wtorek, 7 sierpnia 2012

Jednopartówka numer 6

„Zbawiciel”
Młodo wyglądający chłopak o kruczoczarnych włosach zmierzał przez długi, słabo oświetlony korytarz. Celem było pomieszczenie, w którym urzęduje szef. Był jego ulubieńcem, najważniejsze misje czy zadania zawsze powierzał właśnie mu. Zaufanie w takim świecie było bardzo istotne, a biorąc pod uwagę to, że nie są „normalni” równało się z życiem. Pewnym ruchem złapał na klamkę nie pukając i pchnął drzwi do przodu. Spojrzał w ciemne oblicze swojego pana, które teraz załamał ukazując niewielki uśmiech.
- Sasuke – powiedział – Siadaj! – wskazał na fotel naprzeciwko niego. Chłopak wykonał polecenie i bez słowa czekał na kontynuacje opowieści. – Pewnie domyślasz się o co chodzi…
- Tak, Madara. – był z nim na „Ty” i tylko jemu oraz jego starszemu bratu pozwalał się nazywać po imieniu. Inni od razu zapłacili by za taką zniewagę surową karą. – Jakieś zadanie, coś w tym guście?
- Zgadza się. Jednak ta misja będzie bardzo ważna…
- Każda jest. – przerwał mu. Odpowiedział na to chrząknięciem, co młodego Uchihę miało sprowadzić do pionu. Madara zdecydowanie miał dość, że Sasuke za dużo sobie pozwala. Westchnął.
- Tak, ale ta wyjątkowo. Zrozumiesz zaraz. – wstał z zajmowanego miejsca i podszedł do swojej wielkiej komody wypełnionej dokumentami o różnej tematyce. Otworzył i długo nie szukał, był przygotowany. Podszedł do biurka, przy którym siedział kruczowłosy i położył mu przed nosem teczkę. Sasuke spojrzał na szefa, następnie na przedmiot, który przyniósł i zajrzał do środka zachęcany gestami Madary. W środku znajdowały się informacje, było ich niewiele, zaledwie strona. Dotyczyły ich poszukiwanego wroga.
- Nie rozumiem. – mruknął Uchiha przyglądając się kartce.
- Musisz tą osobę znaleźć. Wiem, że dużo nie jest napisane… - wrócił na poprzednie zajmowane miejsce – Ale wreszcie musimy się rozprawić z tymi aniołkami. Na zawsze. – powiedział surowo podpierając podbródek o splecione dłonie.
- To niemożliwe. Mam odnaleźć przywódcę tych uskrzydlonych niewiniątek wiedząc tylko, że… - spojrzał na informację - Cholera! Właściwie nic nie wiem! – Madara spojrzał w tą samą stronę i wskazał na odpowiednie miejsce.
- Możemy przypuszczać, że ma w tej chwili około siedemnastu lat. Z pewnością mieszka w samym sercu Tokio, w końcu nigdy nie zmieniają swojej „bazy”. A skoro jest niepełnoletnia, najbliższa szkoła jest przy Parku Wiśni. Stąd już z górki. – popatrzył na lekko zdenerwowanego Uchihę. Zawsze był wybuchowy, łatwo się irytował, więc taka sytuacja nie robiła na nim większego wrażenia – Łatwo poznasz osobę, która posiada ten tatuaż.
- Tak. Będę chodził po liceum i zrywał koszulę komu popadnie. – zakpił kruczowłosy. Madara ponownie westchnął.
- Przecież potrafisz rozpoznać anioła… – mruknął – Masz po prostu odnaleźć tę postać i ją unicestwić. My zajmiemy się resztą. – dokończył spoglądając na zegarek – A teraz przepraszam, jestem umówiony. – wstał i zaraz zniknął za drzwiami swojego gabinetu. Sasuke przypatrywał się kiepskim opisom osoby, której miał się pozbyć. Wiedział, że pokonanie przywódcy ich odwiecznego wroga, nie będzie łatwą sprawą. Czasem przeklinał dzień, w którym stał się tym, kim jest. Przemiana w demona była szybka i bezbolesna, ale niewidzialne blizny pozostawały na zawsze. Strata rodziny, znajomych bolała go najbardziej, jednak z wiekiem przestawał o tym myśleć. Wykonywanie poleceń Madary stało się najważniejsze, unicestwienie jak największej ilości anielich dusz była celem życia. Uchiha wreszcie wstał, zamknął teczkę, a potem złapawszy ją w rękę wyszedł i z rozmachem trzasnął drzwiami.
W najpopularniejszej szkole w całej Japonii zabrzmiał dzwonek na przerwę. Z klas wybiegli znudzeni lekcjami uczniowie. Z jednej z nich spokojnie wyszła piękna, różowowłosa nastolatka o hipnotyzujących oczach. Za nią szli zagadani przyjaciele. Razem z nimi tworzyła najpopularniejszą ekipę w całym liceum. Dyskutowali o niezapowiedzianym sprawdzianie, który zaskoczył ich na matematyce.
- Powinna nam powiedzieć… - mruknęła Ino będąca najbardziej niezadowolona z zaistniałej sytuacji. Ze zdaniem blondynki zgadzał się Kiba, brunet, który jest rozchwytywany przez dziewczyny.
- To było chamskie, wiedziała, że nikt nie potrafi. – powiedział. Idąca na przedzie dziewczyna rozglądała się nerwowo na boki. Zielonymi oczyma analizowała obszerny, pomarańczowy korytarz, przez który chodziła młodzież. – Sakura? – stanął przed nią Kiba.
- Macie problemy, ma prawo zrobić, to zrobiła. – odpowiedziała dobitnie. Z jej zdaniem nikt się nie kłócił, jest najważniejszą osobą w tej ekipie. Różowowłosa rozejrzała się ponownie i ujrzała tego, kogo chciała. Machnęła raz ręką i spojrzała na przyjaciół. – A teraz macie zadanie: musicie jakimś cudem mnie usprawiedliwić na japońskim. – przelotnie pocałowała w policzek Ino i pobiegła w stronę stojącego na końcu korytarza blondyna.
- Znowu? – westchnął brunet. – Czy ona w ogóle zda? – spojrzał na dziewczynę. Wzruszyła ramionami i popatrzyła w stronę oddalającej się Sakury.
Kiedy zobaczył zbliżającą się zielonooką odwrócił się w stronę drzwi wejściowych, wiedząc, że podejdzie jeszcze do swojej szafki. Tak jak się spodziewał różowowłosa wykręciła kod i rzuciła czarny plecak do środka. Chwyciła żółty sweterek i zarzuciła na siebie. Zatrzasnęła metalowe drzwiczki i pobiegła w stronę wyjścia. Skierowała się w stronę pokaźnego motocyklu, przy którym stał blondyn z zadziornym uśmieszkiem. Odwzajemniła gest i podeszła bliżej, ten bez słowa podał jej kask, który od razu włożyła i sam wsiadł na maszynę. Sakura usiadła z tyłu i objęła go rękami, po czym ruszył.
Kruczowłosy siedział w swoim Mercedesie i niecierpliwie czekał na swojego brata. Ponownie spojrzał na zegarek, na którym widniała godzina 13:45. Umówili się piętnaście minut temu, Itachi zawsze się spóźnia. Westchnął i wyszedł z samochodu. Rozejrzał się uważnie i dojrzał mężczyznę o długich włosach kierującego się w jego kierunku.
- Alleluja! – krzyknął w jego stronę i podniósł ręce do góry – Dłużej się nie dało?
- Przepraszam braciszku. – odpowiedział złośliwie, ponieważ wiedział, że Sasuke nie lubi, gdy tak do niego się zwraca. Obszedł samochód i wrzucił czarną torbę do bagażnika, a potem usiadł na miejscu pasażera. Sasuke szepcząc złośliwe uwagi w kierunku brata pod nosem, wrócił za kierownicę i ruszył z piskiem opon w stronę Japonii. Miał tą misję wykonać sam, jednak poprosił o pomoc Itachi’ego. Jest drugim „pupilkiem” Madary, więc zapewne i tak nie miałby nic przeciwko. Z resztą Sasuke postawiłby na swoim. W demona przemienił go właśnie starszy brat, pod wpływem szefa, aby młody Uchiha niczego się nie spodziewał. Itachi był i jest jego najlepszym przyjacielem, zawsze może mu ufać.
