni
już nigdy, obiecuję ci to...
cuuuuuuuuuuuudooooooooo... Jusia masz zdolnych czytelników...
OdpowiedzUsuń