- Myślisz, że to będzie kobieta? – spytał znienacka starszy z nich spoglądając na brata. Ten skupiony na trasie nie odpowiedział. Co prawda zdawał sobie sprawę, że siła tego anioła była prawdopodobnie dziedziczona od strony żeńskiej, ale wszystko było mu jedno. Tu chodziło tylko o unicestwienie osoby, przez którą demony nie mogą przejąć władzy. Są ciągle powstrzymywani przez broniących dobra bohaterów, do których ma niemiłosierny wstręt. Jeżeli tak zwany „Prawdziwy Anioł” jest tam, gdzie podejrzewają, zabije go bez namysłu. Bez względu na wszystko.
Blondyn zatrzymał się przed pokaźnym pałacem, który był otoczony przepięknym, różnokolorowym ogrodem. Sakura zeszła z motocyklu i zdjęła kask, jedną ręką przeczesując różowe włosy. Za każdym razem to miejsce robiło na niej wrażenie. Uwielbiała to otoczenie, ponieważ znajdowało się na obrzeżach zatłoczonego miasta. Wokół był tylko las, po którym z resztą także uwielbiała spacerować wytoczoną przez siebie ścieżką. Z kaskiem w ręce, z pewną miną zaczęła kierować się w stronę budynku. Szła z niesamowitą gracją, niemal nie dotykając ziemi. Blondyn zabezpieczając swój motocykl, ruszył za nią. Przed wejściem przegonił ją i otworzył drzwi. Podziękowała mu uroczym uśmiechem i weszła do środka. Odłożyła trzymany przedmiot na komodzie zaraz obok, następnie ruszyła w znanym sobie kierunku. Jej przyjaciel szedł przy niej w ciszy. Gdyby ktoś ich zobaczył stwierdziłby, że wyglądają podejrzanie idąc równym tempem, z niewielkim uśmiechem, nie wymieniając ze sobą ani jednego słowa. Różowowłosa zapukała grzecznie do pokaźnych, białych drzwi, a kiedy usłyszała ciche „zapraszam” śmiało ruszyła do środka. Na skórzanej, czerwonej jak krew kanapie siedziała starsza kobieta, nie będąca zmęczona wiekiem, a obok stała najlepsza przyjaciółka Sakury, ciemnowłosa Hinata o nienaturalnie białych oczach. Prezentowała się jak zawsze cudownie, o co zielonooka zawsze była zazdrosna. Biała sukienka przed kolana, spięta w pasie świetnie na niej leżała, a delikatny rumieniec dodawał jej uroku. Na widok tej niewinnej postaci każdy się uśmiechał, także Sakura. Kochała ją jak siostrę, dzieliła z nią wszystkie sekrety, ten najważniejszy także.
- Sakuro, jak dobrze, że jesteś. – odezwała się starsza kobieta – Czekałam na Ciebie.
- Wiem, Hano. – odpowiedziała i podeszła do Hinaty – Nie było Cię dzisiaj w szkole. – powiedziała z wyrzutem.
- Przepraszam, musiałam tu zostać. – powiedziała prawie szeptem darząc różowowłosą nieśmiałym uśmiechem. – Naruto był? Pytał się o mnie? – spojrzała na przyjaciółkę pełnym zaciekawienia wzrokiem. Od zawsze była w nim zakochana, jednak niebieskooki nie wyrażał zainteresowania jej osobą. Mimo, że na pierwszy rzut oka było widać, że Hinata mogłaby zrobić dla niego wszystko, on traktował ją tylko jako przyjaciółkę, co ją jak i Sakurę odrobinę martwiło.
- Nie było go w szkole, sama nie wiem dlaczego. Nic mi nie mówił. – odpowiedziała prosto z mostu.
- Dziewczyny, to chyba nie czas, aby rozmawiać o takich rzeczach. – roześmiał się blondyn, który w tej chwili siedział na brzegu czerwonej kanapy. Hinata zaraz się zaczerwieniła, a różowowłosa także się zaśmiała.
- Tak, tak. Wiem. Ale o co chodzi? – zapytała się coraz bardziej ciekawa. Dziewczyna o długich, granatowych włosach usiadła przy Hanie.
- Prawdziwego Anioła wciąż nie odnaleziono… - zaczął blondyn.
- To też wiem, Deidara. – mruknęła nieco zirytowana tym, że przeciągają całą sprawę – Co było tak ważne, abym musiała uciekać z matmy? – na to zdanie chłopak znowu zaczął się śmiać, a Hinata cicho zachichotała.
- Właśnie to. Jeżeli nie znajdziemy go przed demonami, może być bardzo, ale to bardzo nie dobrze. – powiedziała poważnie Hana przywracając towarzystwo na ziemię. Sakura spojrzała niepewnie na starszą kobietę, która była jednocześnie jej przyjaciółką, jak i mentorką. Była jej przewodniczką po świecie, do którego nigdy nie spodziewała się wstąpić i nikt nie wytłumaczył różowowłosej dlaczego tak się właśnie stało. Z dnia na dzień stała się istotą niezwykłą, z którą wiążę się wielka odpowiedzialność. Deidara, który najwidoczniej nie był świadomy powagi sytuacji nie potrafił pohamować śmiechu, a Hinata tak samo zdziwiona jak jej przyjaciółka siedziała z niezrozumiałą miną.
- Tak, właśnie… - kontynuowała Hana, patrząc srogo na blondyna, który zaraz zastygł w bezruchu – Musimy odnaleźć tego Anioła, albo inaczej i my zginiemy.
- Nie rozumiem. – powiedziała nieśmiało Hinata – Nie wiemy gdzie on jest, jesteśmy świadomi tylko tego, że istnieje. Jedynie to nas utrzymuje przy życiu?
- Z tego co wyczytałam, nasza siła znacznie słabnie po zabiciu Prawdziwego Anioła… - pochwaliła się swoją wiedzą Sakura krzyżując ręce na piersi.
- Zgadza się. – powiedziała Hana – Kiedy on zginie, zginiemy i my, a wtedy demony mają prostą drogę do opanowania świata i zamordowania niczego nieświadomych ludzi. – powiedziała dość dobitnie – Musimy go odnaleźć, od tego zależy nie tylko nasze życie. – dziewczyny drgnęły, a Deidara zawzięcie popatrzył na mentorkę. Zdawali sobie sprawę jak poważna jest ta sytuacja, ale nie wiedzieli jak mają odnaleźć postać, która jest w stanie wszystkich uratować.
Sasuke opierając się o maskę swojego samochodu rozmyślał nad tym jak zabrać się do swojej misji. Coraz bardziej żałował, że jednak zabrał swojego brata, ponieważ póki co tylko go irytuje. Spojrzał na Itachi’ego w ciszy tankującego Mercedesa. Po ostatniej kłótni zaraz po opuszczeniu granicy Chin nie odzywali się do siebie, ani słowem. Był od niego starszy, jednak Sasuke wydawało się, że to jednak on jest dojrzalszy. Kiedy zobaczył jak oddala się do budynku w celu zapłacenia za paliwo, usiadł na miejsce pasażera. Jeszcze przed kłótnią umówili się, że przez połowę drogi prowadzi starszy Uchiha. Kruczowłosy oparł głowę i przymknął oczy. Był zmęczony całą tą sytuacją, a jeszcze nic nie zrobił. Jak ma znaleźć Anioła, pod postacią człowieka, którego może rozpoznać wyłącznie przez charakterystyczny tatuaż, który ciągnie się od prawej łopatki do połowy pleców? Prawdą jest, że potrafi rozpoznać anioła, ale zastanawia się czy ten Prawdziwy nie jest specjalnie chroniony. Gdyby nie był, zapewne dawno by go złapali i cały świat byłby już w ich rękach. Poza tym, ma tylko informację o miejscu zamieszkania oraz o szkole, w której ma go szukać. Beznadziejna sytuacja. Szukanie Prawdziwego Anioła jest jak szukanie igły w stogu siana. Praktycznie niewykonalne. Usłyszał zamykające się drzwi i spojrzał w tamtą stronę. Wciąż naburmuszony Itachi odpalił samochód i bez słowa wyjechał z terenu stacji paliw. Mieli jeszcze kawałek drogi, ale przy tempie w jakim zazwyczaj prowadził Uchiha, pewne było, że będą przed świtem.
Następnego dnia Sakura z Hinatą zjawiły się w szkole wyjątkowo wcześnie. Liceum było niemal puste, nie licząc pracowników szkoły, co niektórych nauczycieli i prymusów. Po całonocnym szukaniu jakichkolwiek informacji dotyczących ich „źródła życia” były zmęczone psychicznie, ponieważ fizycznie nigdy nie będą. Hinata skierowała swoje kroki na teren szkoły na powietrzu przeznaczony do spożywania obiadów. Sakura ze smętną miną niemal poczołgała się za nią. Kiedy wyszły dojrzały siedzącego przy jednej z ławek blondyna dokładnie czytającego notatki z zeszytu. Na jego widok ciemnowłosa od razu się rozchmurzyła.
- Znowu się ma sprawdzian nie nauczył… - mruknęła różowowłosa kierując się za przyjaciółką idącą szybkim krokiem w stronę niebieskookiego. Faktycznie, uczył się na kartkówkę, która miała być z historii.
- Cześć Naruto. – odezwała się śmiało Hinata, co delikatnie zaskoczyło Sakurę. Zwykle była przy nim na tyle niepewna, że przywitanie się sprawiało jej trudność. Białooka przysiadła się obok, za to druga z nich naprzeciwko, opierając głowę o położone na stole ręce, a jej twarz doszczętnie przysłoniła burza różowych włosów. Naruto spojrzał na uśmiechniętą Hinatę, po czym odwzajemnił jej gest, następnie popatrzył niepewnie na zielonooką.   
- Hej dziewczyny. Coś się stało? – podniósł przy tym kilka różowych kosmyków, co miało zmotywować dziewczynę do podniesienia na niego wzroku.
- Przez całą noc uczyłam się na ten przeklęty sprawdzian. – skłamała Sakura. Miała to już opanowane, praktycznie na każde swoje „przewinienie” miała gotową wymówkę, wytłumaczenie. Naruto spojrzał przestraszony na przyjaciółkę, po czym przeniósł swój wzrok na notatki. Po tym oświadczeniu różowowłosej, chłopak stwierdził, że sprawdzian będzie wystarczająco trudny, żeby go miał okazję oblać, a on jest noga z historii. Hinata spojrzała na zielonooką ze smutkiem. Widziała jak w nocy starała się wyszukać wszelkich informacji dotyczących Anioła, jednak każda próba kończyła się fiaskiem. Zawzięła się, a ona dobrze wie, że nigdy tak łatwo się nie poddaje, a w tej chwili cena była wysoka. Za wysoka.
Itachi rzucił się twarzą w poduszkę na miękkie łóżko. Kiedy dojechali do pierwszego, lepszego hotelu bracia już się pogodzili. Przez całą drogę rozmawiali jak mają zacząć swoją misję. Sasuke stanął przy oknie, otworzył je na oścież i przyglądał się małym dzieciom bawiących się na placu zabaw. Przypomniał sobie czas, kiedy do on szalał ze swoim bratem za piłką pokonując znajomych. Od zawsze razem tworzyli świetną ekipę, nikt nie zdołał ich przezwyciężyć. Młody Uchiha po raz kolejny powtarzał sobie słowa, które miał powiedzieć na spotkaniu z dyrektorem. Najlepszym sposobem odnalezienia Anioła w szkole, będzie po prostu zapisanie się do niej. Umówili się, że zrobi to tylko on, ponieważ Itachi wygląda na co najmniej 20-latka. Z godziny na godzinę był coraz bardziej zdeterminowany, gdyby mógł zabiłby Anioła tu i teraz, nie zważając uwagi na świadków, których z resztą też by się pozbył. Zwrócił wzrok na swojego brata. Itachi przeglądał zawzięcie jakąś gazetę, z myślą, że wszędzie mogę być poszlaki. Sasuke usiadł na fotelu stojącym przy drzwiach balkonowych z westchnięciem. Mimo, że wiedział co ma robić, obawiał się, że cały plan zda się na nic.
Przez kolejne dni informacji przybywało, jednak cały czas było ich za mało. Różowowłosa w delikatnie zielonej sukience do kolan z ładnie zdobionym, krótkim rękawem stała w ogrodzie z kubkiem herbaty ziołowej w ręku. Natłok zdarzeń ostatniego tygodnia, nie tylko w szkole ją lekko przytłoczyło. Do Tokio przyjechało kilku, ważnych aniołów, który mieli pomóc w poszukiwaniu Prawdziwego. Delikatny wiatr przeczesywał jej włosy, wzięła łyk napoju. W tym miejscu potrafiła się wyciszyć, uspokoić, uciec od swojego, wiecznego życia chociaż na kilka minut. Usłyszała kroki za sobą i automatycznie się odwróciła. Dostrzegła zbliżającą się sylwetkę przyjaciółki. Hinata w podskokach podeszła do Sakury z szerokim uśmiechem.
- Wiesz, Naruto zaprosił mnie do kina. – niemal zaśpiewała ze szczęścia. Zielonooka uśmiechnęła się z myśli, że blondyn wreszcie zwrócił uwagę na uczucia swojej koleżanki. Przynajmniej jeden plus ostatnich dni. – Cieszę się, że jutro już piątek! Pamiętasz, jak obiecałaś mi, że pójdziemy na spacer po całym Tokio? – faktycznie, jakiś czas temu Sakura przysięgła, że obejdą całe miasto, aby znaleźć miejsce, w którym ich paczka mogłaby się spotykać. Co prawda mogliby tutaj, jednak miejsce nie jest dla nich. Różowowłosa uśmiechnęła się na tę myśl i zaczęła planować trasę, którą będą się kierować.
Tydzień po przybyciu do stolicy Japonii, Sasuke znalazł się w liceum. W okularach przeciwsłonecznych wkroczył pewnym krokiem do środka zwracając uwagę wszystkich dookoła. Chłopak szedł w stronę gabinetu dyrektora, z którym już wcześniej się skontaktował. Pukając do drzwi usłyszał głośne „proszę poczekać” przez co przeklął pod nosem. Wszystko musi mu robić na złość, przedłużając jego zadanie. Oparł się o ścianę i rozejrzał. Wzrok zainteresowanych dziewczyn spływał z niego jak woda, jednak ten dobrze przyglądał się każdej z nich. Nie wyczuwał żadnego anioła, co go zirytowało. Ta misja może być jeszcze trudniejsza niż każdy podejrzewał. Usłyszał głośny śmiech, więc zaraz odwrócił w tamtą stronę głowę. Ściągnął okulary. Nigdy nie sądził, że kobieta może być tak piękna. Zielone oczy spotkały się z jego mrocznym wzrokiem i zaiskrzyły ciekawością. Pełne usta ułożyły się w uśmiech, którego ciężko zapomnieć. Machnął kilka razy głową i wszedł do gabinetu słysząc polecenie dobiegające z wewnątrz. Nie jest tu, aby spotykać się z dziewczynami, ale jej uroda długo nie zejdzie mu z oczu.
Zatrzymała się na chwilę. Kiedy zobaczyła ten tajemniczy wzrok serce zaczęło jej bić szybciej. Wiedziała, że musi go poznać, bo inaczej nie przeżyje spokojnie doby. Mimo, że widzieli się tylko parę sekund, poczuła, że ten też się nią zainteresował. Jej nietypowy kolor włosów i niesamowite oczy zdecydowanie zwracają na Sakurę uwagę.
- Halo? – pomachała jej przed oczami Ino, budząc różowowłosą jak ze snu. Blondynka też go widziała i zrozumiała zachowanie przyjaciółki. – Pomogę Ci z nim. – szepnęła, aby tylko ona usłyszała i jakby nigdy nic poszła dalej. Druga z nich uśmiechnęła się, zdajając sobie sprawę, że kwestia Anioła może zejść na drugą pozycję. Hinata spojrzała na Sakurę z zmieszaną miną, kruczowłosy wydał jej się podejrzany i tak łatwo mu nie zaufa.
Sasuke z planem lekcji w ręce wyszedł z gabinetu dyrektora. Przyglądając się mu, poszedł w stronę klasy, w której miał pierwszą lekcję. Zastanawiał się kim była dziewczyna o tak hipnotyzujących oczach, chciałby ją poznać bliżej. Przeklął pod nosem. Nie po to tu przyjechał! Jednak jego ciekawość zawsze bierze górę. Może uda mu się załatwić obie sprawy w jednym czasie? Z resztą, co go obchodzi jakaś różowowłosa lalusia?! Nikt, nigdy jeszcze tak bardzo go nie zaintrygował. Tak czy inaczej, musi sprawdzić kim ona jest, a może ma jakieś informacje… A może sama jest Aniołem… Rozejrzał się dokładnie. Jego osoba wzbudziła w tej szkole niemałe zainteresowanie, ponieważ nikt go tutaj nie widział. Sasuke podszedł pod klasę i stanął przy drzwiach. Czuł, że to będzie długi dzień.
Po drugiej lekcji Sakura poinformowała przyjaciół, że idzie do biblioteki. Musiała poszukać książki na temat historii Japonii, bo została wytypowana do jednego z najważniejszych konkursów. Idąc do źródła wiedzy, delikatnie oglądała się za siebie z nadzieją, że spotka ciemnowłosego przystojniaka. Weszła do środka i skierowała swoje kroki w stronę półek z książkami historycznymi. Było ich mnóstwo, ale chciała taką, która zawierała w sobie wiele, przydatnych informacji. Przyglądając się dwóm, podobnym księgom dostrzegła za półką, między innymi encyklopediami czarne oczy, zawzięcie się jej przyglądające. Przeszła obok patrząc prosto w nie. Przesunął się za nią. Tak, spoglądając sobie głęboko w oczy doszli do końca półki i spojrzeli na siebie w pełni. Na widok ujrzanej postaci, dziewczyna uśmiechnęła się.
- Cześć – powiedziała pewnie – Jesteś nowy, prawda?
- Tak – odparł kruczowłosy – Mam na imię Sasuke, a Ty…? – dodał podając jej dłoń.
- Sakura – chwyciła wyciągniętą rękę, a następnie chłopak złożył na niej pocałunek, różowowłosa zachichotała. – Cóż za maniery, nie każdemu to się zdarza. – na to zdanie uśmiechnął się zadziornie, już zdobył jej sympatię. Resztę przerwy spędzili razem w bibliotece. Rozmawiali głównie o historii Japonii, dla której różowowłosa tu przyszła. Ich pogadanki nie przerwał nawet dzwonek. Kiedy stwierdzili, że już nie opłaca im się iść na resztę lekcji, postanowili mile spędzić dzień w parku. Sakura ostatecznie nie wypożyczyła żadnej książki. Wolnym krokiem wyszli z budynku i skierowali swoje kroki w stronę wysokich drzew wiśni, do których oboje mieli okropny sentyment. Zaczęli rozmawiać o sobie, o tym jak wiedzie im się w życiu. Nawet to, że każde, kolejne zdanie było kłamstwem, nie zmyliło ich. Mile im się rozmawiało siedząc pod kwitnącym drzewem. Sasuke nie mógł uwierzyć, że od tak długiego czasu miał dobry kontakt z kobietą, z którymi rozmawiał tylko jak czegoś chciał.
- A łańcuszek? – spytał nagle kruczowłosy wskazując na zawieszkę dziewczyny w kształcie okręgu, wcześniej nie zwrócił na niego uwagi.
- Razem z koleżanką dostałyśmy podobne od jej babci. Mają nas chronić, czy coś w ten deseń. Jakieś brednie, ale nie chciałyśmy robić staruszce przykrości. – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Sasuke się zamyślił. „Mają nas chronić…”. Czyżby chodziło jej o moc Anioła? Może ten łańcuszek blokuje możliwość mu wyczucia w pobliżu jego celu… Nie jest w tej szkole nawet dzień, a już trafia na bardzo pomocne poszlaki. Sakura spojrzała na niego nieco zdziwiona. – Coś się stało? – musiała jego zamyślenie wziąć za co innego.
- Nie, skąd, wszystko w porządku. – odpowiedział, aby nie robić podejrzeń. Nagle telefon dziewczyny zadzwonił. Różowowłosa sięgnęła po niego, widząc SMS’a od przyjaciółki, od razu go odczytała.
- Prze-Przepraszam, ale muszę już iść. – powiedziała niepewnie, poczym wstała sięgając po swój plecak i szybkim ruchem zarzucając go na ramię – Spotkamy się jutro, w szkole. Cześć! – uśmiechnęła się i pobiegła przed siebie. Sasuke rzucił krótkie „Pa”, zaczął rozmyślać co ją tak spłoszyło. Czyżby był bliżej celu niż myślał? Kiedy różowowłosa ostatecznie zniknęła za zakrętem, chłopak wstał i udał się do hotelu.
Sakura wpadła do pałacu i z rozpędem pobiegła w stronę największej sali. Gdy dostała informację, że jest więcej wiadomo na temat Anioła, obudziła się i przypomniała co jest teraz najważniejsze. Najpierw uratuje życie swoje, jak i innych, a potem będzie flirtować z kruczowłosym. Zatrzymała się przed pięknie zdobionymi, złotymi drzwiami i pchnęła je do przodu. Pewnym krokiem weszła do środka, gdzie znajdowało się kilku gościnnych aniołów, jej przyjaciele oraz Hana. Na widok dziewczyny, obecni mężczyźni zaczęli dyskutować, ponieważ jej uroda przyciągała uwagę jak jej kolor włosów. Podeszła do Hinaty, która stała z niepocieszoną miną. Pewnie domyślała się z kim Sakura spędziła popołudnie. Rożowowłosa westchnęła.
- O co chodzi? – zaczęła prosto z mostu uciszając w ten sposób rozmawiających facetów.
- Osoba, której szukamy jest w Tokio. – odpowiedział Deidara stojący zaraz za Haną – I jest gorzej niż myśleliśmy…
- O co chodzi?! – wybuchła Sakura, którą przedłużanie przemówień niemiłosiernie irytowało.
- Demony już na niego polują. Nie wykluczone, że znajdą go szybciej od nas. – powiedziała Hana na tyle głośno, aby pozostali także ją usłyszeli – Mogą dopaść też nas, więc proszę, trzymajcie się przynajmniej w dwójkach. – na to oświadczenie różowowłosa drgnęła. Spóźnili się, już wiedzą więcej od nich. Demony są bezlitosne, kiedy znajdą Anioła, nie zawahają się. W zielonych oczach ukazała się zawziętość. – Sakuro, co wiesz na temat mężczyzny, który przybył do waszej szkoły? – Hana wskazała dłonią ją i Hinatę. Różowowłosa spojrzała na przyjaciółkę, która miała już okazję powiedzieć o nowym uczniu. Co prawda do bardzo rozważne z jej strony, ale jeżeli chodzi o Sasuke, ona traciła głowę. Czyżby zakochała się od pierwszego wejrzenia? Nie, to nie możliwe. – Sakuro… - poganiała ją mentorka.
- Sasuke… Ma 19 lat i przeprowadził się z Chin, gdy jego rodzice zmarli. Tylko… Tyle. – wiedziała, że gdy skłamie, wyczują to, więc musiała powiedzieć przynajmniej część prawdy.
- Nie wiemy nic o nazwiskach demonów, ale ich baza jest dokładnie w Chinach. – odezwał się jeden z gości – Jest jednym z podejrzanych.
- Zjawił się akurat o złej godzinie i w niewłaściwym miejscu. To nie czyni go od razu podejrzanym! – ku swojemu, oraz innych zdziwieniu różowowłosa próbowała bronić swojego nowego znajomego. Wiedziała, że jeżeli go oskarżą nie będzie mogła go zobaczyć.
- Każdy jest podejrzany, póki nie udowodni swojej niewinności… - mruknął Deidara siadając na fotelu. Sakura była na straconej pozycji.
Rozzłoszczony z powodu, którego młody Uchiha nie mógł wymyśleć, Itachi wędrował w jedną i drugą stronę po pokoju hotelowym. Kiedy Sasuke powiedział wszystko co odkrył już pierwszego dnia, starszy brat próbował ustalić ile w tym prawdy. Słyszeli o amuletach, które powstrzymują wykrycie anioła, ale nie sądzili, że taka silna postać będzie od tak chodzić do liceum. Sasuke siedząc na łóżku patrzył na myślącego brata. Najgorsze jest to, że jeżeli Sakura okaże się być jednym z jego wrogów coś w nim pęknie. Nie zna jej długo, ani na tyle dobrze, ale poczuł do niej sympatię, o którą u demonów trudno. Jeżeli to się potwierdzi, sprawa stanie się jeszcze bardziej skomplikowana.
Następnego dnia po lekcjach planowała pójść na zakupy. Potrzebowała chwili wytchnienia, zapomnienia, o wszystkich aktualnych sprawach. Przez cały dzień myślała o kruczowłosym. Przypominała sobie miłe popołudnie z nim spędzone. Skierowała się do wyjścia i obmyśliła plan sklepów, które odwiedzi. Wyszła z budynku i poszła w stronę swojej ulubionej galerii, która była dwie przecznice dalej. Przechodząc przez ulicę ktoś brutalnie wymusił pierwszeństwo. Samochód zatrzymał się, a właściciel wyszedł. Już miała krzyknąć, żeby uważał jak jeździ, kiedy spojrzała na postać, która stała przed nią. Sasuke najwidoczniej tak samo zaskoczony jak ona, uśmiechnął się delikatnie. Dziewczyna zeszła na chodnik i odwzajemniła gest. Kruczowłosy podszedł do niej.
- Przepraszam, zamyśliłem się… - wytłumaczył się, chociaż samym swoim przybyciem, różowowłosa mu wybaczyła.
- W porządku, nic mi nie jest. – odpowiedziała patrząc mu głęboko w oczy. Nigdy nie sądziła, że ktoś może mieć tak cudowne spojrzenie. Przy nim zapominała o wszystkim.
- Jestem Ci winny kolację… - spojrzał na zegarek – Chociaż, może jest jeszcze za wcześnie. Obiad? – podniósł jedną brew do góry, wywołując cichy chichot Sakury.
- Naprawdę nie trzeba.
- Ależ nalegam. – uśmiechnął się. Przy niej robił to zdecydowanie często. Ostatnio zachowywał się dość ponuro, ale kiedy ją poznał od razu było mu lżej na duszy.
- No… Dobrze. Niech będzie. – kruczowłosy pokazał jej dłonią auto, do którego się skierowała. Otworzył jej drzwi, a potem sam poszedł na swoje miejsce. Zapowiada się kolejne, mile spędzone popołudnie.
Zaprosił ją do najdroższej restauracji w mieście. Podczas posiłku rozmawiali ze sobą, śmiali się i nie myśleli o tym, że ktoś z ich otoczenia nie byłby zadowolony z tego spotkania. Po zjedzonym obiedzie wybrali się do tego samego parku co byli ostatnio. Tym razem spacerowali i podziwiali kwitnące wiśnie. Dziewczyna idąca z nim pod rękę zdradziła mu, że bardzo lubi te drzewa. Uwielbia wiosnę, na którą zakwitają, ponieważ w tym czasie ten park wygląda niesamowicie. Zdecydowanie się z nią zgodził. Był tu po prostu las, różowo-białych drzew, które świetnie współgrały z jeziorkiem, które także tam było. Usiedli przy nim i wymieniali swoje poglądy dotyczące miasta. Sakura, która miesza w nim już od jakiegoś czasu powiedziała, że mimo tego, że jest bardzo zatłoczone, są miejsca, w których uwielbia przebywać, między innymi chodziło jej o ten park. Sasuke nie przerywał jej, uwielbiał słuchać jej głosu. Był kojący, niczym śpiew ptaków. Kiedy się ściemniło Sasuke odwiózł Sakurę pod dom jej koleżanki, do której chciała przyjść po notatki z matematyki.
- Dziękuję. – powiedziała szczerze. Nigdy tak dobrze nie czuła się jak dzisiaj. Odpowiedział jej uśmiechem, od którego się uzależniła. Podeszła do niego, położyła rękę na jego ramieniu i pocałowała jego chłodny policzek. Był zaskoczony i jednocześnie zadowolony. Pomachał jej na pożegnanie oraz odprowadził wzrokiem do samych drzwi, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.
Przez kolejne dwa tygodnie sprawa nabierała rozpędu, a Sakura oraz Sasuke jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Nie wiązało się to z zadowoleniem Hany oraz Hinaty, jak i starszego brata Uchihy. Wiedzieli o sobie niemal wszystko, co mogłoby ich nie pogrążyć, nie wiedząc, że oboje u przeciwnych stron są podejrzani. Sami jednak nie chcieli w to uwierzyć. Zwykle los chce inaczej oraz podobno bardzo lubi płatać figle i jest okrutny w ich realizowaniu. Oni się nie przejmowali, mimo tego, że ich zażyłość jest niebezpieczna wciąż się spotykali. Oboje właśnie szli, ramię w ramię do szkoły. Sakura robiła za przewodniczkę w liceum, jak i w samym mieście. Sasuke otworzył jej drzwi, podziękowała mu. Uchodzili za najpopularniejszą parę, chociaż wcale nią nie byli. Zazdrosne spojrzenia dziewczyn kierowane w stronę różowowłosej spotykały ją niemal codziennie.
- Jaką lekcję masz pierwszą? – spytał idąc za Sakurą, która kierowała się do swojej szafki.
- Zdaję się, że W-F. – jęknęła na samą myśl. Nie lubiła swojej nauczycielki, okropnie męczyła klasę, z powodu jej niemiłosiernego lenistwa względem zajęć fizycznych.
- Nie będzie tak źle… - powiedział i oparł się o szafki obok. Dziewczyna wykręciła kod i wyciągnęła potrzebne książki na dzisiejszy dzień.
- Dobra, idę, nie chcę się spóźnić. – mruknęła i pomachała mu na pożegnanie. Odmachał jej raz i sam udał się pod swoją klasę.
Siedziała obok Hinaty w szatni. Przebrane i gotowe na kolejny zestaw męczarni przygotowany przez nauczycielkę znowu cicho rozmawiały na temat Anioła. Od tego czasu informacji przybyło. Szczególnie przydatną była ta dotycząca płci oraz wieku. Okazało się także, że anioły są zdecydowanie w tyle. Ciekawiło je przede wszystkim to, gdzie znajduje się Anioł, który pod postacią młodej dziewczyny ukrywa się gdzieś w mieście. Kiedy usłyszały dzwonek na lekcję, wstały i z niezadowoloną miną poszły na miejsce zbiórki.
Dostał cynk od brata, że będzie na niego czekał przed szkołą. Nie wiedział o co chodzi oraz jak ważna musiała być ta informacja, że nie poczekał aż wróci z liceum. Wyszedł z budynku i udał się na parking. Przy samochodzie stał Itachi z srogą jak na niego miną. Oznaczało to tylko jedno: wie coś, co może odbić się także na nim. Podszedł bliżej i nie zdążył powiedzieć słowa.
- Madara dzwonił. Anioły wiedzą, że ktoś je szpieguje. – powiedział od razu.
- Skąd wiedzą? – zaskoczony Sasuke nie wiedział co innego powiedzieć.
- Nie mam pojęcia. Madara dowiedział się tego od posłanników. – mruknął niezadowolony. Młody Uchiha też nie był zachwycony tym, że ich plan może nie wypalić. Nagle stanęli jak osłupiali. Ich oczy zmieniły barwę z czarnej na bordową, a potem na czerwoną. Czuli go. Czuli Anioła. Czuli tę ogromną moc. Oby dwoje.
- Cholera… - syknęła Hinata naciągając na siebie koszulkę z siatki oznaczającą do jakiej drużyny należy. Kucnęła i sięgnęła po łańcuszek. Sakura podeszła do niej i usiadła obok.
- Zerwał się? – wzięła od niej przedmiot i przyjrzała się – Nic się nie stało, naprawi się.
- Mam nadzieję. Babcia będzie niepocieszona. – zasmuciła się białooka, a następnie z nieopisaną miną złapała się za głowę głośno krzycząc.
- Hinata! – przestraszyła się Sakura, która chowając łańcuszek do kieszeni zaczęła potrząsać przyjaciółką za ramiona. Ciemnowłosa jakby się wyłączyła. – Hinata! – powtórzyła spanikowana, zwracając na siebie uwagę innych. Nagle usłyszała huk. Opierając nieprzytomną dziewczynę o ramie odwróciła głowę. Spostrzegła, że przy wywarzonych, szklanych drzwiach, które w tej chwili były w fragmentach stał Sasuke wraz z podobnym do siebie, jednak wyglądającym na starszego chłopaka. Kiedy podnieśli na nią wzrok ujrzała ich kolor oczu.
- O w mordę! – krzyknęła Sakura zdając sobie sprawę co się właśnie stało. Kruczowłosy, który szalenie jej się podobał, był jej wrogiem, był demonem. Widząc zbliżających się w jej stronę mężczyzn, różowowłosa wzięła przyjaciółkę na ręce i nie zwracając uwagi na zesztywniałych światków całej tej sytuacji pobiegła w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Używając całej siły i tuląc Hinatę do siebie przeskoczyła przez szklane drzwi i skierowała się do pierwszego, lepszego samochodu. Obejrzała się, Sasuke z towarzyszem biegli za nią. Rozejrzała się po parkingu i zobaczyła BMW, w którym siedział jej znajomy. Podbiegła i bez pytania położyła na tylnym fotelu ciemnowłosą. Podeszła od strony kierowcy, otworzyła drzwi, oraz w miarę delikatnie wyciągnęła z samochodu chłopaka. Ten zdezorientowany sytuacją, usłyszał tylko głośne „Obiecuję, oddam!” i zobaczył odjeżdżający z piskiem opon samochód. Sakura spojrzała w lusterko i nie zobaczyła Uchihy. Miała nadzieję, że ich zgubiła.
Wybiegając przez rozbite szkło bracia powoli trzeźwili. Sasuke rozejrzał się po parkingu i przeklął. Uciekła. Teraz było już pewne. Dziewczyna, która stała się dla niego bardzo bliska jest jego wrogiem. Miał nadzieję, że to nie będzie prawda, jednak przeliczył się. Spojrzał na Itachi’ego, który był zapewne bardziej zły z faktu, że przez cały ten czas jego młodszy brat miał osobę, której szukali przed nosem.
- Należy powiadomić szefa. Znaleźliśmy ją. – powiedział srogo starszy Uchiha. Sasuke tylko przytaknął głową. Miał mieszane uczucia.
Sakura nie zważając na kodeks drogowy i znaki, jechała sporo ponad 150 kilometrów na godzinę. Chciała jak najszybciej znaleźć się u Hany. Zastanawiało ją tylko dlaczego Hinata zemdlała po zerwaniu łańcuszka, a zaraz po tym pojawiły się demony. Spojrzała na przyjaciółkę, która nie wyglądała za dobrze. Przyśpieszyła, chociaż wiedziała, że jedzie z prędkością zdrowo przesadzoną. Wyprzedzała kilka samochodów na raz, słyszała jak kierowcy na nią trąbią, ale wszystko było jej jedno. Ledwo wyrobiła na zakręcie, zostało jej już kilkaset metrów. Z daleka widziała już pokaźną posiadłość. Skręciła w odpowiednią poprzeczkę i zajechała prosto przed wejście. Zatrąbiła kilka razy i wyskoczyła jak oparzona z auta. Otworzyła tylne drzwi i wzięła na ręce białooką, poczym pobiegła do budynku. Po drodze do pomieszczenia, w którym ostatnio najczęściej przesiadywali potrąciła Deidarę, który zaraz za nią pobiegł. Kopem wywarzyła drzwi i ujrzała zaskoczone spojrzenia osób, które znajdowały się wewnątrz, w tym mentorki. Sakura wbiegła do środka i położyła Hinatę na kanapie. Zdezorientowana Hana podeszła do dziewczyny, zaraz po tym wpadł blondyn.
- Co się stało?! – wykrzyczał zdenerwowany. Różowowłosa wyciągnęła łańcuszek i położyła na szyji Hinaty. Dziewczyna nie wyglądała dobrze, zwykle anioły są w świetnej kondycji, nigdy czegoś takiego nie widziała.
- Mój Boże, Sakuro, o co chodzi? – zapytała Hana kucając przy nieprzytomnej i próbując ją obudzić.
- Mieliście racje… - nie chciało jej to przejść przez gardło. Tak dobrze broniła chłopaka, w którym się zakochała, nie myśląc, że to co mówią jej bliscy jest prawdą. Nie chciała przyjąć tego do wiadomości, nie wierzyła, że tak sympatyczny chłopak chce ją zabić. – Cholera! Mieliście rację! – wykrzyknęła nie wiedząc już co ze sobą zrobić. Szybkim ruchem uderzyła o stojący na stole, cudownie ozdobiony dzbanek, który się rozbił na kilkaset, białych fragmentów. Podeszła do okna i oparła się o parapet, opuszczając głowę. – Sasuke jest demonem. – na to oświadczenie wszyscy zastygli. Zachowanie różowowłosej było nierozsądne. Deidara podszedł do Hinaty i próbował ocenić jej stan.
- Jest rozgrzana. – powiedział, dotykając jej czoła – To nienaturalne… - spojrzał na Sakurę – Skąd wiesz, że on nim jest?
- Oczy, czerwone oczy. – popatrzyła na niego – Tylko dlaczego teraz? – zamyśliła się przez chwilę i ją olśniło – Łańcuszek, który otrzymałyśmy od babci Hinaty naprawdę nas chronił.
- Czyli jej babcia wie. – mruknął blondyn, przyglądając się Hinacie – Ale dlaczego ona tak się zachowała? Przecież ja jestem przytomny, bez tego łańcuszka… - stwierdził, a Sakura jakby zahipnotyzowana podeszła bliżej. Podniosła do pozycji siedzącej przyjaciółkę i jednym ruchem rozerwała jej bluzkę na plecach. To co zobaczyła nie zaskoczyło jej tak bardzo jak całej reszty. Hana ze zdziwienia zasłoniła otwartą buzię.
- Siła Anioła jest za silna, żeby jej ciało to zniosło… - wyszeptała różowowłosa przejeżdżając palcem po pokaźnym tatuażu na plecach Hinaty – Łańcuszek powstrzymywał jego moc, aby nikt nie odkrył gdzie jest. – wszystko stało się jasne. Sakura połączyła tą układankę w jedną całość. Z informacji, z którymi zapoznawała się przez ostatnie tygodnie, wiedziała, że Anioł jest poza kontrolą. Ten, w którym się znajduje jest tylko marionetką. Prawdziwy Anioł uaktywnia swoją moc podczas niebezpieczeństwa. Hinata tego nie czuła, ponieważ chronił ją amulet. Gdy został zerwany nie dość, że demony ją wyczuły, to jeszcze moc, na którą ciemnowłosa jest za słaba ujawniła się. Zwykły przypadek był ostatnim elementem, którego nie mogli odnaleźć. Łańcuszek, który znajdował się na szyi ciemnowłosej zaczął dawać rezultaty. Dziewczyna powoli odzyskiwała przytomność, a tatuaż zanikał. Saukra położyła z powrotem przyjaciółkę na kanapę i spojrzała jej w oczy.
- Znaleźliśmy Anioła. Znaleźliśmy Ciebie. – powiedziała, sprawiając, że w pół przytomne oczy zajaśniały zaskoczeniem.
Itachi z zadowoleniem oświadczył szefowi o ich odkryciu, a Sasuke siedząc na hotelowym łóżku milczał jak nigdy. Przy każdej rozwiązanej zagadce w zadaniu był zdeterminowany je zakończyć i nie do niego nie wracać. Teraz było inaczej. Wpatrywał się bardzo interesującą ścianę naprzeciwko i zastanawiał się. Mimo, iż nie znał tej dziewczyny długo – przywiązał się do niej. Nie powinien. Teraz rozumiał dlaczego jej serce wydawało mu się takie czyste. Jego takie nie jest, wręcz przeciwnie. Czuł, że sumienie podpowiada, aby robił to co tak naprawdę chce, a z pewnością nie jest to porwanie Hinaty i zamordowanie rózowowłosej, jak to proponował jego starszy brat.
- Sasuke – odezwał się Itachi – Jesteś totalnym kretynem, że będąc tak blisko Anioła nic nie zrobiłeś, ale wybaczę Ci. – młodszy Uchiha odpowiedział kiwnięciem głowy. Nie spojrzał na niego, nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, i tak od samej szkoły. Pogrążony był w myślach co powinien zrobić. Zdradzi swoich i pomoże dziewczynie, którą się zauroczył, czy może ją zabije i przejmie władzę?
Sakura przyglądając się z okna przyjaciółce siedzącej na ławce nadal nie mogła ogarnąć umysłem tego, co się stało. Hinata Aniołem, chłopak, który jej się cholernie podobał – wrogiem. Zwykły człowiek stanął by na rzęsach, aby to zrozumieć, a różowowłosa nie potrafi ustać nawet na nogach. Nagle nie wiedziała, po której stronie stanąć. Nie wierzyła, że myśli o tym, aby spotkać się z kruczowłosym, który w tej chwili chce jej duszy, ale pragnęła jeszcze raz ujrzeć jego ciemne oczy, czy usłyszeć jego cichy, lecz prawdziwy śmiech. Nie chciała sobie wmówić, że ją oszukiwał, nie potrafiła. Sądziła, że i on był zaskoczony zaistniałą sytuacją. Musi podjąć jakąś decyzję, póki będzie za późno.
Następnego dnia różowowłosa leżąc spokojnie na kanapie w górnej części pałacu usłyszała krzyk. Zaraz się zerwała i zbiegła na dół, skąd dochodził przeraźliwy płacz. Wpadła do pomieszczenia, w którym jeszcze poprzedniego wieczora wypoczywała jej przyjaciółka, ale ujrzała jedynie Hanę łkającą nad łańcuszkiem przyjaciółki.
- Co się stało? – spytała zaskoczona zaistniałą sytuacją Sakura – O co chodzi?
- Nie ma jej. – wyjąkała staruszka – Przyszłam sprawdzić jak się czuje, ale jej nie znalazłam. – w tym momencie Sakurze stanęło serce. Jeżeli demony ją porwały to koniec. Jednak wyczuła by ich obecność, z pewnością Hinata nie poddałaby się bez walki. Różowowłosa wybiegła w pokoju zostawiając płaczącą Hanę i wypadła z pałacu szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał. Padła na kolana przed niewielkim ogródkiem, w którym były kwiaty we wszystkich kolorach i zakryła twarz w dłoniach. Nie wie jak, ale musi odnaleźć przyjaciółkę. Nagle usłyszała swoje imię. Rozejrzała się, jednak nikogo nie ujrzała. Sytuacja się powtórzyła, a wtedy zaskoczona Sakura wstała i zaczęła przyglądać się postaci ukrywającej się pomiędzy roślinami.
- Sasuke… - szepnęła niepewnie i zaczęła się oddalać.
- Nie. – syknął i zaprosił ją gestem do siebie – Nie martw się, nic Ci nie zrobię. – powiedział, a wtedy spłoszona dziewczyna, z dziwnym uczuciem bezgranicznej ufności podeszła do niego. Kruczowłosy chwycił ją za dłoń i oddalił się od pałacu kilkanaście kroków. – Hinata wyszła w nocy. Skierowała się na północ, do centrum miasta. Zachowywała się jak zahipnotyzowana, podejrzewam, że sama nie wiedziała, dlaczego to robi. – zaczął opowiadać.
- Dlaczego mi to mówisz? Sądziłam, że od teraz nie współpracujemy ze sobą. – na to stwierdzenie Uchiha się skrzywił.
- Nie… Nie potrafię zdradzić Ciebie.
- A swój „klan”?... – zdziwiła się różowowłosa. Nie spodziewała się takiej reakcji ze strony swojego wroga.
- W tej chwili to nieistotne. – przerwał jej i podał kartkę, na której napisany był adres obecnej kryjówki demonów – Musisz odnaleźć Hinatę, zanim wiadomość o jej zniknięciu dotrze do mojego szefa…
- Sakuro! – usłyszeli donośne wołanie blondyna. – Jesteś tutaj?!
- Na północ. – usłyszała różowowłosa i już go nie widziała. Jeżeli to pułapka? Rozejrzała się. Nie, to niemożliwe. Skoro Sasuke przyszedł tu, narażając swoje życie, na pewno chce jej pomóc. Jednak, jaki to ma sens? Położyła dłoń na czole nerwowo przewracając oczami. Musi mu zaufać, ba, już od dawna mu ufa. To niesamowicie niebezpieczne i głupie, jednak mu wierzy. Jeszcze raz usłyszała swoje imię. Obejrzała się za siebie, a następnie zaczęła biec w stronę miasta. Jeżeli to prawda, to wyczuje jej siłę, zanim dotrą do niej demony.
Madara, który z obiecaną wizytą zjawił się u braci Uchiha znajdujących się w tej chwili w nowej kryjówce poza miastem, zaczął opowiadać im swój „cudowny” plan. Jednak Sasuke miał już swój własny. Miał tylko nadzieję, że Sakura mu uwierzyła i zaczęła poszukiwania przyjaciółki. Szef wspominał o odnalezieniu Hinaty, pojmaniu jej i dzięki mocy Prawdziwego podwoić siłę demonów oraz za pośrednictwem zaufania Sasuke do Sakury, zamordowania różowowłosej. Plan idealny. Młody Uchiha wpadł na pomysł, że połączy swój z Madary. Wystarczy kierować się jego poleceniami i w niespodziewanej sytuacji zmienić taktykę. Zabije jego samego, a Sakurę uratuje, sam ucieknie i już nie pokaże się na oczy swoim bliskim. Czuł się jednocześnie zdrajcą, jak i miał wrażenie, że robi dobrze. Odkąd poznał Sakurę, przestało mu zależeć na opanowaniu świata, chciał spędzać z nią czas, a wiedział, że po wykonaniu marzenia jego szefa, to nie będzie możliwe. Teraz stało się to wręcz niewykonalne. Uśmiechnął się chytrze podejmując ostateczną decyzję. Nagle jego mina zmieniła się na zaskoczoną i spojrzał po obecnych w pomieszczeniu.
- Może jednak nie będzie trzeba daleko szukać? – zaśmiał się Madara, a Sasuke przeklął w myślach. Sakura się spóźniła.
Różowowłosa z całych sił próbowała wyczuć siłę Anioła. Jeszcze nigdy nie sądziła, że jej wola jest tak silna, aby zanalizować trasę, którą przemieszczała się Hinata. Biegła w stronę granicy miasta kiedy „sygnał” stał się na tyle mocny, aby Sakura straciła jakiekolwiek wątpliwości. Dlaczego ciemnowłosa skierowała się do kryjówki demonów? Została otumaniona, a może przyszła z chęcią zemsty? Od poprzedniego dnia dzieją się dziwne rzeczy, a Sakura jest już zmęczona całą tą sytuacją. Biegła ze wszystkich sił w stronę zarysu przyjaciółki, który stał się już dla niej widoczny.
- Hinata! – krzyknęła ostatkiem sił i dobiegła do niej ściskając pociągnęła ją w tył – Co Ci do cholery odbiło? – spojrzała w jej oczy, który były ciemnoszare. Drgnęła. Dziewczyna była „wyłączona”, a jej moc aż przebijała ciało różowowłosej. Hinata nie wiedziała co robi, to było pewne. Dotknęła swojej szyi, na której widniał łańcuszek, chroniący ją przed wyczuciem przez inne anioły czy demony. Ściągnęła go i zarzuciła na przyjaciółkę, której nogi ugięły i upadła w ręce Sakury. Było pewne, że moc jej została zablokowana, jednak w tej chwili oby dwie były na wyciągnięcie ręki. W pewnej chwili poczuła mocne uderzenie w głowę i straciła przytomność.
Sasuke chodził nerwowo po największym pomieszczeniu w kryjówce, wiedząc co się wydarzy. Zaraz wprowadzą tu ciemnowłosą i on będzie musiał patrzeć na śmierć różowowłosej, która podobno także się tu znajduje. Najgorsze w tej sytuacji jest to, że sam będzie musiał wyrwać jej duszę. Spojrzał na otwierające się drzwi i rozejrzał po zebranych demonach. W ich oczach zaiskrzyła ciekawość i chęć mordu. Skierował wzrok tam gdzie reszta i ujrzał nieprzytomną Hinatę na rękach Itachi’ego i wrzuconą Sakurę przez Madarę, która dzięki uderzeniu o ziemię powoli otworzyła oczy. Sasuke wiedział, że jak zaraz czegoś nie wymyśli to różowowłosa zginie, a dzięki mocy Hinaty demony, na których przestało mu zależeć przejmą władzę, niszcząc po kolei bliskich Sakury. Spojrzał w jej smutne oczy i nie widział już determinacji. Musiał to zmienić.
- Oto nasze źródło życia! – wykrzyknął starszy Uchiha wskazując głową na trzymaną na rękach postać. W sali rozbrzmiały oklaski, krzyki, a różowowłosa miała łzy w oczach.
- A tą dziewczynką zaczniemy okazywać naszą władzę. – dodał Madara pociągając do góry za włosy Sakurę. Zacisnęła oczy i zęby próbując powstrzymać szefa demonów od jakichkolwiek ruchów – Ten zaszczyt uczynimy Tobie, Sasuke. – uśmiechnął się w jego stronę, na co odpowiedział mu grymasem. Nie przejął się tym, tylko rzucił różowowłosą pod jego nogi – Rozpocznij naszą erę, Uchiha. – mruknął z zadowoleniem Madara. Ciemnowłosy podniósł za ramiona i spojrzał w załzawione oczy dziewczyny. Na innych nie robiło to wrażenia, jednak mu pękło serce. Nie mógł na to patrzeć. Położył rękę na jej brzuchu przygotowując się jak zawsze do usunięcia duszy z ciała dziewczyny i przysunął usta do jej ucha.
- Uciekaj w stronę drzwi. – szepnął i zamiast pchnąć otwartą dłonią w przód, odepchnął ją od siebie i rzucił w stronę brata. Sakura korzystając z okazji zaskoczonych świadków uciekła z pomieszczenia. Sasuke szybkim ruchem podciął brata, łapiąc Hinatę niemal w locie. W tej chwili demony zorientowały się w sytuacji i rzuciły w stronę Uchihy. Ten jednak prędko pobiegł w stronę drzwi, w których zniknęła Sakura, zatrzasnął je i wyciągając z kieszeni klucz, zamknął. Wiedział, że jednak do czegoś się przyda, ale mimo to nie wierzył, że to powstrzyma zdradzonych bliskich. Pobiegł z ciemnowłosą na rękach w stronę wyjścia, gdzie spotkał zaskoczoną Sakurę. Dziewczyna zabrała od niego przyjaciółkę i spłoszona stała jak wryta przytulając do siebie Hinatę.
- Przepraszam za wszystko. – wyszeptał ciemnowłosy głaszcząc ją po policzku – Uciekaj i nie przejmuj się mną, zrobią to co należy. Najlepiej jakbyś wyjechała z Hinatą z miasta, daleko. – dodał i słysząc kroki pocałował Sakurę czule w czoło i popchnął ją w stronę miasta. Różowowłosa obejrzała się raz za nim ze wzrokiem pełnym wdzięczności i czym prędzej wsiadła do pierwszego, lepszego auta przed kryjówką, kładąc przedtem Hinatę wygodnie na tylnym siedzeniu i odjechała. Sasuke obejrzał się za siebie i nie robiąc innego ruchu dał się „pochłonąć” wściekłemu tłumowi.
Kilka miesięcy później wszystko wróciło do normy. Nowa „baza” aniołów i ścisłe chronienie Prawdziwego wyszło na dobre. Hinata znowu uśmiechnięta ze swoim łańcuszkiem paradowała po ogrodzie ciesząc się przyrodą. Jej dziwne zachowanie podczas spotkania z demonami różowowłosa wytłumaczyła sobie jako siłę Anioła, na którą nie ma się wpływu. Hana przyglądała się jej pląsom siedząc na ławce i popijając herbatę. Deidara wraz z przyjaciółmi grali w karty, a Sakura mimo minionego czasu wciąż myślała o ciemnowłosym „zbawicielu”, który zamiast wrogiem okazał się sojusznikiem. Z nikim nie podzieliła się informacjami z uratowania Hinaty, nie wyjawiła, jak to zrobiła i nikomu nie odpowiadała na pytania podczas szybkiego zbierania manatków oraz wyjazdu z Tokio. Dzięki temu ona jak i on byli bezpieczni, a różowowłosa zastanawiała się czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy. Ufała, że los nie przypadkowo ich połączył, mimo iż tak wiele ich różniło, wręcz za wiele. Z każdym dniem coraz bardziej wierzyła, że się spotkają, a ona powie mu to zasłużone „dziękuję”. Różowowłosa wstała z koca, który rozłożony był nad piękną wiśnią i zaczęła kierować się w stronę łąki. Szła spokojnie i z dziwnym wrażeniem, że ktoś ją obserwuje. Kiedy odeszła już spory kawałek usiadła na trawie i przymknęła oczy. Promienie muskały jej twarz, a łagodny wiatr otulał ją ze wszystkich stron. Nagle coś zasłoniło jej słońce, a ona niepewnie podniosła jedną powiekę. Otworzyła drugie oko i nie mogła uwierzyć. Jednak los tym razem był skłonny spełnić jej marzenie.
- Sasuke – wyszeptała to imię z pełną wdzięcznością, a kiedy ujrzała jego uśmiech nie miała już wątpliwości. Wstała i rzuciła się w jego otwarte ramiona.
- Niezwykłe, ale jedno uczucie może zmienić człowieka. – powiedział to patrząc prosto w jej oczy – Dziękuję, że mi zaufałaś. – Sakura nie mogła nic z siebie wykrztusić. Nie wierzyła w własne szczęście. Gdyby ktoś ich zobaczył znowu zaczęłaby się wojna, a oni chcą być szczęśliwi.
- Nie, to ja dziękuję. – szepnęła, kiedy wreszcie odważyła się zakłócić tą wyjątkową ciszę. – Za to, że pojawiłeś się w moim życiu. Za to, że jesteś. – dodała i przyciągnęła jego usta do swoich. To było udowodnienie, że mimo tak wielu sprzeciwień i niesprawiedliwości życia, ludzie, którzy są sobie przeznaczeni, choć z początku o tym nie wiedzą, i tak spotkają się na jednej drodze, na której nie można oraz nie będą chcieli zawrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz